Zapraszam do lektury tekstu jednego z naszych czytelników, Michał "Wahi" Wachowski opisuje swoje wrażenia z amerykańskich kasyn. Tekst jest bardzo ciekawy, bowiem Michał poznał amerykańskie kasyna zarówno od strony gracza jak i pracownika…
Marzenie każdego pokerzysty ? zagrać w prawdziwym, wielkim, amerykańskim kasynie w Las Vegas. Trudności w uzyskaniu wizy, daleka droga, braki środków finansowych i inne przeszkody bardzo nam ten cel utrudniają. Poniżej pragnę Wam przedstawić jak naprawdę wyglądają takie kasyna, bo wiem, że niektórzy, a nawet większość ma bardzo mylne wyobrażenie na ten temat.
Miałem dwukrotnie przyjemność bycia w Stanach Zjednoczonych, za każdym razem mieszkałem w amerykańskich stolicach hazardu. Grałem i mieszkałem w Atlantic City, Reno oraz Las Vegas. Kasyna opiszę na przykładzie sieci Harrah?s Entertainment, największej sieci kasyn na świecie, w której pracowałem. Kasyna są jednak do siebie bardzo podobne, więc opis odnosi się właściwie do każdego, większego kasyna. Większego, ponieważ te malutkie się troszkę różnią. Co nie zmienia faktu, że te ?malutkie? są i tak większe od polskich kasyn.
W kasynach zarówno pracowałem jak i bywałem gościem i graczem. Dlatego też opis będzie podzielony na dwie części: kasyno od strony klienta oraz kasyno od strony pracownika. Zacznijmy od tej bardziej wszystkich interesującej.
Kasyno od strony klienta
Kasyna są samowystarczalne. W takiej budowli (ponieważ często są większe niż jeden budynek) jest wszystko, o czym można tylko pomyśleć. Jest to tak zorganizowane by gość, jeśli by miał taką ochotę, nie musiał opuszczać terenu kasyna. I tak oprócz hotelów różnych klas, kilku do kilkunastu barów, kilku do kilkunastu restauracji, dworca autobusowego (każde kasyno ma swój, by nie trzeba było chodzić), znajdziemy tam bankomaty, budki telefoniczne, skrzynki pocztowe, sale telewizyjne, punkty widokowe na całe miasto, sale gdzie odbywają się różne show, w pełni wyposażone SPA z basenem, siłownią i masażami, miejsca zabaw dla dzieci i inne. I te ?i inne? jest także bardzo ważne, bo zależy od danego kasyna. I tak w kasynach możemy znaleźć również: cyrk, wesołe miasteczko, zoo, kina, safari, molo, wieżę astronomiczną czy centrum handlowe. Do tego kasyna często są ze sobą połączone, po to by klient, jeśli już uzna, że ma pecha i chce pograć w innym kasynie (a klienci bardzo często tak uznają), nie musiał wychodzić na zewnątrz.
Na przykład w Atlantic City wchodząc do Caesar?sa można przejść do WildWildWesta, potem do Bally'sa i dalej do Clarige?a. Jeśli się pomylimy i skręcimy w prawo wylądujemy na trzypiętrowym molo wychodzącym daleko w morze, które przypomina mini centrum handlowe (są tam sklepy, bary, restauracje i kluby). Z kolei skręt w lewo zaniesie nas mostem nad ulicą do sąsiedniego budynku z hotelem. Niektóre kasyna są specjalnie budowane dalej od centrum miast by ludzie nie wychodzili na ulice. Są one tym samym większe i jeszcze bardziej samowystarczalne.
Każde kasyno ma swój indywidualizm. Bardzo często kasyna są zrobione w jakimś specyficznym stylu. I tak mamy kasyna rzymskie, są przypominające Dziki Zachód, Paryż, Nowy York, Egipt, Cyrk, Taj Mahal, Wenecję, wielką łódź, wiek dziewiętnasty, baśnie Andersena, wyspy pirackie i wiele, wiele innych. Każde kasyno ma swój sposób na przyciągnięcie klientów. Bellagio ma przed głównym wejściem pokaz fontann co piętnaście minut, Circus Circus ma pokazy cyrkowe, w Stratosphere jest 350 metrowa wieża, na której szczycie można zjeść, obserwować miasto i się pobawić. The Mirage ma własny las tropikalny i pokazy zwierzęce, Luxor ma piramidę i grobowce na wzór egipski, a Paris replikę wieży Eiffla.
