Pracy mam ostatnio dużo, cały czas pracuję nad różnymi projektami, zarówno pokerowymi jak i kompletnie niezwiązanymi z kartami i musiałem sobie wydłużyć dzień pracy o dodatkowych kilka godzin. Po całym dniu przy laptopie i po przeprowadzeniu kilkudziesięciu rozmów telefonicznych dziennie wieczorem jestem zmęczony jak koń po westernie i mam już wszystkiego serdecznie dosyć… I wtedy jadę na pokera…
BOGATE PLANY NA MARZEC I KWIECIEŃ
Oczywiście od razu odbiło się to wszystko na moich wynikach turniejowych. W lutym nie osiągnąłem w zasadzie żadnego dobrego rezultatu, bo kilka miejsc na stołach finałowych to dla mnie żadne wielkie osiągnięcie. Generalnie kończyło się wszystko dla mnie dość szybko, we wstępnych fazach turniejów. Nawet jakoś specjalnie nie narzekałem, bo mogłem pojechać do domu spać, ale zawsze gdzieś tam w środku tkwi mały żal, że się odpadło. Czasem udało się dojść gdzieś dalej, ale ani razu nie doszedłem nawet do TOP3, więc wyniki nie powalają. Nie chciałem jednak sobie odpuszczać gry live, bo w marcu szykuje mi się prawdziwy maraton pokerowy i chciałem pograć jak najwięcej przed moim poniedziałkowym wyjazdem na ferie do Zakopanego. Tam sobie raczej nie pogram, a zaraz po powrocie z gór zaczynam marzec od wyjazdu na HESOP do Ostrawy. Jeszcze nie grałem w tym turnieju, a słyszałem od uczestników raczej pochlebne opinie, więc pora w końcu zobaczyć jak to wszystko wygląda. W turnieju ma zagrać około 200 osób – 100 Polaków i 100 Czechów, wpisowe przystępne, a Ostrawa ma opinię dość melanżowego miasta (Stodolni!!), więc pewnie i na jakiś balet się człowiek załapie. A że z Wawy jedzie kilku miejscowych głupków z Pawciem i Łysym na czele to powinno być wesoło…
Następny weekend to najprawdopodobniej wizyta w „Śledzikowie” czyli wyjazd na Puchar Ducha Puszczy do Białegostoku. Znając ziomków z Podlasia to turniej ten będzie świetną okazją do wspólnego imprezowania i poker będzie stał gdzieś na drugim planie, ale wersja oficjalna jest taka, że jadę grać w pokera. Przynajmniej tak powiem żonie, żeby się za bardzo nie martwiła o moją wątrobę… Białostoczanie słyną ze swej gościnności, więc zapewne i podczas tego turnieju wszyscy uczestnicy będą przez organizatorów odpowiednio dopieszczeni. Ostatnio nie udało mi się dotrzeć na ten turniej, ale teraz zrobię wszystko, żeby na miejsce dojechać. Tym bardziej, że turniej zapowiada się fajnie – 15k na start, 45-minutowe levele i cap 100 osób. Nic tylko grać i balować!
Turniej w Białymstoku będzie doskonałym przetarciem przed dwoma kolejnymi imprezami czekającymi na mnie w marcu. Kolejny weekend to After Dark Deepstack Cup w Warszawie. Event ten to kolejna okazja po moim urodzinowym JD Poker Cup na zagranie w pokera w dobrym towarzystwie w warszawskim After Darku. Struktura też będzie świetna, bo na start gracze dostaną po 30.000 żetonów, a levele będą trwały aż godzinę. Będzie więc mnóstwo gry. Zapraszam wszystkich do zapisów – czekam na maile pod adresem [email protected]. Przypominam też, że do tego turnieju odbędą się dwie satelity w dniach 05.03 i 12.03 (dwie soboty przed turniejem).
Ostatni tydzień kwietnia spędzę na hiszpańskim wybrzeżu Costa Brava. W miejscowości Lloret de Mar odbędzie się bowiem pierwszy tegoroczny przystanek cyklu Chilipoker Deepstack Open. Turniej ten wspominam bardzo miło, bo ostatnio w Wiedniu byłem w kasie i grało mi się rewelacyjnie. W tym roku cykl przygotowany jest również świetnie, bo po pierwsze struktura pozostaje bez zmian (aż 50k na start i godzinne levele!), a po drugie organizatorzy wybrali świetne miejsca na turnieje – Costa Brava, francuskie Cannes, dwa razy Marrakesh w Maroku (latem i zimą), Malta, Paryż i Wiedeń. A że ja lubię trochę pozwiedzać przy okazji moich pokerowych wyjazdów to miejsca te wydają się idealne również pod względem turystycznym. Za wypadem na ten turniej przemawia również fakt, że wpisowe nie jest zbyt drogie (550€), cap jest wysoki (aż 600 graczy!), więc pula będzie spora, a poziom miejscowych graczy nie powala na kolana. Od kilku dni zbieram mocną grupę na ten turniej i jest już sporo chętnych, więc mam nadzieję, że na miejscu zrobimy małe polskie piekiełko!
