Charytatywność, Twitch i inne anomalie

11

No dobra…

Szczerze mówiąc po takiej przerwie nie wiem jak zacząć ani od czego… Wiadomo, że w głównej mierze należy opisać głośne wydarzenie ostatnich dni – turniej charytatywny, tudzież dumnie brzmiące EPT Polska. Była relacja, były zdjęcia, czas na bloga. O tyle przyjemniej będzie mi opisać całe wydarzenie, ponieważ zajęłam całkiem przyzwoite trzecie miejsce. I co teraz… powinnam pisać o super pechowych flipach na ft, które pozbawiły mnie wyższych miejsc? O tym jak wszyscy świetnie się bawili i cały czas uśmiechali? Czy może o tym, że puchary były piękne, przekąski smaczne, a 8h turnieju upłynęło jak 20min? Pewnie tak… Zacznę jednak od chyba najbardziej istotnej kwestii całego wydarzenia, a mianowicie od charytatywnego charakteru turnieju (czy też jak wymyśliliśmy w trakcie jego trwania, charakter atyfreerollowy – wpłacasz pieniądze, za które nigdy nie wykręcisz dodatniego roi).

Zastanawiam się czy ktokolwiek miał kiedyś takie myśli jak ja po przegranym turnieju… coś jak: „Mogłem dać tą stówę biednym dzieciom na cukierki… a tak poszło do gościa, który przepuści ją na rulecie!” Ktoś mały i niesprawiedliwie potraktowany przez los miałby dobry dzień, a tak moje pieniądze stały się częścią wygranej kogoś, kto po prostu je roztrwoni. Straszna wizja! Cóż takie myśli prześladowały mnie średnio zawsze – jakieś milion razy zwłaszcza na początku moich przygód z pokerem live. Na szczęście przeszło mi, od kiedy nauczyłam się patrzeć na sprawę turniejów bardziej longrunowo. Przy okazji turnieju charytatywnego przypomniałam sobie z łezką w oku moje stare przekonania odnośnie przegranych. Kto by pomyślał, że kiedyś rzeczywiście oddam swoje zainwestowane pokerowe pieniądze na szczytne cele, zwłaszcza zajmując wysokie miejsce, co wiązałoby się z rzeczywistym scashowaniem jakiejś sumy tych pieniędzy.  (Na zdjęciu zaszytny final table.)

Co ciekawe i bardzo zastanawiające, mimo braku jakiegokolwiek value z wygranej w tym turnieju mało kto rozgrywał go w sposób ultra luźny. Nikt z nas nie mógł nic wygrać, ale ludzie nie zrobili z tej gry jakiegoś cyrku pod tytułem „skończmy to jak najszybciej” (Co zresztą często da się obserwować w turniejach rebuy z niskim wpisowym typu 30zł, gdzie wygrane nie są zatrważające). Żetony nie miały żadnej pieniężnej wartości, a i tak każdy je szanował. Oczywiście były wyjątki (pozdrownienia dla „eksperymentującego” Norberta z mojego stołu). Co mam jednak na myśli to to, że graliśmy o przysłowiową pietruszkę, a mimo to wieże żetonów nie przewracały się o siebie w ultra aggro spotach. Ludzie podeszli do turnieju, jak najbardziej na poważnie! To było całkiem pozytywne zaskoczenie.

Bardzo się cieszę, że wszystko właśnie tak wyglądało, ponieważ na turniej przyjechałam razem z moją siostrą Wiolą, która nigdy wcześniej nie była w żadnym kasynie, a o pokerze wie tyle, co o opadach deszczu na Madagaskarze. Do tego okazało się, że przynosi szczęście! Dzielnie czuwała przy moim boku, za każdym razem kontrolując karty. Właściwie mogłyśmy to wspólnie rozegrać inczej… Powiedzmy podnoszę 72o, wtedy Wiola zaczyna się uśmiechać starając się zataić ten fakt, do tego zaczyna zachowywać się nietypowo i niespokojnie, a wszyscy mimo mojego profesjonalnego pokerface, mylnie oceniają sytuację i grzecznie foldują! To byłoby takie niewinne! Muszę opracować ten system przed kolejnym turniejem.

