Wraz z początkiem nowego tygodnia minęła nam już 1/3 naszego challenge`u. A wraz z jej upływem Łysemu udało się już przekroczyć próg 2.000 punktów TLB. Nie powiem, jestem z tego powodu raczej zadowolony i teraz trzeba pokonać kolejny próg, jakim jest 3.000 punktów. Po prawej możecie obejrzeć tabelkę z moimi wynikami od czwartku do końca niedzieli.
Czwartek i piątek to raczej niewiele gry w moim wykonaniu. W czwartek zdążyłem rozegrać tylko kilka Sit&Go na 180 osób, ale mimo to udało mi się zająć 3 i 4 miejsce w dwóch turniejach. Następnie wieczorem udałem się do kasyna hotelu Hyatt na "Babskiego Pokera ", aby stoczyć szalone boje cashówkowe z Pawciem, Żelikiem, Góralem oraz jeszcze kilkoma ciekawymi postaciami.
Piątek to powtórka z rozrywki. Włączyłem dosłownie kilka stołów Sit&Go. Jeden z nich mi się przeciągnął i ponownie zakończyłem turniej na 3 miejscu. Każde takie 3 miejsce to 126 punktów TLB, więc jak na chwile obecną wynik jak najbardziej cieszący. Co do ciągłego zajmowania miejsca 3-ego to jest to chyba spowodowane moim brakiem cierpliwości. Podczas turniejów Sit&Go na 180 osób z wpisowym $4 na PokerStars , struktura jest bardzo przyjazna. 15-minutowe poziomy blindów pozwalają na bardzo spokojną grę i nie ma tu mowy o loterii w końcowej fazie turnieju. Niestety w obu przypadkach, kiedy skończyłem 3-ci miałem za przeciwników ekstremalnych murków. W związku z tym dosyć odważnie poczynałem sobie z kradzieżami blindów. Niestety w momentach, kiedy byłem przebijany all-in nie potrafiłem wyrzucać rąk w stylu A 9 (jak na grę w 3 osoby ręka silna, ale widząc grę moich przeciwników było oczywiste, że jest słabsza). Chęć wyeliminowania w końcu gracza zawsze przeważała i tak się skracałem do shortstacka, a następnie odpadałem. No cóż…
W piątek wieczorem pożyczyłem od Pawcia gierkę "Beijing 2008" na X-boxa. Klasyczna olimpiada w Pekinie, która pozwala przypomnieć sobie czasy młodości i tony łamanych joystick`ów na "machankach" amigowych. W związku z tym wydarzeniem całą piątkową noc spędziłem na machaniu jak debil padem. Na szczęście w pewnym momencie utknąłem na zdobyciu medalu w judo oraz 110 m. przez płotki i wkurzony poszedłem spać. W sobotę po ogarnięciu podstawowych obowiązków domowych już koło południa znowu rywalizowałem w Pekinie. I tak do 19 bez chwili przerwy – dysk, oszczep, biegi, pływanie, ciężary itd. Powiem szczerze, że do dzisiaj mam delikatnie sparaliżowaną prawą część ciała od tego machania (ale parę rekordów świata już mam;) Spędzając całą sobotę przed X-boxem stwierdziłem, że już zrobię sobie dzień wolny od gry i wieczorem udałem się "na miasto" w celu zaliczenia małego resetu i rozpoczęcia gry od niedzieli ze świeżym nastawieniem (z tą świeżością to akurat różnie wczoraj było).
No i nareszcie dzień wczorajszy! Był to chyba mój najlepszy dzień od początku trwania naszego challenge`u. W dwóch turniejach na ponad 6 tysięcy osób udało mi się skończyć w TOP – 100, co uważam za niezły wynik. Oprócz tego w turnieju w Omahe za $11 (tym co Pawcio wygrał kilka dni temu) zająłem 11 miejsce pośród 315 graczy.
Zdecydowanie najlepszym turniejem w moim wykonaniu wczoraj były Rebuy`e za $3, rozpoczynające się codziennie o 20:15. Po ponad 7 godzinach gry odpadłem ostatecznie na 21 miejscu. Niestety mój push all in z buttona z A 7 został sprawdzony przez A 8 z dużego blinda i stałem się mega shortem. Jest to w sumie super wynik, ale niestety spora ilość punktów oraz oczywiście pieniędzy przeszła mi koło nosa. Tak czy siak, za swój wynik dostałem 257 punktów TLB, co jest w tej chwili moim najwyższym jednorazowym wynikiem. Co ciekawe, turniej Rebuy $3 jest moim ulubionym turniejem na PokerStars i jakby policzyć ilość rozegranych tych turniejów, które ukończyłem w kasie, wynik z pewnością byłby powyżej 50%.
Na dzień dzisiejszy mam 2120 punktów TLB i wciąż (to już 11 dzień z rzędu) jestem na prowadzeniu w naszym challenge`u! Już niedługo na PokerStars powinien pojawić się najnowszy ranking majowy TLB dla Polaków i zobaczymy wtedy jak stoję w odniesieniu do pozostałych graczy z Polski – mam nadzieję, że się jakoś w TOP – 20 na chwilę obecną znajdę.
Dziś pewnie zagram stałą sesję turniejów wieczornych, a potem dłuższa przerwa. We wtorek muszę się przygotować do wyjazdu do Portugalii (wylot w środę o 6 rano). Potem od środy do niedzieli będę przeprowadzał relację z występu naszych graczy na Unibet Open Algarve. Po turnieju małe wakacje u znajomych z Coimbry, których jadę odwiedzić na tydzień. Znajomi oczywiście w pokera grają, więc na miejscu również będę walczył o poprawę mojej sytuacji w challenge`u. Najbliższy wpis zatem szykuje się koło 20.05 (chyba, że dziś w nocy udałoby mi się odnieść jakiś spektakularny sukces to wtedy nie omieszkam się podzielić z Wami tą informacją jutro na blogu).
Pozdro!
Łysy, do boju!! Muszę zobaczyć hot-doga w akcji!!
uzgadniacie wersje czy piszecie razem?Paweł Majewski
Ciułanie punkcików2009-05-11 12:00
Komentarze (4)
Od ostatniego challengowego updatu minęło kilka dni, ale tak naprawdę nie było o czym pisać. Najpierw…
Piotr Majewski
2000 punktów przekroczone2009-05-11 11:58
Komentarze (2)
Od poprzedniego wpisu minęło już kilka dni. Brak wpisów spowodowany był mniejszą ilością gry – najzwyklej…
z majonezem
Łysy, spytaj już może Pawcia czy hot-dog będzie z musztardą czy z ketchupem 🙂
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.