Kwiecień również zapowiada się ciekawie, bo w Tallinie odbędzie się Betfair Live i też chciałbym się wybrać na ten turniej. Wpisowe początkowo miało wynosić 1100€, ale zostało obniżone do 550€, co naszym graczom powinno akurat pasować. Początkowo turniej ten miał się odbyć w styczniu w Kijowie, ale z powodu kłopotów organizacyjnych został przeniesiony do stolicy Estonii na kwiecień. Tam również struktura jest bardzo fajna, bo na start jest 20k, a levele trwają po 45 minut. Ostatni tydzień kwietnia to kolejny Chilipoker Deepstack Open, tym razem w moim ukochanym Cannes na Lazurowym Wybrzeżu. W europejskiej stolicy filmu nie byłem już dość dawno i chętnie się wybiorę ponownie, choćby po to, żeby przejść się słynnym Boulevard de la Croisette i zobaczyć jak Cannes przygotowuje się do słynnego majowego festiwalu filmowego. A przy okazji trzeba będzie wpaść do Monaco czy Saint Tropez!
Jak widać plany mam naprawdę bogate i mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy i będę mógł zrealizować je w 100%. Jakby tak jeszcze poszło dobrze w turniejach to w ogóle byłoby super! Trzymajcie kciuki!
ZAKOPANE, ZAKOPANE!!
Zanim zacznę wygrzewać gnaty w słońcu Costa Brava czy francuskiej Riwiery jutro jadę odmrozić moje stare kości w polskich Tatrach. Szczerze mówiąc to osobiście nie znoszę gór! Jak sobie pomyślę, że tam jest wszędzie pod górkę to robi mi się niedobrze. Ale co zrobić? Po pierwsze to jadę do moich bliskich przyjaciół, którzy mają dom pod samym Nosalem i zapraszają mnie do siebie już chyba ze dwa lata, a ja cały czas mam „coś”. Wstyd tyle czasu odmawiać… Po drugie moje dzieci mają ferie i im też należy się trochę odpoczynku i kilka zimowych atrakcji. Moja córka chce się nauczyć jeździć na nartach, syn od kilku lat szaleje na desce, więc gdzie jechać z nimi zimą? Na Mazury nie pojadę, trzeba w góry! Ja do nart mam mniej więcej taki sam stosunek jak do pływania synchronicznego, czyli nigdy nie próbowałem. Od dziecka bowiem nienawidzę zimy, jestem stworzeniem ciepłolubnym i nie narażam się nigdy z premedytacją na wszechobecny mróz i śnieg, co podczas jazdy na nartach czy desce jest raczej nieuniknione. Z drugiej jednak strony ostatni mój pobyt w Zakopanem wspominam bardzo fajnie (oczywiście zabłąkałem się tam podczas pokerowego festiwalu Wiśniewski Open). Trzeba będzie zaliczyć kilka spacerków na Krupówki, wypić kilka grzańców, spróbować specjałów góralskiej kuchni i jakoś człowiek przeżyje. Mam tylko nadzieję, że zapowiadane mrozy po -25 stopni pozostaną jedynie w północnej i wschodniej Polsce, a w górach świecić będzie śliczne słonko! Relacja z gór w najbliższym blogu! A póki co zdjęcie mojego Kuby podczas zeszłorocznych szaleństw na desce!
PFPS/PZP KONTRA MF
Pora wrócić do bardziej przyziemnych tematów i do pokera. Zacznijmy od tego, co ostatnio najbardziej interesowało polskich graczy, czyli do sądowej rozprawy z tytułu skargi złożonej przez PFPS na Ministerstwo Finansów. Tematem skargi jest oczywiście nie uznanie pokera jako gry umiejętności przez MF. Zacznę może tak – to dobrze, a nawet bardzo dobrze, że po niepomyślnych dla naszego środowiska decyzjach ministerstwa, szefostwo Polskiej Federacji Pokera Sportowego nie załamało rąk i postanowiło walczyć o swoje przed sądem. Uważam to za dobry krok pokazujący również panu Kapicy, że tak łatwo mu z pokerzystami nie pójdzie. Dobrą stroną całej tej sprawy jest również fakt, że tematem zainteresowały się media i sporo informacji (zazwyczaj pochlebnych dla naszej dyscypliny) pojawiło się w prasie i telewizji. Inna sprawa, że media zainteresowały się tą sprawą wyłącznie dlatego, że do skargi „podłączył się” Polski Związek Pokera pod dowództwem Michała Wiśniewskiego, a nasz prezes jak wiadomo dziennikarzy wszelkiej maści przyciąga jak nikt inny (wyszło z tego małe „łubudubu”? hehe!). Należy jednak powiedzieć o tym, co mi się w tej całej sprawie nie podobało. Oczywiście szef federacji, Paweł Abramczuk, zapewne zaraz pomyśli, że mój tekst jest kolejnym bezpośrednim atakiem na jego osobę, ale od razu uprzedzam, że nie mam w tym takiego celu. Muszę jednak wyrazić moje prywatne wątpliwości, które nurtują mnie od dnia pierwszej rozprawy. Budzi je bowiem przygotowanie się ludzi występujących w imieniu PFPS przed Sądem Administracyjnym i ich postępowanie w momencie złożenia przez PZP wniosku o dopuszczenie do sprawy. Od dłuższego czasu było bowiem wiadomo, że PZP będzie chciał włączyć się do tej rozprawy i wspomóc