Alex Foxen uznawany jest za jednego z najlepszych turniejowych pokerzystów na świecie. I wciąż walczy o zwycięstwo w największym turnieju roku, chociaż w grze pozostało już zaledwie 106 graczy. Co ciekawe, piątego dnia gry ani razu nie miał więcej niż 30BB, a mimo wszystko udało mu się dotrzeć do dnia szóstego.
– Myślę, że moje doświadczenie w turniejach daje mi sporą przewagę. W turniejach najważniejsze jest posiadanie stacka, niezależnie od jego wielkości. A w tym turnieju struktura pozwala nie spieszyć się i uważnie wybierać swoje miejsca.
Alex Foxen jest agresywnym pokerzystą, przyzwyczajonym do rywalizowania z najlepszymi graczami na świecie w kolejnych Super High Rollerach. Jak sobie radzi z koniecznością wciskania hamulców w Main Evencie WSOP, żeby zachować żetony na lepsze okazje?
– Ciężko jest zachować równowagę między chęcią zgarnięcia pieniędzy a nie podejmowaniem zbyt dużego ryzyka. Gra w tym turnieju to jak chodzenie po wysoko zawieszonej linie, dzięki czemu jest to jeszcze większa zabawa.
– Każdy, kto mówi, że Main Event WSOP to po prostu kolejny turniej, oszalał. Wokół tego turnieju jest niesamowity prestiż i to właśnie w nim wygrana daje ci wieczną chwałę. Deep run w nim jest niesamowitym doświadczeniem i cieszę się nim poziom po poziomie.
Zawsze, gdy rejestruję się do turnieju, wyobrażam sobie, że go wygrywam. Nie muszę utrzymywać swojej ekscytacji w ryzach, ponieważ dobrze wiem, że droga do zwycięstwa wciąż jest długa, a zadanie stojące przede mną jest bardzo trudne. Mam jednak bardzo pozytywne myśli, jeśli chodzi o moje szanse.