„Kiedy byłem donkiem…” to cykl, w którym profesjonalni pokerzyści wspominają dni, kiedy ich gra pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Dzisiaj jeden z najbardziej oryginalnych pokerzystów obecnych czasów, Faraz Jaka.
Pokerowy świat usłyszał o nim w 2007 roku, kiedy dzięki kilku świetnym wynikom i wygraniu ponad 1.700.000$ znalazł się w pierwszej dziesiątce rankingu na gracza roku magazynu Card Player. Jego największym osiągnięciem tamtego roku było drugie miejsce w WPT Bellagio Cup V, za które zgarnął 774.870$.
W całej swojej karierze Faraz Jaka zarobił 5.652.745$ przy stołach live, a także ponad 4.000.000$ w grach online. Podczas tegorocznego festiwalu World Series of Poker doszedł do dwóch stolików finałowych, dzięki czemu stał się bogatszy o niemal ćwierć miliona dolarów.
Bankrollowa karuzela
Kiedy studiowałem jeszcze na University of Illinois, kompletnie nie potrafiłem operować swoim bankrollem. Pamiętam, że pewnego dnia wróciłem do domu po imprezie i włączyłem cashówkę na stawkach 25$/50$. Miałem wówczas w zapasie około 10.000$, a tej nocy pomnożyłem to do 30.000$.
Potem było jeszcze lepiej.
Grałem przez cały następny tydzień i wygrałem około 180.000$. Podejmowałem każdego, kto chciał grać ze mną heads-up, na jakichkolwiek stawkach. I cały czas wygrywałem. Nigdy wcześniej nie miałem więcej niż 10.000$, więc było to dla mnie kompletnie nowe doświadczenie.
Ale szczęście Faraza Jaki nie trwało długo.
W zasadzie tak właśnie zaczęła się moja pokerowa kariera. Ale zwycięska seria nie trwała długo. Grałem stawki, na które nie byłem przygotowany. Spadłem do 40.000$, wskoczyłem na gry 100$/200$ i zaliczałem coolera za coolerem. Powiedziałbym, że stracenie całego bankrolla zajęło mi, od początku do końca, około dziewięciu miesięcy. Nie tylko pozbyłem się moich początkowych 10.000$, ale zadłużyłem się również u przyjaciół. Miałem 19 lat i wiedziałem, że zaprzepaściłem wielką szansę.
Amerykanin potrafił jednak zacisnąć zęby i zawalczyć o swoje.
Przez trzy miesiące próbowałem odzyskać swój bankroll – w taki sam sposób, w jaki wcześniej go zbudowałem. Byłem w mentalnej rozsypce. Żeby się zresetować, zrobiłem małą przerwę od chodzenia na zajęcia. Potem zacząłem grać turnieje pokerowe, zacząłem pracować nad grą i nauczyłem się, jak operować swoim bankrollem. Wkrótce wróciłem na właściwe tory.
A w powrocie pomogło między innymi…. szaleństwo Jaki.
Bardzo, bardzo trudno było grindować sit&go za pięć dolarów, gdy wcześniej grało się na najwyższych stawkach. Ale jakoś przez to przebrnąłem. Większość ludzi by zrezygnowała, rodzice mówili mi, bym odpuścił, ale byłem na tyle szalony, że postanowiłem spróbować jeszcze raz. Od tamtej pory już się za siebie nie oglądam.