PFPS w walce w naszej wspólnej – jakby nie było – sprawie. Wymagało to jednak odroczenia sprawy, bowiem nikt ze strony PFPS nie przesłał do PZP przygotowanej dokumentacji do wglądu. Czy naprawdę było to takie trudne czy jednak prezes Abramczuk z premedytacją nie chciał tej dokumentacji przekazać? Nie wiem i wolę się nad tym głębiej nie zastanawiać. Wiem za to, że poziom merytoryczny „wniosków dowodowych” przygotowanych przez PFPS wołał o pomstę do nieba! Bo co tak naprawdę ma udowadniać wydrukowana z internetu relacja z pokerowego meczu Austria – Polska i kilka zdjęć z tego wydarzenia? Co wspólnego z tą sprawą mają wydrukowane loga federacji pokerowych z innych państw? Nie wiem! I chyba nikt tego nie wie! Nawet sędzina zrobiła ponoć okrągłe oczy, gdy zobaczyła te kilka karteczek. O ile referat doktora Mikołaja Czajkowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego mówiący o pokerze jako grze umiejętności to na pewno dobry dowód, to reszta „dokumentów” to według mnie jakaś parodia. Na szczęście do sprawy dopuszczono PZP i materiały przygotowane przez Związek powinny zostać podczas następnej rozprawy potraktowane trochę poważniej niż wydruki przygotowane przez prezesa Abramczuka…
Swoją drogą nie mogę sobie darować wbicia kolejnych dwóch szpilek we wrażliwy tyłek PFPS. Po pierwsze to przygotowywana pod patronatem federacji impreza pokerowa w słowackich górach pod nazwą Tatra Series Of Poker była tak „świetnie” organizowana i reklamowana (w tym również przez PFPS), że aż została odwołana, a na słowackich forach pokerowych przez kilka dni trwała prawdziwa burza. Opinie o niekompetencji i amatorszczyźnie polskich organizatorów to tylko te najbardziej delikatne zdania padające ze strony słowackich i czeskich graczy, którzy zdążyli się już na ten turniej zapisać i przygotować. Jak widać przykre doświadczenia z Tobetem niczego Pawła Abramczuka i spółki nie nauczyły i dalej bawią się we współpracę z kolejnymi dziwnymi „krzakami” pojawiającymi się na polskiej scenie pokerowej. No cóż, można i tak… Druga szpileczka dotyczy składu reprezentacji PFPS na spotkanie z sejmową Komisją Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Skład ten wygląda następująco: prezes PFPS Paweł Abramczuk, wspomniany wyżej doktor Czajkowski z UW, arcymistrz szachowy Bartosz Soćko oraz arcymistrz brydżowy Janusz Połeć. Jak widać miejsca dla pokerzysty już zabrakło… Bez komentarza…
DEBIUT JAKO RZECZNIK PZP
Z okazji ogłoszenia przez redakcję Super Expressu „Złotej Setki”, czyli listy stu najlepiej zarabiających sportowców w Polsce w roku 2010 i pojawienia się na niej po raz pierwszy w historii dwóch nazwisk naszych kolegów pokerzystów zostałem nieoczekiwanie poproszony przez TVP o krótki komentarz do tej sprawy. Nie ukrywam, że zrobiło mi się miło, że poproszono o komentarz właśnie mnie jako rzecznika prasowego PZP. Wszystko zajęło nie więcej niż 7-8 minut, panowie przyjechali z kamerą pod mój dom, zadali kilka pytań i pojechali. Wszystko pojawiło się w sporcie po głównym wydaniu Wiadomości, co uważam za olbrzymi sukces, bo poker chyba po raz pierwszy został potraktowany przez publiczną telewizję jako prawdziwy sport. Mało tego, w samym newsie pojawienie się na liście pokerzystów zostało wyraźnie zaakcentowane i uwypuklone. Miejmy nadzieję, że wyniki naszych graczy w tym roku również spowodują, że w następnej „Złotej Setce” pojawią się nazwiska polskich pokerzystów. A gdyby tak któryś wygrał Main Event WSOP to i TOP3 jest w zasięgu!
Dla tych, co nie widzieli – materiał przygotowany przez Cohera stojącego przed telewizorem, więc jakość nie powala… 🙂
SPOCZYWAJ W SPOKOJU JACK!!
Kilka dni temu pokerowy świat obiegła informacja o śmierci najstarszego uczestnika Main Eventu WSOP. Jack Ury zmarł w Terre Heute w stanie Indiana na kilka tygodni przed swoimi 98 urodzinami. Każdy, kto oglądał kiedykolwiek relacje ESPN z World Series Of Poker wie, kim był Jack Ury i jakim szacunkiem graczy cieszył się przy pokerowych stołach. Pomimo bardzo podeszłego wieku i wielu problemów ze zdrowiem, Jack co roku stawał w szranki z najlepszymi i uczestniczył w pokerowych mistrzostwach świata. Od kilku lat wraz z nim udział w grze brali jego zięć i wnuk – co ciekawe to zazwyczaj „Jumping Jack” zachodził w turnieju najdalej z nich. Co prawda sympatyczny staruszek nigdy nie ukończył gry nawet na miejscach płatnych, ale i tak został doceniony przez świat pokera i był sponsorowany przez Full Tilt Poker.
