Z roku na rok wzrasta liczba graczy, którzy mówią „wystarczy” i przechodzą na karcianą emeryturę. Barry Carter, popularny pisarz i dziennikarz pokerowy, wskazuje optymalne momenty na podjęcie takiej właśnie decyzji.
Ostatnie dwa lata przyniosły nam kilka bardzo ciekawych pokerowych „emerytur”. Dani Stern ogłosił swoją rezygnację w zeszłym roku, zaraz po ciężkim okresie przy cashowych stołach najwyższych stawek. Kilka dni temu karty do pudełka postanowiła schować Vanessa Selbst, która teraz zamierza zająć się funduszami hedgingowymi. Jest jeszcze przecież niemal komiczna emerytura Fedora Holza. „Komiczna”, ponieważ Niemiec nadal regularnie gra w pokera i wygrywa przy okazji wszystko, co się da.
Jednak nie można się dziwić, że niektórzy gracze mówią „wystarczy”. Wszak dla części z nich poker był głównym źródłem utrzymania przez długie lata. Kiedy zatem przychodzi właściwy moment na przejście na pokerową emeryturę?
Kiedy nie masz innego wyboru
Prawdopodobnie najbardziej powszechnym powodem, dla którego gracze przechodzą na emeryturę, najzwyczajniej w świecie jest ich bankructwo. Jeśli traktujesz pokera bardzo poważnie, a mimo to tracisz wszystkie swoje pieniądze, powinno dać ci to do myślenia. Dochodzisz do wniosku, że nie jesteś już w stanie wygrywać pieniędzy na pokerze? To dobry powód, by z niego zrezygnować. Spłukałeś się, ponieważ ignorowałeś zasady dobrego bankroll managementu czy selekcji gier? Cóż – to być może jeszcze lepszy powód, by zająć się czymś innym.
Na przestrzeni lat, niejednokrotnie spotykaliśmy się z graczami, którzy rezygnowali, ponieważ poziom gier drastycznie poszedł w górę. Vanessa Selbst jest tego najlepszym przykładem. Czasem możesz nawet wciąż być jednym z najlepszych pokerzystów, ale i tak nie być w stanie wyciągnąć z niego jakiejkolwiek wartości.
Pokerzystą, który nie przeszedł na emeryturę, za to zrezygnował ze współpracy z PokerStars, jest Jason Mercier. Powodem tej decyzji były obowiązki rodzinne, które nie pozwalały Amerykaninowi na dalekie turniejowe podróże. Była to również jedna z przyczyn rezygnacji Selbst (kolejnym była niemożność legalnej gry online w Stanach Zjednoczonych). I trzeba przyznać – to bardzo dobry powód, by zrezygnować z dalszych karcianych batalii. W końcu gra w pokera to profesja, która ma gwarantować wolność. Jeśli twój styl życia nie pasuje już do ciągłego przesiadywania przy stołach czy dalekich podróży, a grę coraz częściej traktujesz jako przykry obowiązek, poker staje się zwykłą „pracą”.
Kolejnym powodem rezygnacji, jakże prostym, może być fakt, że poker nie sprawia już przyjemności. Choć wszyscy wiemy, jak świetnej rozrywki dostarcza poker, to wiemy również, że brutalne swingi mogą niekiedy zupełnie odebrać jakąkolwiek radość z gry czy życia jako takiego.
Miej w pogotowiu plan B
Lepiej skoczyć samemu, niż być wypchanym przez kogoś lub coś innego. A dokładniej: lepiej odejść z pokera na własnych warunkach, z przygotowanym wcześniej planem, niż zostać do odejścia zmuszonym – czy to przez bankructwo, czy przez nudę, czy przez problemy regulacyjne.
Nie oznacza to bynajmniej, że wszyscy gracze powinni przygotować się na emeryturę już na samym początku pokerowej kariery. Każdy natomiast powinien uczyć się nowych rzeczy, mieć pozakarciane zainteresowania i umiejętności – tak, by poker nie był jedyną opcją. Przyjrzyjmy się kilku przykładom: Lex Veldhuis zainteresował się możliwościami Twitcha, Doug Polk wsiąkł w media społecznościowe i bitcoina, a Liv Boeree zajmuje się kilkoma projektami naraz (w tym m.in. działalnością fundacji REG).
Najszczęśliwszymi graczami wydają się być ci, którzy interesują i zajmują się wieloma rzeczami naraz, a pokera traktują jako hobby. Bardzo ważne, ale jednak hobby. Być może jest to pewna podpowiedź. Być może zamiast całkowicie rezygnować z pokera, warto potraktować go jako hobby, jeden z projektów pobocznych?