Liv Boeree szczerze opowiada o tym, jak zachowuje równowagę między pomaganiem innym, a swoim pragnieniem osiągania sukcesów w pokerze, którego wyraźnie kocha. Dlaczego zajęła się pokerem? Jak gra pomaga jej w altruistycznej części siebie? I jakie ma plany na przyszłość?
Siadając do rozmowy z Liv Boeree najbardziej uderza to, jak ta kobieta tryska szczerością i pragnieniem czynienia dobra. Altruizm ten kultywowała w sobie, chociaż większość dorosłego życia spędziła żyjąc w sposób, o jakim większość z nas może tylko pomarzyć. Ale wystarczy spędzić z nią chwilę, żeby stwierdzić, że jej myśli nigdy na długo nie opuszczają ludzi, którym powodzi się znacznie gorzej.
– Co sprawiło, że zdecydowałaś się porzucić „właściwe społeczeństwo” i zająć się pokerem?
– Cóż, muszę na początku zaznaczyć, że nigdy nie byłam praktykującym astrofizykiem. Ale chciałam nim zostać. Miałam skończyć studia magisterskie i poświęcić się badaniom. Wiedziałam jednak, że chcę zrobić sobie rok przerwy, ponieważ do tamtego momentu mojego życia nie robiłam nic poza edukacją, dlatego chciałam zobaczyć, jak wygląda świat poza szkołą.
Przeniosłam się więc do Londynu na kilka miesięcy. Słuchałam wtedy heavy metalu, byłam buntownicza. I wtedy pojawił się poker. Sądziłam, że jest niesamowity. Przerażająco lubię rywalizację i kocham grać w gry, a poker od razu bardzo mi się spodobał. Zaczęłam się więc go uczyć.
W tamtym momencie chciałam zostać gwiazdą rocka. Chciałam podróżować do rożnych miejsc, spotykać wielu różnych ludzi, a moim celem było zostać świetną gitarzystką. Gdy pojawił się poker, pomyślałam, że mogę na nim zarobić znacznie więcej pieniędzy – no i kochałam współzawodnictwo oraz to, ile wymaga on ode mnie pracy umysłowej. Zdecydowałam się więc wypróbować go i tak już zostało.
REG
– Jak godzisz bycie tak inteligentną i altruistyczną osobą z grą w pokera i dogadzaniem sobie wszystkimi rzeczami, które tak lubisz? Mogłabyś używać swojego intelektu dla większego dobra.
– Właśnie dlatego powstało „Raising for Effective Giving”. Kilkoro z nas pomyślało, że świat zmierza w złym kierunku i może powinniśmy coś z tym zrobić. Zanim założyliśmy REG przekazywałam pieniądze na cele dobroczynne, ale robiłam to bez przeprowadzenia wcześniej odpowiedniego researchu, przez co czułam, że robię to tylko dla siebie, by ukoić sumienie. Powinnam była bardziej przyglądać się temu, na jaki cel wpłacam pieniądze.
I wtedy poznałam efektywnych altruistów – grupę naukowców, którzy powiedzieli mi, że jeżeli chcę być dobra dla świata, powinnam używać nauki i liczb, a potem patrzeć na dane. Świat, w którym żyjemy, rzeczywistość, jest rządzony przez matematykę. To samo tyczy się moralności. Matematyka wciąż dotyczy altruizmu i robienia czegoś dobrego.
Gdy robimy coś dobrego, robimy to naszymi zasobami, a matematyka pozawala nam obliczyć, gdzie najdalej nasze zasoby docierają. I na tym polega efektywny altruizm – jak robić najwięcej dobrego posiadanymi środkami. Przemówiło to do mnie.
Didn't win a bracelet yet? Well @REGcharity are auctioning one off! Huge thanks to @WSOP for donating it ❤️
Link:https://t.co/tAIpFwa2Mt? pic.twitter.com/cKfvawD3ba
— Liv Boeree (@Liv_Boeree) July 10, 2017
– Jakimi kryteriami posługuje się REG? I co robisz, gdy między celami jest remis?