Poniżej chyba najsłynniejsze zagranie Jacka podczas WSOP – slowroll, po którym chyba nikt nie mógłby się obrazić na przemiłego oldboya!
KĄCIK SPORTOWY
W świecie sportu dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy, a że dawno nic na ten temat nie pisałem to dziś mała dawka tematyki sportowej. Oczywiście dla mnie najważniejszym wydarzeniem jest okropny wypadek Roberta Kubicy podczas rajdu we Włoszech. Powiem krótko – gdy dowiedziałem się o całej sprawie to krew zmroziła mi się w żyłach! Jeszcze niedawno rozmawiałem z Robertem i umawialiśmy się na jakieś spotkanie przed sezonem Formuły 1, bo on potem zazwyczaj cały czas lata po świecie i ciężko się nam złapać, a tu taka przykra i szokująca informacja… Szczerze mówiąc miałem ciarki na plecach przez cały dzień i oczekiwałem informacji ze szpitala z wielkim niepokojem. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że z Robertem już coraz lepiej i jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak znam Roberta to absolutnie nie wierzę w to, że cokolwiek powstrzyma go przed powrotem do F1. To po prostu nierealne, żeby przestał się ścigać! Mało tego, jestem wręcz przekonany, że wróci jeszcze w tym sezonie i to szybciej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. To po prostu niesłychanie twardy facet, który zna swoją wartość i do celu dąży za wszelką cenę. A jego celem jest mistrzostwo świata w Formule 1 i jestem głęboko przekonany, że ten cel już wkrótce osiągnie! Wracaj do zdrowia Robert!! Trzymam kciuki!!
W angielskiej Premiership po kolejny tytuł mistrzowski spokojnie podąża Manchester United. Jest to dziwny sezon w wykonaniu chłopców Fergusona. Niby cały czas osiągają dobre wyniki, niby w całym sezonie zanotowali dopiero dwie porażki (za to moim zdaniem obie kompromitujące – w Pucharze Ligi aż 0:4 ze średniakiem West Ham United i 1:2 w lidze z ostatnim w tabeli Wolverhampton), niby walczą cały czas na trzech frontach (liga, FA Cup i Liga Mistrzów), ale swoją grą nie powalają na kolana. Rewelacyjny sezon ma Berbatow, który po poprzednim sezonie był przeze mnie spisywany na straty. Genialnym graczem staje się też Nani. Jednak duża grupa graczy zwyczajnie rozczarowuje i gra poniżej swoich możliwości. Nawet Rooney w tym sezonie zagubił gdzieś swój strzelecki instynkt i nie zdobywa tylu bramek co w poprzednim sezonie. Za to jak już strzelił w derbach z City to taką, że wszystkim piłkarskim kibicom na świecie opadła kopara do ziemi!!
Jednak sukces Man Utd polega na zdobywaniu punktów nawet w słabych meczach. Poza tym wszyscy najwięksi rywale robią wszystko, żeby tylko Manchesteru w tabeli nie dogonić. Man City gra przynajmniej o klasę poniżej swoich możliwości, a graczy mają naprawdę dobrych. Chelsea tak słaba jak teraz nie była odkąd klub objął we władanie Roman Abramowicz. O Liverpoolu nawet nie ma co pisać, bo na tym klubie jeszcze długo ciążyć będzie klątwa pracy Beniteza. Za to miłą niespodzianką jest postawa Arsenalu i Tottenhamu, które grają naprawdę fajną piłkę. Świadczą o tym też ich ostatnie wyniki w pucharach – Arsenal pokonał Barcelonę po świetnym meczu, a Tottenham wygrał z AC Milan na San Siro! Końcówka sezonu będzie w Anglii na pewno ciekawa!
KĄCIK FILMOWY
Za kilka dni wielka gala Oscarów. Powiem szczerze, że jeśli chodzi o te najbardziej znane nagrody filmowe to kilka ostatnich lat mnie zdecydowanie rozczarowuje. W zeszłym roku mocno kibicowałem „Bękartom wojny” Tarantino i „Avatarowi” Camerona, a w zasadzie pełną pulę wzięła Kathryn Bigelow i jej „The Hurt Locker”, film na pewno dobry, ale nie genialny i niczym się nie wyróżniający. Zwycięzcy z dwóch lat poprzednich – „Slumdog” Danny’ego Boyle’a i „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Coen też mi się jakoś bardzo nie podobały. Ot, dobre produkcje, ale bez fajerwerków. W tym roku oglądam po kolei nominowane filmy i oprócz „Incepcji” Christophera Nolana powalił mnie ostatnio film „127 godzin”. Obraz zrealizowany bardzo niskim budżetem naprawdę bardzo mi się podobał i moim zdaniem jest jedna z ciekawszych pozycji na liście nominowanych. Tak się też złożyło, że reżyserem tego filmu jest właśnie wspomniany Danny Boyle, a z kolei bracia Coen są nominowani za swoje „Prawdziwe męstwo”, które chyba do tej pory rozczarowało mnie najbardziej. Owszem, western ze wszystkimi swoimi kanonami wraca w dobrym stylu, ale nie jest to na pewno styl świetny czy doskonały. Spodziewałem się czegoś więcej. Jest też oczywiście „The Social Network” Davida Finchera, czyli opowieść o naszych czasach zdominowanych przez internet i portale społecznościowe, wśród których Facebook jest zdecydowanym numerem jeden. Historia ciekawa powstania tego portalu jest na pewno w pewnym sensie inspirująca. A kto zdobędzie w tym roku główne statuetki? Zapewne większość z nich i tak przypadnie w udziale filmowi „Jak zostać królem”, który zdobył w tym roku aż 12 nominacji i jest głównym faworytem do wygranej. Jak będzie zobaczymy 27 lutego!
