Co ma wspólnego Pascal z pokerem, czyli parę słów o tym, dlaczego diabeł tkwi w szczegółach.
Siedemnastowieczny francuski fizyk, matematyk i filozof Blaise Pascal był zdania, że gdyby nos Kleopatry był krótszy, inne byłyby losy świata. Ta anegdota, stała się zapowiedzią przyszłych rozważań, na temat tzw. teorii chaosu. W dwudziestym wieku rozwinięta została idea, potocznie nazywana efektem motyla. Według tej koncepcji, nawet najdrobniejszy szczegóły, zmieniający pewien złożony system może mieć ogromne i nieprzewidywalne skutki. Jej twórcą był amerykański matematyk Edward Lorenz, który stwierdził, że ruch skrzydeł motyla może spowodować huragan na drugim końcu świata. Sama koncepcja nawiasem mówiąc została też spopularyzowana w całkiem niezłym amerykańskim filmie, który doczekał się też dwóch już dużo słabszych kontynuacji.
Zastanawiacie się jednak pewnie co to ma wspólnego z pokerem. Otóż moim zdaniem całkiem dużo i zrozumienie tej teorii pozwala lepiej zrozumieć specyfikę gry turniejowej. Turniej pokerowy można właśnie potraktować, jako pewien złożony, zamknięty układ czynników. Mamy określoną liczbę graczy, z których każdy zaczyna z identyczną ilością żetonów, ściśle określone są też nagrody, czy poziomy blindów. Oczywiście jedni gracze posiadają lepsze umiejętności od innych zatem ich szanse na sukces są większe. Nie sposób jest jednak na początku turnieju przewidzieć jego zwycięstwo. A to między innymi dlatego, że w grze turniejowej tak wielką rolę odgrywa „efekt motyla”.
W każdym turnieju aby dojść do finałowego stołu musimy rozegrać setki rąk. Każda z nich składa się z wielu czynników ściśle powiązanych z naszymi decyzjami. Często jednak możemy sobie nie zdawać sprawy jak drobne szczegóły mogą w dalszej fazie odbić się na końcowym rezultacie. Możemy wyobrazić sobie sytuację, w której gramy z pozycją przeciwko jednemu rywalowi. Na riverze on czeka i przychodzi kolej na naszą decyzję. Mamy niezły, ale nie najmocniejszy układ, np. dwie pary, jednak popełniamy błąd i nie zagrywamy dla wartości, tylko również czekamy. On pokazuje gorszą rękę, z którą mógłby jednak sprawdzić nasze zagranie. Wygrywamy pewną pulę, która przy lepszym rozegraniu ręki mogłaby być większa i znacząco poprawić naszą liczbę żetonów. Parę rozdań później ścieramy się z tym samym rywalem, zagrywając all-iny przed flopem, przegrywamy rękę, nieważne czy przez bad beat czy cooler i odpadamy z turnieju. Nasza złość skupia się na tym właśnie rozdaniu, a zapominamy o tym, że parę rozdań wcześniej to my popełniliśmy błąd. Gdybyśmy inaczej zachowali się wcześniej być może naszego rywala nie byłoby już w turnieju, lub my zaryzykowalibyśmy tylko część, a nie całość naszego stacka.
To oczywiste, że nie możemy przewidzieć takich sytuacji. Nie mamy przecież możliwości przewidzieć przyszłych rozdań. Nie możemy też w trakcie kilkuset rozegranych rąk w jednym turnieju grać zawsze na najlepszym poziomie i uniknąć wszystkich błędów. Jednak to co charakteryzuje najlepszych graczy jest to, że potrafią oni tych błędów popełnić jak najmniej. Wiele osób mówi, że turnieje wielostolikowe to loteria, jednak nie jest to w żadnym razie prawda. Także uważane za wyjątkowo loteryjne turnieje turbo czy hyper-turbo wymagają umiejętności. Nawet na niskich stawkach na finałowych stołach rzadko zdarzają się bardzo słabi gracze.
Pewnie można wygrać nawet największy turniej mając dużo szczęścia, a tak naprawdę mizerne umiejętności, co pokazują przykłady choćby paru zwycięzców main eventu WSOPa, głośno krytykowanych za słabą grę. Jednak aby regularnie wygrywać w turniejach pokerowych potrzeba umiejętności, czego wyraźnie nie rozumieją niektórzy zarzucający czołowym graczom, że ci tylko wygrywają coinflipy, albo regularnie pokonują lepsze ręce. Trzeba bowiem oceniać szeroką perspektywę. Gdy gracz X z AQ łamie asy gracza Y to jest to oczywiście kwestia szczęścia. Warto jednak prześledzić historię rozdań, być może gdyby gracz X wcześniej nie rozegrał dobrze którejś z rąk nie mógłby sobie pozwolić na sprawdzenie all-ina gracza Y.
