EPT od kuchni

7

Witam wszystkich czytelników Poker Texas!

Wczoraj wróciłem z San Remo i zamierzam opowiedzieć Wam o tej mojej krótkiej, ale za to bardzo przyjemnej podróży.

Niestety coś się popsuło na poker texas i nie mogę wrzucić zdjęć bezpośrednio na bloga. Nie chcę jednak dłużej zwlekać, bo im świeższe przeżycia tym łatwiej będzie mi oddać emocje jakie towarzyszyły wyjazdowi. Dlatego wrzucam w linkach. Nie wygląda to zbyt pięknie, ale nie ma teraz innej opcji.

Przygodę zacząłem w piątek rano. Specjalnie wziąłem sobie lot o 10, tak żeby na spokojnie się wyspać (teraz zazwyczaj funkcjonuję w godzinach 7-9 do 23-1). Byłem w bardzo pozytywnym nastroju, bo podróżowanie bardzo uzależnia, a przecież już za chwilę miałem zaaplikować sobie konkretną dawkę Loczkowej heroiny. Szybko załatwiłem formalności i miałem jeszcze chwilę żeby pokręcić się po bezcłówce.

przed moim „gejtem” (bramką?) wystawione było ładne BMW cabrio i jakiś biznesmen się do niego przymierzał. A co tam, też tak chcę :). No i pierwsza fotka z wyjazdu zrobiona.

http://postimg.org/image/img4u1egp/

Lądowanie w Nicei. podróż do dworca i godzinka minut 20 wzdłuż lazurowego wybrzeża. Od razu po wyjściu z dworca wita nas:

http://postimg.org/image/ga9z1ui6b/

i tak jest w całym San Remo. Widać że malutkie miasto rozumie co dla jego gospodarki znaczy przyjazd tysiąca ludzi grających turnieje po 1000 euro +

o 16:30 stawiłem się w umówionym miejscu przed kasynem i czekałem na moją hostkę z air bnb (wynająłem mieszkanie korzystając z tej strony). po 15 minutach wysłałem smsa i okazało się, że coś jej się pomieszało i zapomniała :). Za trzy minuty była już pod kasynem i ruszyliśmy do mieszkania.

http://postimg.org/image/rxrl7q84d/

A tu zdjęcie kamienicy, której była właścicielką. Na pierwszym piętrze widać okno mojego pokoju

http://postimg.org/image/h71a702nt/

Na parterze było coś w rodzaju małego salonu, ale nigdy nie zdarzyło mi się nikogo tam spotkać, a wąskimi schodkami wchodziłem do mojego pokoju na pierwszym piętrze (po jednym pokoju na piętro). Łącznie z wszystkimi opłatami kosztował mnie 150zł za noc, a właścicielka powiedziała, że bardzo dużo pokerzystów przyjechało na EPT do jej drugiego domu, więc pewnie można było i lepsze oferty znaleźć o ile się nie rezerwowało na tydzień przed ;).

http://postimg.org/image/yx12ymxm5/

http://postimg.org/image/4cacgi7n9/

http://postimg.org/image/yhyzx3qgd/

Zostawiłem rzeczy i poleciałem do kasyna. Dzień dobry w pokerstars welcome desk, za które dostałem bardzo fajny t-shirt i zapisałem się na warsztaty robienia pizzy, a następnie poszedłem na sale turniejową sprawdzić czy są jacyś Polacy. Po chwili zobaczyłem machającego do mnie Darka „texaspl” i w przerwie pogadaliśmy sobie chwilę, a że Darek wielu ludzi zna i wielu ludzi zna Darka to po chwili poznałem kilku polskich regularsów, o których wcześniej nie słyszałem. Niestety po 15 minutach przerwa się skończyła i zostałem sam. Wyszedłem, więc  na miasto.

Pochodziłem trochę i nagle zdałem sobie sprawę, że jestem strasznie głodny. Nie wszystko było jeszcze pootwierane po sieście i jakoś nie mogłem się zdecydować co wybrać. Ci co mnie dobrze znają to wiedzą, że gdy jestem bardzo głodny, moje myślenie się wyłącza, ciężko mi się skoncentrować i zachowuje się trochę jak zombie. Niestety było już za późno i rządza kalorii przeżarła neurony odpowiedzialne za wyższe funkcje poznawcze. To co zjem będzie zależało od szczęścia. Niestety szczęścia nie miałem… Odzyskałem świadomość mniej więcej w połowie zjadania big maca w jedynym w San Remo Mc Donaldzie. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć i opisuje to po to żeby w przyszłości zombiak siedzący we mnie zrozumiał: Nie! Nie jest mi wszystko jedno!. Dokończyłem go, próbując przy tym odtworzyć jaki tok myślowy sprowadził mnie w to miejsce. Nie to, że nie lubie hamburgerów. Pewnie raz na dwa miesiące nachodzi mnie ochota na Maca. No ale żeby w San Remo? gdzie dookoła mnie jest tyle smakowitej włoskiej kuchni.  Jeśli kiedyś zdarzy mi się obudzić po imprezie koło 100 kilowej członkini plemienia Maorysów to pewnie będzie to podobne uczucie.