– Przede wszystkim ważne jest, czy działania organizacji są policzalne, ponieważ jeżeli nie możemy zmierzyć wpływu ich akcji, to nie wiemy, czy w ogóle jakiś wpływ wywierają.
Kolejną rzeczą jest to, czy pomagają maksymalnej liczbie osób. Jeśli więc mamy dwie możliwości i jedna za 1$ pomoże 10 osobom, a druga za tę samą kwotę pomoże setce osób, jasne jest, że wybierzemy cel pomagający większej liczbie ludzi.
[Liv nie potrafiła z głowy wymienić wszystkich kryteriów, ale ważne było dla niej, żeby się tu znalazły. Tak więc są to: siła dowodów, opłacalność, miejsce na dodatkowe fundusze i transparentność.]
– Powiedzmy, że te dziesięć osób umiera na raka, a te sto traci wzrok. Jak wyznaczacie, że pomoc jednym będzie bardziej efektywna niż drugim?
– Jeśli naprawdę chcesz zagłębiać się w filozofię tego, jest jedna używana przez nas metryka, którą nazywamy „poprawiona jakość lat życia”. Zasadniczo opisuje ona, ile kosztować będzie zapewnienie grupie ludzi dodatkowego roku życia w godnych warunkach – bez cierpienia, ekstremalnego ubóstwa itp.
Jest to trudna w ocenie rzecz. Z grubsza najpierw kierujemy się myślą „zapobiegnijmy śmierci”. Największe i najbardziej efektywne organizacje na świecie patrzą na świat pod kątem tego, jakie są największe, dające się uniknąć, powody śmierci i bólu.
Weźmy za przykład malarię – to koszmarna choroba, której bardzo łatwo można zapobiec. Średnia wydatków to ok. 3.300$, by uratować życie przed malarią. Ale na Zachodzie wydajemy milion lub więcej, by uratować życie przed dziedziczną lub egzotyczną chorobą. Nawet koszty uratowania życia przed rakiem są niższe, około kilkuset tysięcy dolarów. Dlatego skupiamy się na ty, by tymi samymi środkami uratować największą liczbę żyć.
Kocham analogię, którą kiedyś usłyszałam: „Chcę pomóc ludziom z rakiem piersi, ponieważ moja mama z tego powodu umarła”. To okropne i bardzo dobrze, że chcesz pomóc i przeznaczyć pieniądze na ten cel, ale zamiast ograniczać pomoc do matek z rakiem piersi dlaczego nie zrobić tego, co pomoże największej ilości matek i zapobiegnie ich śmierci.
– Tak więc maksymalizujesz EV pieniędzy?
– Dokładnie tak.
Ratowanie świata
– Zmieniając nieco temat: wiem, że bardzo pasjonuje cię środowisko naturalne. Ciekawi mnie, co twoim zdaniem będzie energią przyszłości?
– Panele słoneczne są coraz bardziej wydajne, a my jesteśmy coraz lepsi w zdobywaniu czystej i odnawialnej energii. Jednak to wciąż nie sprosta potrzebom energetycznym świata.
Musimy być w tym coraz lepsi i atakować temat z wielu stron. Generowanie i przechowywanie energii musi być bardziej wydajne. Ważne jest również zwiększenie wydajności systemów wykorzystujących energię, ponieważ tu jest duże pole do popisu. Weźmy chłodziarki – są bardzo energochłonne, a obecnie nie potrafimy tego zmienić. Być może nigdy nie stworzymy chłodziarki doskonałej, ale możemy starać się poprawić ich wydajność. Wszystko sprowadza się do finansowania nauki.
Ładnie łączy się to z pytaniem, które zadałeś mi wcześniej – jak radzę sobie z moim hedonistycznym stylem życia. Szczerze mówiąc, w zeszłym roku bardzo się z tym borykałam.