Oprócz tego każde kasyno ma swój program lojalnościowy i specjalne karty, z którymi grając, jedząc, śpiąc (czyli po prostu żyjąc w kasynie) nabijamy punkty. W szczegóły już należy się wczytać na stronie danego kasyna, ale powiem, że programy te oferują bardzo dobry rakeback dla najważniejszych klientów (osobiście grałem głownie w pokera na stawkach $1/$2 i tygodniowo dostawałem około $30 na wydatki w kasynie). Czym więcej wydajemy na grę tym więcej mamy w kasynie za darmo i lepiej jesteśmy traktowani. Ewidentnie w kasynach sprawdza się zasada 80-20 (20% klientów przysparza 80% dochodów). Slot (pracownik chodzący po kasynie, w celu pomocy klientom grającym na maszynach) musi podejść do ważniejszych gości w ciągu 40 sekund od zgłoszenia.
Amerykanie mają świetny dar marketingu. Na przykład: jeśli w danym roku wyprodukowano za dużo czosnku, to trzeba zrobić święto czosnku. Ludzie będą śpiewać o czosnku, jeść lody czosnkowe itp. Przy okazji napędzi się gospodarka i sprzedamy cały czosnek. Tego typu święta napędzają kasyna, w takie dni jest w nich więcej klientów niż w ciągu ostatniego tygodnia. Wśród przykładów są: Air show i Celebration w Atlantic City oraz Ballon Race, Rodeo czy Hot August Nights w Reno. W Las Vegas nie trzeba nic napędzać, bo ludzi jest mnóstwo codziennie.
Kasyna bardzo zabiegają o klientów. Jeśli lotnisko jest blisko, to mają specjalne darmowe busiki, które nas zawiozą z lotniska do kasyna i na odwrót. Jeśli lotnisko jest dalej (jak np. lecąc do Atlantic City trzeba lądować w Nowym Yorku), to kasyna refundują podróż. I tak jadąc Greyhoundem z Nowego Yorku do Atlantic City (do kasyna) możemy się ubiegać o voucher na kwotę, około $25, co przy cenie biletu $34 jest sporym zwrotem.
Wśród innych promocji najpopularniejsze są darmowe napoje. Jeśli gramy na dowolnej maszynie lub stole w kasynie (nawet za 1 centa) mamy prawo do darmowych napojów. Możemy zamawiać wszystko od kawy i coca coli poprzez ponad dwadzieścia rodzajów piw, do tequilli i dobrej whisky, czy różnych drinków. Zostanie to doniesione przez cocktail serwerkę do nas zupełnie za darmo (wypada dać jej napiwek). Często za darmo jest także coś do jedzenia ? jak kanapki czy owoce. W Polsce by to niestety nie przeszło. Amerykańska mentalność na to pozwala, mimo że coś jest za darmo, to ludzie i tak podchodzą do barów kupić drinka, a darmowe kanapki nie rozchodzą się w ciągu pięciu minut, jak to by się stało w Polsce. Nie muszę dodawać, że najlepsi klienci mają specjalne bary i restaurację tylko dla nich. Ze specjalną obsługą i specjalnym asortymentem.
W każdym większym kasynie jest hotel (z kilka tysiącami pokoi). Pokoje są różnej klasy, od zwykłego, powiedzmy trzy gwiazdkowego (łóżko, łazienka, telewizor, sejf, lodówka), aż do willi obejmującej kilka łazienek, pokoi i pięter. W części kasynowej są sloty. Ich ilość jest ogromna, są porozmieszczane w różnych salach, wg różnych stawek ? każdy znajdzie coś dla siebie. Między slotami znajdują się stoły do różnych gier. Od ruletki, blackjacka do bardziej urozmaiconych jak koło fortuny. Oprócz tego są wyścigi konne, zakłady sportowe, no i oczywiście keno. W keno możemy zagrać wszędzie (na basenie, w restauracji, w kolejce do kasy) po prostu wszędzie są karteczki i ołówki do zaznaczania, a co chwile przechodzi pracownik, który kasuje zakłady. Większość kasyn ma swoją salę pokerową (nie taką jak znamy z polskich kasyn), osobny pokój, gdzie podczas gry można się naprawdę zrelaksować. W Borgacie w Atlantic City jest ponad 130 stołów do pokera, czyli więcej niż w całej Polsce. Większość kasyn ma także specjalne azjatyckie sale z grami dla klientów z Azji (azjatyccy krupierzy, azjatyckie restauracje, azjatyckie gry). Wszystko tam musi być idealnie, bo ta rasa jest bardzo przesądna i zły kolor ścian może ich zniechęcić do gry.
