Mam zasadę, że blogi piszę tylko wtedy kiedy mam coś do powiedzenia lub też gdy akurat mój stan emocjonalny wskazuje na potrzebę podzielenia się z Wami tym co czuję. Dlatego też kolejne wpisy zwykle poprzedza miesięczna, czasami większa przerwa. Jednak tym razem jest trochę inaczej, traktuję ten wpis jako formę pomocy dla siebie. Mam potrzebę napisania co czuję, co we mnie siedzi i chcę się trochę zastanowić co dalej robić.
Wiem, że część z Was czeka na relację z mojego wyjazdu do Wiednia. Jednak na to przyjdzie czas w następnym odcinku bloga, gdzie opiszę swoje perypetie i zmagania. Wydaje mi się, że po trzech 14-sto godzinnych dniach walki jest o czym pisać. Dzisiejszy odcinek co prawda będzie poświęcony Deepstack Open w Wiedniu jednak trochę w innej perspektywie. Przyznam, że zupełnie nie byłem przygotowany na to co mnie tam spotkało, zarówno w czasie końcówki turnieju jak i po jego zakończeniu. Doprowadziło to do tego, że osiągnąłem podobno niezły….
… wynik, który stał się dla mnie przekleństwem.
Jadąc do Wiednia wiedziałem jedno. W przeciwieństwie do mojej wizyty w Montesino w zeszłym roku na turnieju z tego samego cyklu, teraz jestem gotowy do walki o czołowe miejsca. Zarówno jeśli chodzi o przygotowanie mentalne, fizyczne jak i pokerowe umiejętności. Ja roku temu i ja dzisiaj to dwie różne osoby. Ze wskazaniem oczywiście na tą, wersję teraźniejszą. Co ciekawe, gdy zasiadłem do stołów, moja motywacja rosła z każdą godziną niezależnie czy mój stack topniał czy piął się w górę. Po zakończeniu dnia pierwszego jak i drugiego, szedłem do hotelu spać co prawda zmęczony ale super skoncentrowany. Przed snem kontrolowałem emocje, spychałem w głąb umysłu myśli, o tym co może się wydarzyć jutro, aby mnie zbytnio nie przytłaczały i dały spokojnie się wyspać. Rano niczym robot szedłem sam na śniadanie i w totalnej mentalnej izolacji obmyślałem plan i strategię gry. Przyznam, że wszystko co sobie obiecałem wdrażałem w 100% już od pierwszego rozdania. Dzień pierwszy zagrałem spokojniej, z kolei dzień drugi to miks gry bardzo loose z fazami gdzie potrafiłem pokazywać tylko premmium hands. W dniu trzecim wymyśliłem sobie, że nie ma już miejsca na żadną asekurację i grałem naprawdę loose praktycznie od pierwsze ręki dnia. Dokładnie spoty i okoliczności opiszę w relacji z turnieju na moim blogu w następnym odcinku. Zmierzam do tego, że po dwóch dniach wycieńczającej gry w niedzielę o godzinie 16:00 zdałem sobie sprawę, że walczę tak naprawdę o stół finałowy i nie ma się co oszukiwać o live change'ing money. Jeden z czytelników miał 100% racji w jednym z komentarzy pisząc, że byłaby to kasa, która zmienia u mnie wszystko. Taka prawda, 230tyś za pierwsze miejsce to byłaby ta kwota, która mogłaby przesądzić o mojej przyszłości w pokerze. Dotarło to do mnie niestety za późno, bo wraz z rozpoczęciem stołu finałowego. Główne niebezpieczeństwo polegało na tym, że nie zdążyłem się z ta myślą oswoić i zacząłem się zastanawiać co będzie jeśli nie wygram. To podstawowy błąd, którego absolutnie nie można popełniać. Liczy się tu i teraz, Ty i Twoi przeciwnicy, Ty i Twoja przewaga umiejętności. Ja to zgubiłem już na samym początku stołu finałowego i zagrałem go niestety przeciętnie. Nie słabo, bo byłoby to nad użyciem, ale przeciętnie. Dlatego, że mimo nie sprzyjających okoliczności grając swoim najlepszym stylem, bym się obronił, a zagrałem poniżej swoich możliwości i skończyło się jak się skończyło. Tak jak wspominałem, szczegóły rozdań niebawem.
Problem, który pozostał.