– Nie użyłem słowa „hedonistycznym”…
– Nie, ale takie właśnie jest. Do pewnego stopnia. Miałam dobre lato, poleciałam do Vegas i wygrałam trochę pieniędzy, z których spora część powędruje na cele charytatywne, więc zrobią one trochę dobrego.
Dzięki temu do pewnego stopnia czuję się dobrze. Mogę się usprawiedliwić i powiedzieć „Ok, tych pieniędzy inaczej bym nie zarobiła, a wtedy nie trafiłyby do organizacji”. W tej chwili to najbardziej znacząca rzecz, jaką mogę robić. Ale jednocześnie możesz wysunąć argument, że mam unikalne talenty, które można wykorzystać w inny sposób, żeby zrobić coś więcej niż tylko grać w pokera.
Poker
– Podobnie czuję się pisząc o pokerze, tak więc nie oceniam cię…
Tak, wiem, oczywiście, że nie. Nawet tak nie pomyślałam. Jest to po prostu interesujące pytanie i z pewnością jest to coś, co wywiera na mnie coraz większą wewnętrzną presję.
To jeden z powodów, dlaczego teraz o wiele bardziej staram się, by informować opinię publiczną o naukowych tematach. Bardzo pomaga mi w tym PokerStars. Pracowaliśmy nad pilotem programu „naukowego”. Mam nadzieję, że uda się zrobić więcej, niż tylko ten jeden odcinek.
[W tweecie Liv znajduje się link do odcinka.]I got to visit one of the world's fastest supercomputers in Barcelona. Check it out: https://t.co/2igp6vBCgq
— Liv Boeree (@Liv_Boeree) August 25, 2017
Nie wiem jednak, czy jestem wystarczająco bystra, żeby wymyślić jakieś nowe prawa fizyki czy coś takiego. Nie sądzę. Byłam niezła, ale nie byłam nawet blisko takiego poziomu. Trzeba być niezwykle utalentowanym, żeby zajmować się czymś takim i jest wiele mądrzejszych ode mnie ludzi pracujących nad takimi problemami.
Ale najprawdopodobniej mam jakieś talenty, które sprawdziłyby się w czymś więcej, niż grze w pokera i zbieraniu pieniędzy dzięki niemu.
Pamiętam rozmowę z kilkoma efektywnymi altruistami, a to, co kocham w nich, to ich brutalna szczerość. Jeden z nich wziął mnie na bok i powiedział „Musisz przestać. Nie powinnaś tego robić. Szczerze mówiąc, powinnaś jeździć po świecie i spotykać się z bogatymi ludźmi przekonując ich, by swoje pieniądze przeznaczane na cele charytatywne lokowali w bardziej efektywny sposób.” Poczułam wtedy natychmiastowe poczucie winy.
– Czy poker nie może ci w tym pomóc? Sprawia, że jesteś wyjątkowa…
– Pomaga, ale to zawsze będę już miała. Jeśli wpiszesz moje nazwisko w Google, wyszukiwarka powie ci, że jestem profesjonalną pokerzystką. Mogę więc używać tego tak długo, jak chcę.
– Uważasz więc, że osiągnęłaś już wszystko, żeby móc używać tej karty w stosunku do innych?
– Tak, czy moja obecność w kolejnym turnieju cokolwiek zmieni? Ale poker idzie mi teraz dobrze i nie zabiera specjalnie dużo mojego czasu. Mam dużo wolnego między eventami. A dzięki PokerStars i REG dzieje się sporo ekscytujących rzeczy. Podoba mi się również kierunek, w którym zmierza poker.
Na przykład, podczas SCOOP PokerStars przeznaczyło 109.000$ dla REG, co było niesamowite. Wokół WCOOP też będzie się działo coś podobnego, a na przyszłość mamy jeszcze kilka innych pomysłów. Dlatego z całą pewnością nie porzucę pokera w ciągu kilku najbliższych lat.