Rafał dajcie newsa na PT o tym turnieju jeszcze raz
Przypominam, że w tę sobotę odbędzie się satelita do turnieju After Dark Deepstack Cup!! Turniej już w następny piątek, czekam na zapisy!!
Właśnie wróciłem z Sali Samobójców i generalnie film warty obejrzenia. Jak na polskie warunki to efekty specjalne [wirtualna rzeczywistość] naprawdę genialne !
Fajny głos ma tajemnicza różowowłosa Sylvia oraz spodobała mi się pisownia imienia Dom!n!k.
Troche z innej beczi…co powiecie o Wszystko Co Kocham Borcucha? Mnie szczegolnie interesuje Jakub Gierszał grajacy tam Kazika chyba, kolegoe Janka – glownego bohatera.
Koles byl kapitalny, najlepsza postac z calego filmu. Ciekawe co pokaze w Sali Samobojcow.
Kosciukiewicz i Chyra tez dali rade (scena jak rozmawiaja razem na podworki po smierci babki Janka).
Ola Frycz – hmmm.
Scena milosna na plazy – mega zonk i anemia.
@ JackDanielsBękarty wojny – Tarantino – miodzio ! ale na jego filmy idę w ciemno , uwielbiam takie poczucie humoru, dialogi i niestandardową wyobrażnię. Koleś grający tego wygadanego niemieckiego pułkownika powalił mnie na kolana, nie wyobrażałem sobie żeby nie zgarnął Oskara za rolę drugoplanową .Avatar – Camerona – wielki przegrany, trochę to dziwne, niemal każdy kojarzy co to za film, prawie wszyscy się nim zachwycają i taki film nie łyka Oskarów jak spragniony wielbłąd tylko przegrywa z filmem, o którym już prawie nikt nie pamięta. Ja obejrzałem go na kompie więc bardzo dużo straciłem jeśli chodzi o efekty, w kinie bym chyba spadł z krzesła :)@ Zwycięzcy z dwóch lat poprzednich – „Slumdog” Danny’ego Boyle’a i „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Coen też mi się jakoś bardzo nie podobały.Mi się oba filmy podobały , ciekawe historie 🙂
Na braci Coen tak jak na Tarantino i Woody’ego Allena chodzę jak tylko wypuszczą nowy film.
@ StankoForrest Gump —-> super film !Cztery wesela i pogrzeb —-> nie jest zły, ale ja za nim nie przepadamPulp Fiction —-> jeden z moich ulubionych filmów !!!Skazani na Shawshank —-> jeden z moich ulubionych filmów !!!
Skyline – to jakaś kosmiczna bzdura, siedząc w kinie marzyłem żeby się skończył.The Social Network – kapitalny film !!!Prawdziwe męstwo – fajny western, sympatycznie się ogląda, niestandardowe zakończenie , ale faktycznie wybitnym filmem nie jest. Kiedyś jak obejrzałem w kinie Tańczącego z wilkami to , aż kipiałem od emocji.Na 127 godzin wybieram się niebawem.
Z tego co widziałem w zapowiedziach zapowiada się świetnie.
No niestety, cały dzień wracałem dziś z Zakopanego, nie dałem rady… 🙁
15 minutes left (luty ma 28 dni w tym roku).
No JD – zostało Ci jeszcze z 47 minut albo flaszka nie Twoja … 🙂
pozdrawiam
@JOKERATOR – napisz do mnie na [email protected]
ostatnio obejrzałem the town z benem sffleckiem(jest też reżyserem)polski tytuł to miasto złodzieji świetne kino polecam
Gdzie znajde szczegoly dot. satelit do After Dark Deepstack ? mail ?
skyline to kino klasy c. nie wiem po co o tym wspomniałeś.
incepcja słaby film,skyline jeszcze słabszy
@ Stanko, Mystic River i Gone Baby Gone nie czytałem, ale filmy te bardzo lubię.@dada233, dzięki, chętnie obejrzę.@JackDaniels, Hurt Locker jest jak dla mnie filmem przeciętnym. Nominacja do Oscara to już za duże wyróżnienie, a sam Oscar to już moim zdaniem skandal, zwłaszcza patrząc na filmy jakie zostawił w pokonanym polu…
PRzypomnę że SHutter Island powstał na podstawie powieści Denisa Lehanne, który napisał też takie pozycje jak “mystic river” czy “gone baby gone”, w Polsce niewiele jego książek zostało przetłumaczonych, ale teraz regularnie czytam je na kindlu i podoba mi się jego styl.
Skoro podobał się wam Shutter Island polecam polski film Palimpsest.