W kasynach nie ma zegarów, żeby ludzie nie wiedzieli ile czasu tam spędzają. Zabronione jest też robienie zdjęć oraz wstęp nieletnim. Mimo to, nikt nie sprawdza każdego na wejściu (a już broń Boże nie pobiera od niego $1 jak w Polsce). Wejść do kasyna jest kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt. Można się tam dostać z każdej strony, z dołu a nawet z góry (jak ma lądowisko helikopterów). Kontrolą zajmują się ochroniarze, których dużo chodzi po kasynie (jawnych jako security, a także tajnych, których klient bierze za gości). Także każdy inny pracownik ma prawo zapytać klienta o wiek (a wręcz obowiązek, jeśli wygląda na mniej niż 30 lat).
Kasyno w Polsce kojarzy się z garniturem, a przynajmniej strojem eleganckim. Za oceanem jest całkiem inaczej. Nikt na strój nie patrzy, nie ma zakazów i nakazów, a że są to miejscowości gdzie w lecie jest dosyć upalnie (około 40 stopni), a np. Atlantic City znajduje się nad oceanem, to dużo klientów jest w sandałach, klapkach, krótkich spodniach, czapkach z daszkiem, t-shirtach, a nawet strojach kąpielowych. Nikomu to nie przeszkadza. Dopiero przy przekraczaniu granic pewnych, droższych restauracji obowiązuje większy rygor.
Kasyna amerykańskie są otwarte 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. W każdym jest przynajmniej jedna całodobowa restauracja i jeden całodobowy bar. Są wyznaczone miejsca dla palących, jak i dla niepalących. Wszędzie się można dostać na wózku (inwalidzkim lub otyłościowym), po prostu są zrobione dla każdego.
Kasyno od strony pracownika
Jeśli ktoś był grać w kasynie w Stanach wie jak łatwo się tam zgubić, ale wielość sal i korytarzy dla klientów, to pikuś przy dodatkowych podziemiach i tajnych przejściach dla pracowników. Wszystkie miejsca są ze sobą połączone, do każdego zakątka kasyna musi się dać dojechać wózkiem z ciężkimi rzeczami, wszystko jest tak zrobione by jak najmniej nosić. Dzięki temu pod kasynem mamy prawdziwą sieć korytarzy, jest wiele drzwi z kodem (każde drzwi z innym) do wpisania by przejść dalej, a także bardzo dużo ukrytych przejść. Na przykład ściana wyglądająca zupełnie normalnie, a w gruncie rzeczy jak się naciśnie na jedno miejsce, to się okaże, że są to drzwi do windy. Takich przejść i wind jest bardzo dużo. Około dwóch tygodni potrzeba by poznać całe kasyno od strony pracowniczej. Dzięki temu możemy się bardzo szybko przemieszczać po kasynie, między budynkami i piętrami. Klienci muszą używać często okrężnych dróg, a pracownikom zależy na czasie.
Każde większe kasyno ma swoją stołówkę pracowniczą. Jej jakość i zaopatrzenie zależy oczywiście od wielkości i marki kasyna, ale te największe są klasy dobrej restauracji w Polsce. Stołówki takie są oczywiście czynne całą dobę i oferują szeroką gamę produktów. Różne napoje, kilka rodzajów obiadów, zestawy śniadaniowe, hamburgery, lody i owoce. Szczerze mówiąc ciężko się odzwyczaić po kilku miesiącach żywienia się w takim miejscu. W teorii można jeść tylko w czasie pracy, w praktyce jak już pisałem Amerykanie są uczciwi, więc jak ktoś czasem przyjdzie po pracy coś przegryźć to się nic nie dzieje.