Dlatego zatem, zamiast narzekać i przejmować się pechowymi rozdaniami warto skupić się na sobie. Przejrzeć historię rozdań i zastanowić się czy to tylko pech, czy może to my popełniliśmy gdzieś błąd. Może warto zmniejszyć liczbę granych stołów, żeby móc podejmować lepsze i bardziej przemyślane decyzje. Oczywiście nigdy nie unikniemy wariancji i nawet grając na najwyższym poziomie przez cały czas możemy w pechowy sposób odpaść z turnieju. Jednak tylko gra na wysokim poziomie pozwala wygrywać regularnie i minimalizować czynnik wariancji.
Dobra gra sprawia, że to właśnie nam będzie sprzyjał efekt motyla. Dlatego trzeba zwracać uwagę na każdy, nawet pozornie nieistotny szczegół. Podejmując dobre decyzje, to my możemy wywierać presję na rywalach i jak najrzadziej ryzykować wszystkie żetony. Z kolei nasi przeciwnicy będą popełniać drobne błędy, które skończą się dla nich huraganem.
szczerze to trochę „z dupy” artykuł bo tak na prawdę o niczym podzielam opinię turbodonka
Efekt motyla paradoksalnie może być przeciwieństwem teorii, że aby wygrywać w pokerze trzeba mieć wysokie umiejętności. Wystarczy trochę umiejętności i motyl za oknem a dostaniemy takiego runa, jak np. Dario Minieri. Ale generalnie coś w tym jest. Może to Bóg zawsze decyduje, a patrząc Jerry Yanga to wydaje się jasne :).
Generalnie dobra artykuł i ciekawy pomysł.Powodzenia w pisaniu.
Dlatego gram satki do SM, które kończą się po jego rozpoczęciu i jak awansuję to mobilizuję się tymi bronze star, którzy już go wygrali 🙂
Dobre zioło i efekt motyla zanika swiat rozwija sie w kilku kierunkach i mozemy podejmowac po kilka razy te same decyzje poprawiajac swoje decyzje w trakcie trwania turnieju doprowadzając te decyzje do perfekcyjnosci…
Perfekcyjny post, napisany po dobrym ziole 🙂
Teorię chaosu wypróbowano też przy prognozach meteorologicznych. Stworzono bardzo dokładny model prognozowania pogody składający się z 26 czynników, kiedy wartość jednego z nich zmieniono o setne części procenta wynik był kosmicznie różny od pierwowzoru.
Artykuł dobrze napisany i ciekawy, (nie pamiętam już co chciałem napisać…)
A, tak, zamieszanie… Wiele osób zamiast pomocy otrzyma kolejną chochlę wody do mózgu. Fakt, że każdy szczegół jest ważny, ale bez przesady – co z tego, że gdybyś wcześniej zrobił value beta, to po TYM flipie zostałby Ci 1BB i zwiększyłbyś szansę na wygranie takich turniejów z 0% do 0,5% skoro murujesz się na FT czy ZAWSZE sprawdzasz all-iny z 22 na BSB?
Bardzo fajny artykul mimo ze nie wszyscy zrozumieli jego sens:)
Artykuł z cyklu co by było gdyby…
Jedziemy autem i potrącamy na pasach pieszego po zaśnięciu za kierownicą. Z domu zabraliśmy 100 zł i byliśmy wcześniej na stacji benzynowej zatankować, mogliśmy napić się kawy lecz wydaliśmy wszystko na paliwo. Do czego zmierzam? A do tego że 1! litr mniej zatankowany, wypijamy kawę i nawet nie jesteśmy na tamtych pasach w czasie gdy przechodził ten koleś.
Jak na moje babranie się w takie coś wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie.
Podejmujemy decyzję, którą wcześniej uznaliśmy za dobrą i zostawiamy to w spokoju.
W końcu mogę się z Tobą zgodzić w 100%. +
Co ma wspólnego Pascal z pokerem, czyli parę słów o tym, dlaczego diabeł tkwi w szczegółach.
Tym szczegolem jest motyla noga.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.