@Q1984 – mój syn to niech najpierw skończy szkołę, zda maturę, a potem MOŻE będzie sie mógł zająć pokerem. Zresztą jego zajawką są raczej sporty ekstremalne, a nie siedzenie przy stoliku…@mstck – nie muszę być grinderem, żeby nie spać po nocach przez pokera – wystarczy wyjść do After Darka czy Alternatywnego :)@grodzioflic – akurat pisząc o TSOP nie miałem na myśli złej organizacji ze strony Mermaid, bo co winny poker room, że nikt tam nie grał satelit? Dupy dali sami organizatorzy, którzy po prostu nie umieli ściagnąć na turniej graczy (a ja myślę, że głównie nie umieli wzbudzić ich zaufania…)@Stanko – z jednym się zgadzam z Toba w 100% – kiedyś większość tych filmów nie miało by nawet szans na nominację! Podany przez Ciebie przykład jest idealny do zobrazowania obecnej sytuacji. Wszystkie filmy wtedy nominowane są obecnie kultowe, a kto dziś (po roku!!) pamięta o The Hurt Locker??
Porównuję jedynie historie, było wiele ciekawszych niż tego gościa z ręką albo typa od into the wild. Faktycznie brak shutter island i jak dla mnie miasta zlodziei, filmy na pewno lepsze od chociażby social network.
lol, jak mozna porównywac dokumenty z kanałów naukowych ze sztuka filmowa i mowic ze cos jest lepsze a cos gorsze, przeciiez to sa kompletnie inne dyscypliny. a filmy oparte na faktach maja to do siebie ze przewaznie wiadomo jak sie skoncza…
A co z “Shutter Island”? Żadnej nominacji? Jak dla mnie kpina…
Ty za to jesteś murowanym kandydatem do zawału przed 40.
Dla ludzi którzy oglądają regularnie kanały popularno-naukowe 127 i into the wild to filmy nudne. Co do into the wild to takich gości jak bohater filmu w ciągu roku jest kilku-kilkudziesięciu tylko są na tyle rozgarnięci że potrafią przetrwać na alasce czy gdzie tam pojadą. A co do 127 to denerwujące jest to że od 1 sekundy filmu wiadomo jak się skończy. Inna sprawa że i tak w tym roku się wyróżniał na tle beznadziejnej konkurencji, ale jak popatrzę choćby na listę filmów nominowanych w 95r to takie 127 jest filmem co najwyżej mocno przeciętnym.Najlepszy filmForrest Gump
Cztery wesela i pogrzeb
Pulp Fiction
Quiz Show
Skazani na ShawshankNajlepszy aktor* Tom Hanks – Forrest Gump
* Nigel Hawthorne – Szaleństwo króla Jerzego
* Paul Newman – Naiwniak
* John Travolta – Pulp Fiction
* Morgan Freeman – Skazani na Shawshank
Niestety gołym okiem widać różnicę w jakości. PRaktycznie każdy nominowany film z lat 90 w tym czy poprzednim roku byłby murowanym faworytem do Oscara.
Jak można porównywać “127” do “Into the Wild”? Co po za jedną główną wiodącą rolą męską łączy te filmy? …Budżet filmu “Jak zostać królem”, który deklasuje resztę stawki to 15 mln dolarów, a jest tam i pełna obsada i są kostiumy…
I jeszcze info na koniec dnia :)http://polskizwiazekpokera.org/index.php?option=com_content&view=article&id=161%3Apolski-zwizek-pokera-z-wizyt-w-sejmie&catid=38%3Anewsy&Itemid=53
@Kacper – 18 mln dolarów to jak na warunki Hollywood grosiki :)Pozdro z Zakopca! Jutro odpiszę na Wasze pytania 🙂
1. nani swietny juz jest od co najmniej roku
2. film kapitalny nie znaczy, ze nie wiemy jak sie skonczy (to odnosnie komentarza,ze po 15 min jest przewidywalny)
3. 127h jak zwykle u boyle’a niesamowite zdjecia
4. social network wtf, jak cos takiego moze byc nominowane do glownych kategorii oskarowych….
5. dzej di…. co z zakladem z pawciem? troche czasu minelo…. chyba zadne poematy sie nie pojawily
6. racia coen jeszcze na gali was zaskocza:) film moze zrobic psikusa:)
7. into the wild byl filmem magicznym wiec ciesza mnie porownania 127 do tego filmu
Slowroll Jacka Ury genialny! Szkoda staruszka.
Twoja argumentacja jest nieco kulawa. Górala można określić jako narciarza czy doradce, ale znany jest głównie z bycia pokerzystą, pozostali wymienieni są znani głównie ze swoich poza pokerowych dokonań. IMO prezes A. nie ma na tyle oddanych znajomych pokerzystów (znanych ze swych pokerowych dokonań) by moc się nimi podeprzeć. A to nieco żałosne jak na prezesa POKEROWEJ federacji.
