Osiem lat temu rozegrano ostatni duży festiwal pokerowy w Polsce. Po raz trzeci zawitał wtedy do Warszawy cykl Unibet Open. Wygrał Szwed Jimmy Jonsson, a najlepszy z Polaków, Wojciech Frankowski, zajął ósme miejsce.
Dziś już nie wszyscy o tym pamiętają, ale doskonale znany cykl Unibet Open swój początek miał właśnie w naszym kraju. To właśnie w Polsce, a konkretnie w Warszawie, w grudniu 2007 roku zadebiutowała cała seria. Później cykl powracał jeszcze nad Wisłę w grudniu 2008 i 2009 roku. Ta ostatnia edycja była jednocześnie ostatnim dużym turniejem w naszym kraju – później w życie weszła nowelizacja ustawy hazardowej.
W grudniu 2009 roku wiadomo już było wszystko o zmianie prawa, bo ustawa została przyjęta przez rządzących – miała wejść w życie od 1 stycznia 2010 roku. Nic dziwnego, że w warszawskim hotelu Hyatt zjawiły się dziesiątki polskich pokerzystów. Była to dla nich ostatnia szansa na udział w dużym turnieju we własnym kraju.
W turnieju z wpisowym w wysokości 7.000 złotych zagrało 401 osób, dzięki czemu w puli nagród znalazło się ponad 2,5 miliona złotych. W tej grupie znalazło się ponad 60 osób z Polski, ale tylko szóstka naszych graczy znalazła się w kasie. Zdecydowanie najlepiej radził sobie Wojciech Frankowski, który jako jedyny z biało-czerwonych znalazł się na stole finałowym.
Polak rozpoczynał decydującą rozgrywkę z siódmym stackiem, prowadził natomiast Regis Burlot z Francji. Frankowski musiał szukać podwojenia, lecz jego przygoda w dniu finałowym nie potrwała niestety długo. Gdy w grze było osiem osób, nasz pokerzysta zagrał za wszystko z cutoffa, a siedzący na buttonie Imre Leibold zdecydował się na izolację. AQ Estończyka było zdecydowanie lepsze od 73 Frankowskiego. Pomoc na boardzie niestety nie nadeszła i Wojciech Frankowski otrzymał 57.750 złotych za ósmą lokatę. I tak był to jego największy życiowy sukces, jeśli chodzi o turnieje na żywo.
Ostatnia polska edycja Unibet Open zakończyła się zwycięstwem Jimmy'ego Jonssona, który w heads-upie uporał się z wspominanym już Regisem Burlotem. Na konto Szweda trafiło wtedy 654.430 złotych, co także do dziś pozostaje jego życiowym osiągnięciem.
Niespełna miesiąc później o tego typu turniejach w naszym kraju mogliśmy już co najwyżej pomarzyć, a po dużych eventach pozostały jedynie wspomnienia. Kto wie, może gdyby nie ustawa hazardowa, to 10. urodziny Unibet Open obchodzilibyśmy niedawno nie w Bukareszcie, ale właśnie w Warszawie…