W poniedziałek świat obiegła wiadomość o zniesieniu formatu November Nine. Choć zmiana ta ma zostać dokonana „na próbę”, nikt w gruncie rzeczy nie wie, czy rozgrywka na stole finałowym Main Eventu WSOP kiedykolwiek wróci do takiego kształtu, jaki pamiętamy z ostatnich dziewięciu lat.
Koniec November Nine czasem podsumowań
Każda zmiana niesie ze sobą refleksje i jest przyczynkiem do tworzenia różnego rodzaju zestawień i rankingów. Pierwszym, na którego opublikowanie się zdecydujemy, jest ten traktujący o najbardziej barwnych postaciach ery November Nine. Oto przegląd osobowości, które na przestrzeni ostatnich kilku lat przyczyniły się do tego, że finały Main Eventu WSOP frapowały tak wielkie rzesze widzów.
Phil Ivey
Jeśli zastanowimy się, jakich gwiazd potrzebował stół finałowy Main Eventu WSOP, Phil Ivey będzie jednym z pierwszych wyborów. Niezwykle barwna postać, której nie da się odmówić ogromnych umiejętności, od lat przyciąga uwagę widzów. Nie inaczej było również w 2009 roku, kiedy to Ivey znalazł się w gronie „dziewięciu wspaniałych”. Choć występ ten zakończył się dla niego zdecydowanie za wcześnie (Amerykanin odpadł na siódmym miejscu), sam fakt jego pojawienia się przy stole finałowym rozgrzewał publiczność do czerwoności.
Mark Newhouse
Newhouse jest jedynym zawodnikiem, który dwa lata z rzędu zameldował się na stole finałowym Main Eventu WSOP. Przez wielu wyczyn ten określany był mianem największego pokerowego osiągnięcia ostatniej dekady. Żeby jednak nie było tak słodko, opisywanej postaci z pewnością nie można określać mianem wzoru cnót.
Marka Newhouse'a przez wiele lat trapiły problemy z hazardem, przez co jego wyczyn związany z November Nine dziwił jeszcze bardziej. Gdy jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że obydwa listopadowe występy na WSOP kończyły się dla niego najwcześniej z całej stawki, obraz ten zaczyna mieć nieco więcej sensu.
Cliff Josephy
Ubiegłoroczny finalista Main Eventu WSOP, Cliff „JohnnyBax” Josephy, mógł poczuć smak emocji związanych z uczestnictwem w November Nine już w 2009 roku. Wtedy to o tytuł mistrza świata walczył jego podopieczny i wychowanek pokerowej stajni przez niego prowadzonej, Joe Cada.
Siedem lat później z pierwszego rzędu widowni Josephy przesiadł się do stołu, by samodzielnie spróbować swoich sił w walce o prestiżowe trofeum i dozgonną sławę. Ostatecznie zakończył swój występ na miejscu trzecim, inkasując 3.400.000$.
Chino Rheem
Zastanawialiście się kiedyś co stanie się z żetonami zawodnika, który nie będzie mógł pojawić się przy stole finałowym Main Eventu WSOP? W ostatnim odcinku podcastu „Fizoloffia stosowana” kwestię tę poruszyli Fizoloff i Jack Daniels, jednak nie mogli oni znaleźć właściwego rozwiązania.
Niewiele brakowało, aby w 2009 roku z podobnymi problemami borykał się Chino Rheem, który przez problemy z prawem mógł nie mieć szansy na pojawienie się w gronie finalistów turnieju głównego. Ostatnie lata w jego wykonaniu to walka o zbudowanie wizerunku nieustraszonego zawodnika, którego największym wrogiem jest nomen omen – on sam.
Michael Mizrachi
„The Grinder” ma na swoim koncie jeden z lepszych występów na festiwalu WSOP w nowożytnej historii tego wydarzenia. W 2010 roku triumfował w Poker Players Championship z wpisowym w wysokości 50.000$, zameldował się na dwóch stołach finałowych innych eventów mistrzowskich za 10.000$ oraz ukończył Main Event na wysokim piątym miejscu. Gdyby nie triumf Franka Kasseli w evencie Seven Card Stud Hi/Lo 8 Championships, Mizrachi mógłby świętować zdobycie tytułu Gracza Roku WSOP.
Dennis Phillips
Nic tak nie cieszy fanów pokera, jak doskonały występ absolutnego amatora, który grę traktuje jedynie jako dodatek do swojego codziennego życia. Dennis Phillips zdobył sympatię publiczności November Nine w 2008 roku do tego stopnia, że wielu widzów zdecydowało się założyć czapki jego ulubionej drużyny – St. Louis Cardinals.
Gdy Phillips przystępował do gry na stole finałowym Main Eventu, w tle można było usłyszeć odgłos trąbki, która miała dopingować byłego kierowcę ciężarówek. Amerykanin ostatecznie zakończył „przygodę życia” na miejscu trzecim, za co odebrał z turniejowej kasy nagrodę w wysokości 4.500.000$.
Jay Farber
Jakimi przymiotnikami określilibyście przyjaciela Dana Bilzeriana, czyli samozwańczego króla Instargrama? Zakochany w sobie amator pięknych kobiet i niebezpiecznych aktywności? Jeśli tak, to pewnie mielibyście rację.
Wszystkie te sformułowania jak ulał pasują do Jaya Farbera, który w 2013 roku zameldował się na stole finałowym Main Eventu WSOP. Jeśli prowadzi równie intensywny tryb życia, do jakiego przyzwyczajony jest jego przyjaciel Bilzerian, wygrana w wysokości 5.174.357$ z pewnością nie wystarczyła mu na długo.
Jeff Shulman
Podczas gdy większość pokerzystów dałaby się pokroić za tytuł mistrza świata, spadkobierca magazynu Cardplayer cechował się zupełnie innym podejściem. Stwierdzeniem, że „wyrzuciłby mistrzowską bransoletkę do śmietnika” zapewnił sobie liczne grono wrogów. Shulman był jednym z nielicznych zawodników, któremu przed startem finałowej rozgrywki życzono rychłej porażki. Kontrowersyjnemu zawodnikowi pary wystarczyło na osiągnięcie piątego miejsca, premiowanego nagrodą w wysokości 1.953.452$.
Na koniec pytanie do naszych Czytelników. Czy przychodzą Wam na myśl nazwiska, o które powinna zostać poszerzona powyższa lista?