Wróciłem do pokoju, wziąłem prysznic i napisałem do Darka żeby dał znać jak skończy, bo nie mam co robić i nie mam też tu do nikogo kontaktu. Miał mieć koło 22 przerwę kolacyjną, więc pochodziłem sobie po mieście i na 22 stawiłem się w sali turniejowej. Okazało się, że Polacy idą na kolację kasynową na którą dostawało się vouchery przy rejestracji do turniejów. W ogóle to fajnie, że to zorganizowali, bo często nie ma nic w kasynach do jedzenia poza np. strasznie drogim hotelowym room serwisem. Darek miał jednak zapasowy voucher i później też zawsze znajdował takowy dla Polaków w potrzebie :). Przy stole już siedziało kilku naszych, a później jak ktoś zjadał to przychodził jeszcze ktoś inny. Po godzince ci co mieli jeszcze grać poszli, a ci co nie mieli już nic do roboty, koło 23:30 poszli do restauracji na przeciwko kasyna. Oczywiście ja też ;). Było bardzo sympatycznie, zwłaszcza, że dawno nie miałem okazji posiedzieć sobie w gronie pokerzystów. Nie chce wymieniać kto się tam przewinął, bo na pewno i tak kogoś bym pominął.. Joł!. Siedzieliśmy pewnie do jakiejś 1:30 i poszedłem spać

Pobudka 10, prysznic i na miasto po śniadanie. Poszedłem nad przystań i gdy nie mogłem się zdecydować, przypomniała mi się lekcja z dnia poprzedniego i dosyć szybko usiadłem w kawiarni kierując się po prostu ilością gości.

http://postimg.org/image/fg9kkxzsp/

Kelner przyszedł, zapytałem co może mi zaoferować na śniadanie, a on na to, że dopiero od 12. Co??? Rozejrzałem się i faktycznie w sumie wszyscy siedzieli z kawką i niektórzy tylko wcinali rogaliki.”A te rogaliki?”-zapytałem „Są”. No dobra, jeśli wejdziesz między wrony to i na bezrybiu rak rybą być może. Wziąłem dwa, kawę i sok pomarańczowy. Nawet mi to pasowało, pewnie głównie dlatego, że siedząć wśród samych włochów udzielił mi się ich chilloutowy nastrój i przesiedziałem tam prawie godzinę przysłuchując się rozmowom z których nic nie rozumiałem i obserwując ludzi leniwie spacerujących wzdłuż przystani. Pamiętałem jednak żeby zapisać w głowie lekcję numer dwa: Włosi nie jedzą śniadań.

Poszedłem do kasyna i w sumie posiedziałem do 14 gadając z Polakami, których poznałem dzień wcześniej. Później poszedłem na przeciwko zjeść jakąś sałątkę z tuńczykiem jajkiem i mozarellą, następnie do siebie na prysznic w celu orzeźwienia i na 16 na pierwszy turniej tego wyjazdu, czyli IPT holdem 330€ second chance.

Ogólnie poziom był niski, ale przez cały turniej cały czas strasznie się stresowałem. Dopiero następnego dnia zrozumiałem dlaczego. Lęk bierze się z niepokoju, a niepokój z niepewności. Ostatnie 4 miesiące dużo czasu poświęciłem na dokształcanie w omaszce, czego jedną z korzyści o których się zazwyczaj nie mówi, lub zapomina jest to, że zmniejsza się ilość zagrań co do których nie jesteśmy pewni. Jeżeli, więc podejmiemy decyzje w grze, którą mamy przemyślaną i wiemy, że jest naszym standardem, to nawet jeśli przeciwnik pokaże top swojego rangeu i przegramy, to wiemy dokładnie dlaczego tak zagraliśmy i jedynie musimy sobie radzić z niezadowoleniem z porażki. Im więcej w naszej grze jest obszarów nieprzemyślanych, takich gdzie nie wiemy za dobrze jakie ręce w danej sytuacji chcemy check-callować, jakie betować itd. tym częściej znajdziemy się w trudnej sytuacji, gdy będziemy musieli to robić na bieżąco. Te decyzje nie muszą być gorsze od tych standardowych. Czasem mogą być nawet lepsze. Problem polega na tym, że nie jesteśmy co do nich pewni i niestety to, czy będziemy z nich zadowoleni będzie w dużej mierze zależało od kart które pokaże przeciwnik. Dużo częściej znajdziemy się w sytuacji: hmm… jakie karty on blefuje w tym spocie??? hmm… takie i takie, a może jeszcze takie.. ok wygląda na to, że call jest opłacalny. ]

Ok I call!

I have nuts

%$&@#!!!!!!!!!!!!!!!!

Co za głupi call zrobiłem!?!?

Im bardziej dany spot mamy przemyślany, im częściej się z nim spotykamy, tym większą mamy pewność co do możliwych kart przeciwnika, pewność co do konieczności naszego zagrania i gotowość na to, że czasem trafimy na nutsa. Dzięki temu negatywne uczucia związane z oceną siebie nie będą się pojawiać, albo będą znacznie słabsze.