“wyżej doktor Czajkowski z UW, arcymistrz szachowy Bartosz Soćko oraz arcymistrz brydżowy Janusz Połeć. Jak widać miejsca dla pokerzysty już zabrakło… Bez komentarza…”Dear Jack!To dobrze, że do Ministerstwa poszli ludzie, którzy związani są dyscyplinami sportowymi, które sa zatwierdzone w strukturach Ministerstwa Sportu. Grajac w brydża, czy szachy są bardziej wiarygodni, ze posiadają argumenty, by przekonac ludków z Sejmu, że poker to sport i umiejętności, a nie tylko szczescie. Poza tym, jako zawodnicy z sukcesami, sa rozponawalni (przynajmniej trochę) i w swoim życiu troche oficjeli poznali ze zwiazków,komisji itp.PS Większośc pokerzystów ma jakiś wyuczony zawód lub uprawialo inny sport w swoim życiu.To gdyby w skład komisji wchodził Góral to bys napisał, ze pokerzystów reprezentował narciarz alpejski lub doradca finansowy?:):)PS To jeszcze jeden artykuł w lutym i buteleczka JD jest Twoja:)
Co do firmy Mermaid będę sie upierał (nie jestem z nimi związany) biorąc pod uwagę chociażby ich zaangażowanie w organizację imprez pokerowych w wiedeńskim Montesino czy w Skandynawii. Chodziło mi bardziej o nagłośnienie ze strony bezpośredniego organizatora.
Czyli firma nie-krzak.com nie potrafi naglosnic impreze bo jest taka znana marka w swiecie pokera? Come on. Przeciez jezeli nie udaje sie zrobic marketingowego szumu to jak to mozliwe ze Heypoker to potrafi z Hesopami? Jak sie chce to można i nie trzeba ladowac sporo kasy w reklame turnieju.
A propos organizacji Tatra Series of Poker to napewno nie można Mermaid Poker określić jako firmy krzak (oni organizowali satelity). Główny błąd leżał moim zdaniem w zbyt małym nagłośnieniu turnieju a co za tym idzie zainteresowanie graczy było znikome.
To “127 hours”, to coś jak “Into the Wild”, tylko w innej scenerii 🙂
Podobna bramke MU omal nie stracil w ostatnim meczu pucharowym z jakims 5 ligowcem, omało bo obronca napatoczyl sie i wybil głową. Swoją drogą wiekszosc mieszkancow tego miasteczka chyba przyjechala obejrzec ten mecz, bo doping dla przyjezdnych byl niesamowity. Swoją (drugą) drogą Crawley Town tak grając rozpykałoby z palcem w uchu całą polską czołówkę tzw. ekstraklasy.
najciekawsze w filmie 127 hours jest to, że zanim dowiemy się o czym w ogóle jest film, wiemy że kończy się odcięciem przez głównego bohatera własnej ręki 😀
@JD Hm no to przepraszam, ale myślałem, że nie jesteś typem grindera, który multitabluje całą noc, aż do godzin porannych.A propos “127” – czytajcie ze zrozumieniem. Wiem, historia jest prawdziwa, ale napisałem też, że jest dużo O WIELE ciekawszych i bardziej nieprzewidywalnych. Wystarczy pooglądać Discovery albo poczytać książki/gazety. Nie wiem, może od tego faceta było łatwiej kupić prawa do ekranizacji. Oczywiście, fakt, że mamy świadomość, iż to co oglądamy wydarzyło się naprawdę dodaje smaczku i obraz zyskuje parę dodatkowych gwiazdek. Jednakże nie lubię filmów gdzie po 15 minutach dokładnie, wiem jak się wszystko skończy i jakie perypetie czekają bohatera. To jest właśnie, moim zdaniem, cecha słabego “dzieła”. Owszem Franco zagrał poprawnie, ale jakichś fajerwerków tam nie widziałem.Aaaa jeszcze…
“Uważasz, że byłoby Cię stać na coś takiego czego dokonał bohater tego filmu??”
Rozmawiamy o filmie jako całości, pewnym zbiorze elementów czy po prostu o historii, która została przedstawiona? Zresztą człowiek w chwili zagrożenia, jest w stanie robić rzeczy niewytłumaczalne. Może ja czy Ty (jako ojciec i mąż) odgryźlibyśmy sobie tą rękę już pierwszego dnia, nie łudząc się, że przyjedzie kawaleria z odsieczą. Duuużo zależy od motywacji, tego co nas trzyma przy życiu…
127 h – kozak! niesamowcie wyrezyserowany a niektore kadry sprawiły ze japa mi opadla do samej ziemi. i wcale nie jest to film realizowany bardzo niskim budzetem..nie wiem skad ci to przyszlo do glowy dżeku 🙂
Jak zwykle świetny odcinek bloga, JD trzymaj poziom.Mam takie pytania do Ciebie:
1. Czy syn nigdy nie chciał sprobowac swoich sił w pokera by np. jezdzic po swiecie z ojcem na turnieje?
2. Bartosz Socko jest rowniez pokerzystą obok szachisty wiec jest dwa w jednym. Zapewne chodzilo ci o postac czysto zwiazana z pokerem. Jak myslisz czy pomoglo by cos w sprawie jezeli do sprawy dolaczyliby zagraniczne gwiazdy pokera lub zwiazki reprezentujace pokerzystow np w USA?
3. Tatra Series of Poker to kolejny niewypał pod patronatem PFPS. Czy PZP tez bedzie sie starał organizowac (moze nie w tym roku) ale w przyszlosci jakies turnieje zagraniczne z normalnymi firmami (nie krzakami)?.