Oprócz stołówki w kasynie znajduje się parę pokoi różnego użytku. Służą one odpoczynkowi pracowników. Musicie wiedzieć, że zatrudnionemu w Ameryce przysługuje na osiem godzin pracy od 30 minut, do nawet dwóch godzin przerwy, w zależności od pozycji. Oczywiście nie można jeść przez tyle czasu, więc w różnych miejscach kasyna są rozmieszczone ciche pokoje z kanapami, ciasteczkami i kawą, gazetami czy telewizorami. Można się tam przespać, posiedzieć czy coś przegryźć.
Kultura pracownicza także jest trochę inna w Stanach. Pracownicy (nie tylko kasyn) są ciągle uśmiechnięci, weseli i żywi. Dla przykładu w sieci Harrah?s każdy dzień pracy zaczyna się od spotkania pracowników danego działu czy restauracji. Na tym spotkanie supervisor omawia sprawy bieżące, wspomina na co zwracać klientom danego dnia uwagę, chwali zasługujących na to pracowników, a także pobudza do pracy poprzez jakąś ciekawą grę. Wyobraźmy sobie osiem dorosłych osób tańczących, klaszczących, a do tego śpiewających. W Polsce niemożliwe, a w Stanach zapewnia to dobry humor w czasie dnia.
Kasyna są propracownicze. Pracując w takim kompleksie otrzymujemy wiele profitów. Większe sieci oferują darmowe ubezpieczenie i pomoc lekarską. Wśród innych zalet można wymienić: sklepy pracownicze z tańszym towarem, darmowe bilety do kina, na show, lub do wesołego miasteczka. W Harrah?sie pracownicy różnych działów i kasyn rywalizują ze sobą, a najlepsi co kwartał dostają dodatkowe pieniądze w formie bonusów i obchodzą hucznie zwycięstwo (wtedy jedzenie w stołówce jest jeszcze lepsze).
Oczywiście nie każdy może pracować w kasynie. Potrzebne jest zaświadczenie o niekaralności, a także test na branie narkotyków (podobno działa sześć miesięcy wstecz). Oprócz tego często trzeba zdobyć jakąś licencję (np. do pracy z alkoholem potrzebna jest Alkohol Awareness Card) i zapisać się do związków zawodowych.
Na koniec chciałem przeprosić za to, że ten tekst jest trochę proamerykański. Ale po prostu smutno mi się robi, gdy największe polskie kasyno jest mniejsze od średniej stołówki dla pracowników w kasynie za oceanem. Mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni i nie będę musiał emigrować. W Atlantic City było 11 kasyn, w Reno ponad 20, w Las Vegas nie sposób ich zliczyć, więc może w Polce wybudowaliby chociaż jedno kasyno prawdziwej, światowej klasy?
Jeśli ktoś z Was się wybiera do jednej z trzech amerykańskich stolic hazardu i szuka tam noclegu, to może się ze mną skontaktować. Doradzę gdzie spać w zależności od oczekiwanych warunków i czasu zakwaterowania.
Michał "Wahi" Wachowski
ekscytujcie się ameryka.pozdrawiam
Mam pytanie do autora jak i do każdego, kto był na takim wyjeździe typu “Work & Travel” – polecacie? I jak się za to zabrać (np. przez jakie biuro jechać etc…)? Dzięki i pozdrawiam!
Bardzo ciekawy artykuł, przyjemnie się czytało.
No.
A po drugie taka jest prawda…
hehe dobra riposta
@tracker:
Śpieszę z odpowiedzią. “To” są niemal 4 strony tekstu o bardzo dużej wartości merytorycznej wzbogacone nacechowanymi emocjonalnie – niezbyt szczęśliwymi jeśli chodzi o częstotliwość – wtrąceniami o porównawczym charakterze. Po Twojej jednozdaniowej analizie wnioskuję, że wyłącznie te porównania dostrzegłeś. Wydaje mi się to wielce niekorzystne, ponieważ ominęło Cię mnóstwo ciekawych i wartościowych informacji.Z doświadczenia wiem też, że ludzie mają ciekawą tendencję do czynienia założeń na temat rzeczy (koniecznie poprzedzających słowo “ale”) bezpośrednio przed wcieleniem tych założeń w życie. I tak, kiedy mówimy, że nie chcielibyśmy kogoś zranić “ale”, to ranimy, kiedy mówimy, że nie chcemy wtykać nosa w czyjeś sprawy “ale”, to wtykamy, a kiedy mówimy, że pewnie uznają nas za trolla “ale”, to robimy coś co troll zdecydowanie by uczynił.Z okazji świąt życzę więcej dystansu i pogody ducha.