Teraz dla balansu pora pomarudzić… ale tylko ten jeden raz i tylko trochę! W tym jednym akapicie. Zawsze jestem chora, kiedy ktoś zaczyna opowiadać standardowy spot, w którym przegrał i odpadł z turnieju. Co jest takiego niezwykłego w kolejnym tysięcznym flipie? Nic. Dlatego mało kto lubi o tym słuchać. No ale kuuuuuuuuurcze tak blisko! Głupi flip! Mój jeden przegrany, głupi flip mogący wyeliminować Alchemika i byłabym w heads upie! Przynajmniej tyle w tym sprawiedliwości, że słusznie wykorzystał moje żetony ostatecznie wygrywając cały turniej.

Na domiar złego podobne nieszczęście spotkało mnie dokładnie 24h wcześniej przy okazji niedzielnej mini sesji. Rozgrywałam cotygodniowy, drużynowy turniej ligowy na 888 gdzie udało mi się dojść do HU razem z pomysłodawcą całej ligii i członkiem mojej drużyny, Michałem Wiśniewskim. Ten to z czystego lenistwa grał delikatnie mówiąc byle jak, cały czas się podwajając w spotach, gdzie już go miałam na widelcu! Wszystko streamował na swoim twitchu i nawet nie krył się ze swoim nieambitnym nastawieniem. Skandal! Ostatecznie w pewnym momencie machnęliśmy ręką, zrobiliśmy deala i wrzuciliśmy alliny w ciemno. Moje A7o przegrało z T6o Michała… Damn it! I wszystkie punkty rankingowe, o istotności których zapomniałam w momencie deala, spłyneły na jego konto… ja yeti. Straciłam czujność. Grunt że wszystko zostało w drużynie.) Właściwie tutaj kłania się zaległy wpis, w którym opisałabym całą idee tej drużynowej ligi. Kolejna świetna inicjatywa. Napisze o tym niebawem.

Tymczasem po spędzeniu całego dnia w gronie pokerzystów, których głowy przepełnione są milionem pomysłów na wszelkie sposoby promowania pokera i zwiększaniu jego atrakcyjności, w mojej głowie zasiano nowy pomysł… Tematem luźnych rozmów był twitch. Na polskim rynku zdaje się potencjał nie jest jeszcze w pełni wygospodarowany, zwłaszcza że… nie było w nim jeszcze żadnej Moniki! Właściwie już wcześniej słyszałam sugestie „Monia odpal swój kanał będzie wesoło!”, „Monia dawaj tego jeszcze nie było”, ale to wszystko byłoby tak ekstremalnie poza moją strefą komfortu, że zawsze kończyło się to na machnięciu ręką. Pewnie w większej mierze zmiana mojego nastawienia do założenia kanału spowodowana jest entuzjazmem po turnieju i mnogością rozmów, w których ludzie twierdzą, że to świetny pomysł. Jeżeli za trzy dni mi nie przejdzie, to zacznę działać w tym temacie. Co bardziej mnie martwi, będzie się to wiązało z utworzeniem fanpage na facebooku, a to stanowi kolejna barierę psychologiczną… Co tu dużo mówić przydałby się jakiś kącik w internecie, gdzie mogłabym obwieszczać nadchodzący stream, nowy wpis na blogu, czy też opublikować zaplanowany już drugi audio wywiad z Jakubem Suszką.

Trochę nie chcę mi się dowierzać, kiedy to wszystko piszę, zwłaszcza, że jeszcze rok temu wolałabym wyskoczyć z okna niż pokazać obcym ludziom jak gram albo co myśle o danym spocie. Jednak cała przygoda z komentowaniem EPT, nocne rozkminy na skype z chłopakami zmieniły mój pogląd na temat dzielenia się poglądami z większą grupą ludzi. Mam wrażenie, że może być wesoło. Jeśli okaże się, że nie będzie mi radośnie na myśl o streamowaniu, nie będę tego robić. Cóż warto próbować nowych rzeczy! Ponoć za dziesięć lat jedyne czego wszyscy żałują, to te rzeczy, na które się nie odważyli.