Od zakończenia turnieju minęły dwa dni i przyznam się Wam, że mam problem z dojściem do siebie. Nie mogę zasnąć w nocy, przewalam się w łóżku niespokojnie rozmyślając o tym jak mogło się to potoczyć inaczej. Cały dzień jestem wybity z równowagi, jak widzę w internecie zdjęcia z turnieju czy też opis zmagań finałowej trójki, to aż mnie ściska w środku. Nie chodzi o to, że mam obawy, że nie wykorzystałem swojej życiowej szansy, bo uważam, że ta jest dopiero przede mną. Bardziej rozmyślam o utraconej korzyści, że moja kariera mogłaby nabrać zadowalającego mnie tempa. Jednak to będzie musiało jeszcze poczekać. Muszę znaleźć sposób na to aby się otrząsnąć i spróbować się cieszyć tym co osiągnąłem. Ale powiem Wam moi kochani, że siedzę teraz przed komputerem, obok mnie leży gotówka, którą wygrałem czekając na wpłacenie jej na konto. I patrząc na ten zwitek pieniędzy nie potrafię się cieszyć. Bo oczyma wyobraźni widzę, puchar i swoją radość ze zwycięstwa, której niestety zabrakło. Zabrakło, bo mnie nie było stać na postawienie kropki nad „i” i nie dobiłem swoich krwawiących przeciwników.
Druga strona medalu
Są jednak i dobre strony. Występ na Deep Stack Open zmieni na zawsze parę rzeczy w moim życiu. Po pierwsze zyskałem bezcenne doświadczenie i myślę, że następnym razem na stole finałowym międzynarodowego turnieju będę w stanie poradzić sobie dużo lepiej z presją. Udowodniłem także sobie, że moje umiejętności pozwalają mi na skuteczną grę przez trzy długie dni. Zobaczyłem także, jak ja jako pokerzysta wypadam na tle innych zawodowców z Europy. I nie mam się czego wstydzić, a powiem nawet więcej, gdy podawałem rękę na pożegnanie, gdy odpadłem z turnieju, dwóch zawodników dla których miałem najwięcej szacunku żegnając się powiedziało mi, że byłem najlepszym graczem z jakim grali w tym turnieju. To bardzo miło, jednak co z tego, jeśli wynik jest jaki jest… Oni zostali i grają, ja odpadłem. No i najważniejsze na koniec. Dzięki wygranej na Deepstack Open skończy się ciągłe wypłacanie środków z on-line'u. Będę teraz mógł spokojnie żyć mając rezerwą finansową i harmonicznie budować bankroll w necie. To faktycznie jest rzecz w mojej sytuacji nie do przecenienia.
Team Poker Texas
Od jutra zaczynam grind w ramach Poker Texas Team OnLine. Oprócz sitów w ramach uczestnictwa w tym programie postanowiłem dołączyć następujące turnieje na PokerStars:
19:00 22$ NLHE
19:45 22$ NLHE 6-max 500 cap
20:00 THE BIG 11$
20:15 $22 1R1A
20:45 16.5 NLHE 6-max
21:00 $22 NLHE Big Antes 360 cap
Jak widzicie zaczynam bardzo spokojnie. To rozpiska aktualna do końca miesiąca i zapewne zmieni się na początku grudnia. Na pewno dołączę The Big 55, ale jeszcze nie teraz. Weźcie też pod uwagę, że grinduję 4-5 razy w tygodniu więc środki jakie muszę przeznaczyć na grę MTT w tym miesiącu wcale nie są takie micro. Mam nadzieję, że już niebawem będę mógł dla Was nagrać pierwszy filmik z jakiegoś fajnego deep runu.
Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do tego miejsca. Postarajcie się mnie zrozumieć. Jestem człowiekiem, który bardzo emocjonalnie podchodzi do życia. Dlatego każdym sukcesem cieszę się bardzo długo, ale też ciężko znoszę porażki. Na szczęście mam tą możliwość pisania bloga, który jest genialną i skuteczną formą wyrażenia emocji i stanowi swoisty rodzaj wentylu bezpieczeństwa. Dodatkowo, mówiłem już to setki razy, to społeczność PokerTexas powoduje, że naprawdę chcę mi się pisać…
Do przeczytania niebawem.
Kuba, kiedy będzie więcej szczegółów na temat ,,Wolnego Pokera”, o którym pisałeś 2. listopada?
Niebawem, wraz z oficjalnym startem organizacji na pewno zrobi się o tym głośno. Jednak start tak poważnego przedsięwzięcia wymaga niestety czasu. Z tego co wiem, wszystko jest dopinane na ostatni głośnik. Wolny Poker już działa, jednak w tej chwili mniej medialnie. Natomiast na pewno od nowego roku, zacznie się dziać dużo, dużo więcej. Na pewno będę informował Was na bieżąco.