“Uznacie mnie znowu za trolla, ale postaram się napisać mój punkt widzenia.Jest to jeden z najsłabszych artykułów, jakie tu przeczytałem. Nie wniósł on absolutnie nic, napisany jest w całości na zasadzie: ?My tu w Ameryka mamy wszystko, a wy tam w Polska g..o, my w Ameryka mamy pokerromy wielkosci waszych miast w Polska, wy w Polska macie kasyna jak my restauracja? ? co to ma być?”Moze dlatego, ze… taka jest prawda? Mnie osobiscie sie podobal, dowiedzialem sie paru nowych rzeczy.
Uznacie mnie znowu za trolla, ale postaram się napisać mój punkt widzenia.Jest to jeden z najsłabszych artykułów, jakie tu przeczytałem. Nie wniósł on absolutnie nic, napisany jest w całości na zasadzie: “My tu w Ameryka mamy wszystko, a wy tam w Polska g..o, my w Ameryka mamy pokerromy wielkosci waszych miast w Polska, wy w Polska macie kasyna jak my restauracja” – co to ma być?
bardzo fajnie się czytało, gratki dla autora. Co do pytania jak tam się dostać, to podejrzewam że to wyjazd typu Work & Travel, dla studentów itp, Ang średnio zaawansowany wystarczy pod warunkiem że nie w piśmie lecz w mowie 🙂
tez pracowalem w kasynie w nevadzie, “Każde większe kasyno ma swoją stołówkę pracowniczą[..], ale te największe są klasy dobrej restauracji w Polsce.”harrahs jest z tych lepszych i ich stolowka moze byc niezla, ale EDR standardowy to plastikowe hamerykanskie jedzenie ktore po miesiacu nie da sie jesc.ogolnie, ciekawe tez jest ile kosztuja pokoje w takich resortach.
Jack…proponuje nie poruszać tematu co gdzie prędzej…czytam regularnie PT i PLR,nie ma co ukrywać że wiele tekstów się pokrywa, a kolejność na ogół przeciwna niż ten…peace
Tak, ciekawy artykuł… Szkoda tylko, że dwa dni temu pojawił sie najpierw u nas…
polecam serial “Las Vegas”
A co do kultury pracy. To prawda, że to, co się dzieje na zachodzi bije polską rzeczywistość na głowę.
@MMP1980, zapewne chodzilo mu o Danny Ocean z Ocean’s 11..12..13..
Ciekawy tekst, dzięki.
Kto to jest Danny Ocena? Jakiś znany złodziej (którego nie znam) polskiego pochodzenie…?
Jadę tam je wszystkie okraść jak Danny Ocena’s 😀
Mam pytanie, gdzie trzeba się udać aby wyrobić potrzebne licencje? Tzn jak ty się przygotowałeś do wyjazdu, wysiadłeś na lotnisku i…? Byłeś sam czy z kimś kto był swego rodzaju przewodnikiem? I ostatnie najgłupsze pytanie, czy z Angielskim B1 poradził bym sobie ze swobodną komunikacją czy raczej “Khali nie rozumi”? Jeżeli odpowiedź jest za długa a będziesz miał chwilę czasu to napisz [email protected] oczywiście jak Ci się będzie też chciało.
Z góry dzięki, ponieważ mam plan udać się “tam” w przyszłym roku (2010).
to sie czyta jak rasowy text sponsorowany
ładnie musi być
“Ale po prostu smutno mi się robi, gdy największe polskie kasyno jest mniejsze od średniej stołówki dla pracowników w kasynie za oceanem.”Już widzę jak ci smutno. Pisz prawdę, że ci dobrze jeść dawali, lepiej niż w kraju i starczy.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.