Nie jestem jeszcze do końca pewna, które turnieje powinnam streamować. Czy tylko przygodowe satki, czy wszelkiego rodzaju turnieje ligowe, a może niedzielny starsowy turniej dla kobiet, o którym to pisałam w jednym z moich wpisów na blogu (wiecie, że od czasu tamtego wpisu pula gtd w tym turnieju spadła z 11k do 5k? skandal!). Pomysłów jest wiele, ale jedyne na co liczę to to, że będzie wesoło i czegoś się nauczę. Jeśli nie o samej grze, to z pewnością o ludziach, bo ci zachowują się najróżniej będąc anonimowymi komentatorami. Brzmi jak wyzwanie. Zapewne na fali entuzjazmu zrobię te wszystkie nieroztropne rzeczy, ale najpierw muszę to rozplanować i zgłębić temat. Kto wie może niepotrzebnie się nakręcam, a stream będzie odwiedzać 5 osób. Zobaczymy.

Poprzedni artykułRelacje na żywo z WSOP Europe na Twitchu!
Następny artykułWyniki konkursu i koniec z pokerkiem

11 KOMENTARZE

  1. Ostatecznie 10 miejsce uznaję za swój mały sukces, a odpadnięcie z Dimą Urbanovichem ujmy nie przynosi;) De facto najbardziej utkwiło mi jedno rozegranie właśnie z tobą:)To sprawdzenie twojego allin z KQ gdy na stole był A:)Też miałem KQ,ciekawie rozegrana ręka,dużo ryzykowałaś:)Ps.Też ci się tak dłużyło czekanie na pociąg?;p Pozdrawiam

    • pamiętam to rozdanie!!! zrobilam call na river tylko dlatego ze preflop zlimpowales swoją rękę z utg.. as pojawil sie dopiero na river ale nie sądze że betowałbyś flop i turn z jakims asem (zwlaszcza ze nie wiele ich tam mógłbyś mieć) więc musiales przynajmniej mieć dame… z racji braku podbicia preflop stwierdzilam że nie może to być jakaś lepsza dama od mojej 🙂

      taaaa ani troche sie nie dluzylo 😛 pozdrowionka!

  2. Hm…Monia ale chyba nie chcesz pójść w ślady pewnej rumunki o której opowiadał Alchemik?;p oczywiście żartuje;) Jeśli chodzi o moje wrażenia z #EPTPolska są bardzo podobne…może dla mnie jako amatora gra wśród tylu prosów była czymś więcej ale samo podejście wszystkich nie jak do gry w bingo a na całkiem poważne rozdania była jeszcze bardziej motywująca do tego by osiągnąć jak najlepszy wynik:)

  3. Tym razem @bakerolls jedynie usuwamy Twój idiotyczny komentarz. Następnym razem usuniemy również Ciebie z listy użytkowników portalu. Komentarze nie mogą być w żaden sposób obraźliwe dla piszących na Pokertexas, a Twój był poniżej pasa…

  4. Witaj z powrotem. Fajny się czyta, więc mam nadzieje, że nie zaginiesz znów w akcji 😉

    P.S. czuję się pokrzywdzony, ani słowa o tym że załatwiłem Ci puchar dla najlepszej kobiety 🙁

    • a wiesz że pierwotnie napisałam o tym pare zdań! ale potem stwierdziłam że nie będę sie przechwalać bo wlasciwie sama nie przewidzialabym takiego pucharu jako organizator 😛 ale jeszcze raz wielkie dzięki za tę przysługe 😀

    • Mam nadzieje tylko że Pan Poseł się wywiąże z obietnicy, inaczej ja będę musiał kupić puchar 🙂

    • no jak Pan Poseł się nie wywiąże to zażądam sobie dodatkowy karny puchar! i dyplom! 😛

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.