*głośnik=guzik… ciekawe przejęzyczenie tak swoją drogą,
krótko ode mnie. Bardzo doceniam Wasze komentarze, i naprawdę dzięki za wszelkie słowa otuchy. Zupełnie się nie podlizując tylko pisząc szczerze: dużo to dla mnie znaczy – dzięki.
Gdyby to wszystko było takie proste i sukces w pokerze dałoby się zaplanować… byłoby bardzo dużo bogatych pokerzystów, tylko kto byłby dla nich dawcą?
no i stało się 🙂 będzie w dwóch częściach .
Nie będę gratulował Ci wyniku – bo o nim nikt za miesiąc czy dwa nie będzie pamiętał … zresztą Ty też.
Natomiast muszę napisać o tym , że jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem tego jak niesamowicie , pod względem umiejętności pokerowych też, ale przede wszystkim jako osoba , się rozwinołeś… Naprawdę wielki szacunek . Od GP nie mieliśmy okazji się spotkać ale czytając Twoje teksty i przyglądając się temu co robisz – muszę stwierdzić ,że ten Kuba to zupełnie inna osoba i osobowość. Oczywiście na WIELKI PLUS !!! Wynik na który zasługujesz przyjdzie sam – kwestia czasu i to wg mnie niedługiego 🙂
GL
Cze Kuba ! Przyznam ,że dłuższą chwilę się zastanawiałem czy dodać jakiś komentarz do tego bloga …
Świetny wynik ! Gratulacje. Myślę, że nie jeden by chciał mieć takie zmartwienia jak ty 🙂 I tak na prawdę nie ma o co się martwić, powodzenia w Team Pro Pokertexas!
Kuba, cóż teraz już niczego nie zmienisz układając kolejne scenariusze w głowie… chyba, że skutkiem będzie jeszcze lepsza strategia na przyszłość. Osiągnąłeś świetny wynik i za to mega GRATULACJE!!! oraz szacun 😛 To co teraz czujesz to też niedosyt ale to dobrze ponieważ nadal zachowałeś wolę walki, zdobyłeś cenne punkty doświadczenia i wiesz na co Cię stać w takich turniejach. Rozumiem trochę obawy czy będą kolejne takie… myślę, że będą daj sobie trochę czasu.
I na koniec… a co jakbyś był drugi?… myślę, że „kac” jeszcze większy 🙂
Po pierwsze gratuluje wyniku.
Po drugie na pewno dobry wynik wkrótce przyjdzie i tego możesz być pewien rozwijając się jak do tej pory. Jak sam piszesz teraz już nie jesteś tą samą osobą co chociażby rok temu. Co będzie za kolejny rok??? Tylko lepiej.
Ale chciałbym nie tylko pewnie ja żebyś napisał co Twoim zdaniem najbardziej wpłynęło na Twój rozwój w ciągu ostatnich miesięcy gry.
pozdrawiam i życzę kolejnych sukcesów
dzięki, że zapytałeś. O tym co wg mnie wpłynęło na mój rozwój i jak ja to widzę, zamierzam napisać wkrótce na blogu tym bardziej, że przychodzi czas na podsumowanie roku :).
Fajny blog, gratuluję ciekawej finałowej przygody.
Mam jeden komentarz. Piszesz, że „grając dobrze na FT byś się obronił” – myślę, że nie doceniasz mimo wszystko roli czynnika losowego.
To z pewnością poprawne podejście mentalne: chcieć przede wszystkim swoją grę dopiąć na ostatni guzik a resztę już pozostawić losowi i stąd naturalne w konsekwencji pretensje do samego siebie jeśli oceniasz, że gra pod koniec nie była optymalna.
Z drugiej strony jednak samo dotarcie do finałowego stołu to dla każdego gracza (i dla fisha i dla prosa) w dużym stopniu fartowny los na loterii. Tak bardzo koncentrujesz się chyba na tym, co wydarzyło się na FT, że tracisz z oczu pełen obraz – że Twój skill i Twoja gra równie dobrze mogły doprowadzić Cię do zwycięstwa, do odpadnięcia w pierwszym dniu, na bubble’u, itd.