Niemal identyczną bramkę jak Rooney strzelił w ostatniej kolejce ligi francuskiej J. Briand w meczu Lyon – Nancy w 89 minucie. Takie bramki padają dość często (sam Marcin Mięciel kilka wpakował). Ale oczywiście jej uroda jest super.
moim zdaniem 127 godzin jest swietny. a historii nie wymyslil rezyser, tylko napisalo ja zycie. nie mozna miec pretensji o przebieg sytuacji, skoro wydarzyla sie naprawde… no i rewelacyjne przedstawienie od strony wizualnej
Polecam w Zakopnym knajpę “Kolibecka”. Mają świetnego grzańca i bardzo dobre jedzenie w przystępnych cenach. pozdro
A tak zupełnie na marginesie – “127 godzin” jest oparte na prawdziwych wydarzeniach… Uważasz, że byłoby Cię stać na coś takiego czego dokonał bohater tego filmu??
Po pierwsze – jeśli dla Ciebie gra Jamesa Franco w tym filmie to “amerykańskie badziewie” to raczej nie mamy co dyskutować dalej o filmach. Po drugie – pokaż mi człowieka żyjącego na stałe z pokera wstającego przed 14…
“127 godzin” – mocno przeceniany film. Typowo amerykańskie badziewie podane w trochę lżejszym sosie. Ot dramatyczny bohater pozostawiony samemu sobie na pewną śmierć przechodzi mentalną metamorfozę. Zbiera się w sobie, dzięki heroicznemu czynowi wychodzi z opałów (sorry za spoiler, ale chyba nikt się nie łudził, że nie będzie happy endu?), a jego życie nabiera sensu. Wow, ręce same składają się do oklasków. Naprawdę ‘true hero’… Gra aktorska bez fajerwerków, a reżyseria mizerna. Wszystko strasznie przewidywalne. Film nadaje się na upchnięcie w wieczornej ramówce Polsatu2, a nie na galę Oscarów. Zresztą na Discovery Channel jest cykl (czy nawet już kilka) o takich historiach i trafiają się znacznie ciekawsze od tej przedstawione w “127”.A propos autora blogu. Jak można wstawać “normalnie” o 15-16? Tym bardziej mając żonę, dzieci i pracę (?). 😐
Niestety od Sylwestra znowu palę 🙁 Ale zaraz będe znowu rzucał! W końcu dam radę! 🙂
napisz czy palisz fajki … i jak sobie z tym radzisz…
Oczywiście! Mea culpa…
Oskary to chyba 27 lutego będą wręczane;)
Pozdrawiam
Buahahahaha!!! Ups, literóweczka 🙂 Word plata figle 🙂 Ale swoją drogą to taki powinien być tytuł wersji porno! 🙂
No to trzymam kciuki za PZP, bo jak przeczytałem o tym wydruku z internetu i reakcji sędziny, to myślałem, że się z łóżka sturlam.Incepcja, widzę tutaj trailer, bardzo dobry film, jakiego długo nie było na ekranach. Dobry scenariusz, pomysł i ciekawe efekty. Daje do myślenia, nie jest to typowa papka dla amerykanów, typu “rozwal wroga, rozbrój bombę, uratuj świat”.The Social Network – byłem 3 razy, dobry film dla ludzi myślących, rzeczywiście inspirujący, ale tak jak powiedział twórca Napstera (w tej roli Justin Timberlake), w scenie klubowej “Taki pomysł, zdarza się raz na dekadę”. W zupełności się z nim zgadzam, facebook był pierwszy i wszelkie klony fb nie mają racji bytu. Tak samo z nk.pl, byli pierwsi, powstało kilkadziesiąt klonów, ale czy ktokolwiek je odwiedzał? Padały jak muchy.
Obecnie internet 2.0, czyli era sieci społecznościowych przemija, na tym polu nic obecnie nie można zrobić. Czas web 3.0 jeszcze nie nadszedł, ale zbliża się wielkimi krokami, będą to czasy serwisów semantycznych, które będą zrozumiałe dla maszyn, tak jak dla człowieka, a także cloud computing, co da pole do popisu programistom erlang.
Przykład? Wyszukiwarka zrozumie naturalny język, sprecyzuje wyniki i przedstawi w oczekiwanej formie. Typu: “jakie są zasady texas holdem?”. Zostanie zredagowany tekst o zasadach w czasie rzeczywistym.Powodzenia z projektami 😉
Czy “The Hurt Cocker” to celowy zabieg, czy może wersja tegoż filmu dla prawdziwych twardzieli? 😉
ty jebany frajerze kurwa o co tu chodzi??
stanol ci??
Daniz jesteś osobą niesłowną i radzę ci uważaj, żebyś nie przekroczył cienkiej linii, na której balansujesz.
nie przestają, tylko dziwię się po co czytasz z żuchwą na kolanach to co Ciebie podobno nie interesuje?
Zapomniałem napisać o jednej ważnej sprawie – Mario stracił wczoraj wiarę w 5 3!! Wyrzucił karty po flopie, i oczywiście by wygrał, bo dostałby strita runner runner! 🙂
Pierwszy.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.