Phil Ivey jest jednym z najbardziej podziwianych, siejących postrach a zarazem skrytych graczy, nie dziwi więc przesadnie, że wszelkie historie z nim związane przyjmowane są z wielkim entuzjazmem. Aktualnie na forum two plus two triumfy święci wątek, w którym pokerzyści dzielą się opowieściami o "Tigerze Woodsie pokera", postanowiłam zatem przybliżyć Wam najciekawszą z tych anegdotek – ot, taka niezobowiązująca lektura w sobotni poranek.
?Rzecz dzieje się przy agresywnym i rozmownym stole: nagle przychodzi Ivey i wszyscy milkną, wyglądając przy tym na wystraszonych. Przez resztę dnia gracze przypatrują się bacznie Philowi ? ten koleś naprawdę roztacza wokół siebie aurę ? obserwują każdy jego ruch, gdy jednak tylko miałoby dojść do nawiązania kontaktu wzrokowego, momentalnie się odwracają.
Ivey wchodzi dosłownie w każde rozdanie i tratuje przeciwników, pomiędzy kolejnymi rękami natomiast rozsiada się wygodnie na krześle i wysyła smsy, okazjonalnie wrzucając do puli żetony podczas pisania ? no bo kto będzie się próbował odnosić do regulaminu przeciwko niemu?
W którymś momencie podchodzi do niego duży czarny typ, zostawia Philowi naręcze toreb i znika. Ivey wyciąga z jednej z nich pasek i spokojnie go zakłada ? nie zapominajcie, że wszyscy przy stole cały czas mu się przypatrują, robi to również większość graczy z okolicznych stołów, którzy akurat nie są w rozdaniu!
Następnie Ivey ściąga zegarek ? to warte $80k cacko ? otwiera kolejną torbę, wyciąga balsam do ciała i wsmarowuje go w miejsce, gdzie znajdował się zegarek. Robi to naprawdę powoli, reszta zaś wpatruje się w niego jak zaczarowana. Kiedy kończy, zakłada z powrotem zegarek i znowu otwiera torbę, tym razem wydobywając z niej opakowanie żelków w kształcie misiów, które oczywiście zaczyna konsumować.
I wtedy właśnie odwraca się i spogląda mojemu znajomemu prosto w oczy: wygląda, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że wszyscy dookoła się na niego gapią, ani przez chwilę nie wydaje się jednak brać pod uwagę faktu, że jego zachowanie mogłoby zostać odczytane jako dziwne. W końcu wydobywa kolejnego żelka, wyciąga go w stronę mojego znajomego i pyta: ?chcesz jednego??
Epilog: osobnik był tak zaskoczony, że wydobył z siebie tylko kilka niezrozumiałych dźwięków, potrząsnął głową, przez chwilę wyglądał na zasmuconego, aż w końcu uciekł do toalety.?
zabawne
ten znajomy, to moze Stanko???
Niezły fetysz 😀
Uciekł do toalety i zwalił sobie gruche bo Ivey chciał dać mu żelke xD
hehe 🙂
hahahahahah dobre !!
uciekl do toalety hahahah !!!!!! :DDDD
no ale co sie dziwic… pewny siebie jest bo w koncu jest najlepszy w te klocki 😛
pozdro
Nie łatwe życie top pro rotfl
Ps: mam nadzieję, że nie napisałaś tego po powrocie lol
świetne 😀
hahahahahah
hehehe dobre 🙂
LOL 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.