Z punktu widzenia teorii prawdopodobieństwa mniej ważne jest to, co się wydarzyło od tego co wydarzyć się mogło. Można odnieść trochę wrażenie, że zapominasz o całym spektrum tej 'przestrzeni probabilistycznej’. Dlatego za bardzo martwisz się niewygraniem i za mało cieszysz dojściem do FT. Gorąco polecam książkę pt. „Fooled by randomness” Nicholasa Nassima Taleba. Dobrze wyostrza optykę na zjawiska losowe, w tym na pokera.
Good luck!
To samo napisałem gdzieś Kubie wcześniej – 7 miejsce na 507 zawodników to nie jest porażka tylko świetny wynik. Może nie tak świetny jak zwycięstwo, ale nadal doskonały. Nie ma się co martwić tylko powtarzać sobie „następnym razem będzie jeszcze lepiej i już!”
Kuba znakomicie rozumię twój nastrój, bo każdy kto ma Rodzinę „na utrzymaniu” wie jak wiele dla jej losów mogłaby zmienić różnica pomiędzy 51T, a 7TEuro! Bo tak naprawdę ta kwota i wspomniana przez Ciebie „kariera pokerowa” jest dla Ciebie, tak sądzę, drogą do zapewnienia tej Rodzinie pełni szczęścia! Wie to każdy „normalny” Tato i Mąż pokerzysta!
Rozmawiałem często o twoich analizach pokerowych, a co się z tym wiąże umiejętnościach, z „zawodowymi graczami” i wszyscy wyrażali się o nich w samych superlatywach. Myślę, że jesteś również „fajnym gościem na życie”:-) To jest dla mnie dowodem na to, że sukcesy ( w Życiu i pokerze) przyjdą do Ciebie i to tylko kwestia czasu! Czego Ci życzę!
dwie osemki ONE TIME
F T W !!!
One Time zużyłem już na stole pół finałowym gdy byłem na sprawdzonym all inie i krupierzy to widzieli, że one time użyte zostało,
no to zostaje FTW
jest taki koleś, motywacyjny speeker, hip hop preacher.
Ja go ogladam za kazdym razem gdy brakuje checi, motywacji albo zaczynam sie mazac, miec watpliwosci.
W jednym z ostatnich odcinkow powiedzial na przyklad: „anytime when we are part of the problem, we are albo part of the solution”. To tylko przyklad, byc moze niepasujacy do stanu w ktorym jestes, ale sproboj. Moze znajdziesz u niego cos dla siebie.
Zacznij od: http://www.youtube.com/watch?v=dPsnqwmn21g
Przestań się kurwa mazać, powstań i walcz 😉
hmm, http://www.youtube.com/watch?v=45mMioJ5szc
well written 🙂
„Z niektorych rzeczy na swiecie lepiej zrezygnowac na starcie bo mogą zrujnować codziennie, piekne zycie.”
napewno prze….ne uczucie… niestety ale jak sie gra za wysoko (a takie sa zazwyczaj FT w duzych turniejach) to i jest NIESMAK. Cierpliwosc jest najwazniejsza w zyciu w pokerze. Powodzenia 😉
Kuba jedziesz na WSOP za rok? Z twoimi umiejętnościami to ja Cię widzę z bransoletą:)
“No brain, no pain” jak to ma w zwyczaju mówić mój serdeczny przyjaciel. Cóż… znam Cie trochę i domyślam się jak musisz się teraz czuć. I żadne z ciepłych słów, komentarzy czy gratulacji nie pomoże Ci pogodzić się z tym ze kilka dni temu twoja kariera mogła nabrać jeszcze większego rozpędu. Gadanie, że musisz iść dalej, nie przejmować się etc. jest bezcelowe, gdyż jesteś zbyt inteligentnym człowiekiem i sam dobrze wiesz, że pomimo chwilowej niemocy dość szybko wrócisz na właściwe tory. Nie każdy z nas urodził się Gold’em, Yang’iem czy chociażby będącym na drugim biegunie pokerowego skilla – Jakiem Cody’m. Tym pierwszym sukces przyszedł bez wysiłku; Brytyjczyk natomiast łącząc niesamowite umiejętności z sick runem zalicza prawdopodobnie jeden z najlepszych okresów w swojej dopiero co rozpoczętej, a zapewne będącej trwać jeszcze przez długie lata, karierze. Logiczne jest, że wchodząc na finałowy stół każdy z zawodników myśli tylko i wyłącznie o zwycięstwie, ale także każdemu z nich przechodzi przez myśl widmo eliminacji. Ci najlepsi potrafią stłumić je w sobie do tego stopnia, że nie przeszkadza im ono wywierać jakże potrzebnej w tej fazie presji na pozostałych graczach, która w połączeniu z przewagą umiejętności i sprzyjającym setupem tworzy w danym momencie tak pożądaną „krawędź”. I na koniec argument dość trywialny, ale pomagający trochę uporać się z takim kacem niewykorzystanej okazji. Finałowe stoły wielkich eventów, bubble, life changing flips czy one-outery w pulach o kilkaset tysięcy $. Nie jesteś Kuba jedynym z takimi doświadczeniami. Nie zmienisz tej gry – no bo po co miałbyś to robić…
Keep your head up, baby.