Podsumowując: każdy pokerzysta ma jakiś zakres zagrań których jest pewien i nawet jak trafi na lepszy układ to nie ma do siebie pretensji (w najgorszym przypadku allin KK na ośmiu BB i trafienie na AA 🙂 i ma też taki zakres w którym staje się bezbronny i satysfakcja z własnej decyzji jest zależna w 100% od tego co pokaże przeciwnik

O ile w omahę sporo ostatnio pracowałem nad konstruowaniem swojej gry i zapewnianiem sobie w ten sposób komfortu, o tyle w moim holdemie kręgosłup decyzyjny jest bardziej podobny do tego u ośmiornicy. Decyzje co do których jestem pewien to może 10% wszystkich jakie podejmuję i zamiast samemu wiedzieć czy gram dobrze, to podejmuję decyzję i w praktyce czekam, aż wariancja mi odpowie, czy dobrze zagrałem.

A opisując samą grę? przy moim stole siedziało może dwóch kolesi co ogarniali, ale w sumie nie wiem jak dobrze, a pozostali to nawet ja widziałem, że grają wybitnie źle. Najpierw z 10 nabudowałem się do 20, grając raczej tight i robiąc dwa blefy o których później byłem przekonany, że są niezłe, a w praktyce mogły być beznadziejne, ale przeciwnicy spasowali, więc hura!! ;).

Później sprawdziłem squeze z AK z pozycją przeciwko kobiecie z sb (przed chwilą się dosiadła i wyglądała na początkującą, więc uznałem, że bardzo mało kart 3betuję i wolę sobie sprawdzić, ale miałem w pamięci, że przed chwilą już raz 3betowała.

Wykładają flopa, oczywiście jak zwykle patrze tylko na przeciwnika. O fajnie, chyba nic nie trafiła. patrzę na flopa JTx. Ona czeka. No to dobrego reada miałem, wygląda na słabą to walnę malutki becik i na pewno wszystko zrzuci. Ja bet za 2/5. Ona robi mały check raise. Kurcze, mogłem zagrać więcej, pewnie ją sprowokowałem, ale miałem przecież mocnego reada. Dobra wsuwam!

all in!

I call!

Nuts

%$&$%!!!

Q na river :D:D:D.

Pewnie było to bardzo słabe zagranie, ale na pewno nie z wartością oczekiwaną 8%.  W 2% przypadków ta babeczka spasuje face up AK albo AQ, a ja opisałbym Wam to później jako super genialny read.

Podwoiłem się i miałem ponad dwa średnie, a później mam wrażenie, że się gdzieś wyblindowywałem. Oczywiście zostałem później z poczuciem, że grałem zbyt tight i powinienem był więcej otwierać, ale przecież ni chuja nie wiem które karty są pewniakami w jakim spocie, więc teraz dopiero mam świadomość, że równie dobrze mogłem dostawać kiepskie karty.

Odpadłem 56 przy 31 w kasie z A7 na KT, z poczuciem, że na pewno mogłem gdzieś tam indziej coś zdziałać. Jestem słaby w holdema, ale na pewno byłem dużo  powyżej średniej amatorów w tym turnieju i patrząc na dziwne zagrania mógłbym się spodziewać dodatniego roi. Nie mniej jednak nie mając wspomnianej wiedzy na temat jakości swojej gry, która mogła by się przerodzić w pewność zostałem tylko z uczuciami, które mówiły jasno- przegrałeś.

Tak więc lekcja numer 3- Nigdy więcej nie grać holdema, ani innych gier w których nie mam doświadczenia. No chyba, że się doszkolę

Byłem pewien, że zmieszczę się w jednym wpisie ale jak zwykle przyszły mi do głowy różne rzeczy i mnie poniosło. Muszę już wychodzić, a jestem dokładnie w połowie. Dlatego wrzucam teraz to, a jutro wieczorem pewnie drugą część.

Do zobaczenia!

Poprzedni artykułEPT San Remo 2014 – Dzień 2 – Live stream
Następny artykułVictor Ramdin: Phil Hellmut to pokerowy geniusz

7 KOMENTARZE

  1. Co do poprzedniego wpisu. Robiac 0.5 mln rak, nie myslales o SNE? to bodajze 0.7mln rak na PLO100/200

    • To niestety nie wygląda tak kolorowo. W zeszłym roku zrobiłem jakieś 220tys Vpp. Na 05/1 wychodziło jakieś 0,69 punktu za rozdanie, a na 25/50 chyba 0,36. pewnie na pl 200 jest dopiero 1pkt czyli potrzeba zagrać milion rozdań, a to nie jest dla mnie do osiągnięcia (gram 3 stoły zooma i kładę nacisk na jakość)

  2. Widzę, że jeszcze nie ma aktualizacji, ale mam nadzieję, że pojawi się w ciągu ~1,5h, zanim zrobię kawę i bułkę do kawy 😀

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.