Mam nadzieję, że sukces przyjdzie szybko, bo tilt z lekka ci się rzuca na psyche, zapewne z powodu sytuacji życiowej, bo co by nie mówić większość zawodowych pokerzystów raczej rodzin nie mają na tym etapie kariery. Staszko pokazał jak się gra, gdy kasa ma znaczenie, śmieli się z niego, że gra super tigh do bubble, a tu proszę, gdzie teraz oni są?
ponawiam pytanie – czy poker to Twoje jedyne źródło utrzymania? 🙂
jeżeli mnie pamięć nie myli to Brt w pierwszym wpisie na blogu o tym wspominał ;]
radzę nauczyć się akceptowania rzeczywistości – inaczej przez grę w Pokera (mtt szczególnie) będziesz doświadczał baardzo dużo cierpienia ;). GL
Gratuluję świetnego wyniku. Wszyscy znamy ten ból: wygrałem tyle, a mogłem wygrać aż tyle. Taka jest psychika. Gracz wchodzi na ruletkę mając 100 zł, po godzinie ma 1000 zł, po czym spada do 200 zł i zaczyna się wkurzać, że ma tak mało, a nie patrzy na to, że jest 100 zł do przodu, po czym przegrywa wszystko. Trener od mindsetu by powiedział: „Osiągnąłeś wynik, o którym wielu może pomarzyć. Wiele osób w tym kraju ciężko pracując przez rok nie zarobi takiej kwoty. A ty przynajmniej robisz, to co lubisz”. Powodzenia w dalszej karierze.
Dobry wpis,rób swoje i będzie dobrze,a i pisze się niesprzyjających.GL w grindowaniu.
tak tak pawcio spotkacie sie w hu na wsopie ME…. a pozniej sie obudzisz 🙂
Cóż, jak zawsze niezwykle interesujący wpis. Powiem Ci BRT, że znajdziesz na PT całkiem sporą grupę fanów swojego talentu. Ja nie mam wątpliwości, że jeszcze nie raz mile nas wszystkich zaskoczysz swoimi wynikami i świetną grą. Także głowa do góry. Powodzenia.
heh… gdy zaczynałem czytać nie było jeszcze żadnego komentarza, a gdy skonczylem i napisalem okazalo sie ze jestem 5… Poczytny jestes BRT 🙂
Kurcze, jestem świeżo bo dyskusji pod blogiem Twojego kolegi autora Rafała, którego treść skrytykowałem jako nieodpowiednią dla tego działu. Chcę powiedzieć, że dla mnie ten wpis stanowi kwintesencję pokera i sprawia, że czytelnik zaczyna rozumieć go nie jako grę w karty ale jako sposób na życie.
Odnośnie wyniku – myślę, że już niedługo dojrzysz jaki sukces osiągnąłeś, nie tyle osiągając ten wynik na tym konkretnym turnieju, ale że możesz robić dobrze to co kochasz i spokojnie z tego żyć…
Pozdrawiam i GL podczas grindu!!
Mam troche to samo co Ty Kuba … nigdy w życiu nie wygrałem turnieju MTT mimo wielu stolików finałowych i za każdym razem kiedy odpadalem na FT byłem wsciekly, bo zalozylem sobie wygranie jakiegokolwiek MTT jako mój główny cel 🙂 Niestety ambicje chyba czasami trzeba odłożyć na bok, a ja tego robić nie potrafię …
😉 gl w turkach online..
Kuba jak zwykle świetny i ciekawy wpis. Szkoda, że utrzymany w takim smutnym nastroju, ale zobaczysz, że z każdym dniem będzie lepiej. A na co ci pucharek z Chili DeepStack jak sobie kiedyś wygrasz bransoletkę WSOP? Głowa do góry, zobaczysz że jeszcze niejeden duży turniej sobie wygrasz.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.