Teksańczyk wie już co nieco o członkostwie w Hall of Fame. Miejsce w tej pokerowej wersji honoruje już od 29 lat. Zapewne nigdy nie spodziewał się, że będzie miał jeszcze kiedykolwiek możliwość należeć do innej listy chwały, widniejąc pod pseudonimem „Texas Dolly”.
Taką niespodziankę pokerowej legendzie zrobili włodarze teksańskiej organizacji Big Country Athletic Hall of Fame lub – jak ktoś woli – BCAHOF. Zanim bowiem Brunson stał się ojcem chrzestnym pokera, był bardzo uzdolnionym sportowcem. Amerykanin należał do reprezentacji koszykówki swojej uczelni w Hardin, a nawet do drużyny stanowej Teksasu. Brunson mógł się pochwalić bardzo dobrymi indywidualnymi statystykami, w tym wyróżniającymi się zdobyczami punktowymi. W jednym z sezonów w 28 meczach zdobył dla swojej drużyny 428 punktów, co dawało średnią 15,2 pkt na mecz.
Texas Dolly był również niezłym biegaczem – zdobył nawet w swojej kategorii tytuł stanowy w biegu na jedną milę (w czasie 4:38). Niestety (jak się potem okazało – dobrze dla nas wszystkich) marzenia o zawodowej karierze koszykarskiej Doyle’a, zakończyły się na skutek przewlekłego urazu kolana, w następstwie czego zainteresował się on właśnie pokerem.
Według strony internetowej BCAHOF, aby zakwalifikować się do Big Country Athletic Hall of Fame, wymaga się, aby obok sukcesów sportowych, kandydat ukończył liceum w jednym z 19 hrabstw otaczających Abilene. Każdego roku co najmniej szóstka byłych sportowców i trenerów trafia do tego zestawienia. W tym roku, wraz z Brunsonem, było to w sumie kilkanaście osób.
Wskazując na Doyle’a, Al Pickett, przewodniczący BCAHOF, powiedział:
– Doyle Brunson był niesamowitym sportowcem. Był zawodnikiem roku granicznej konferencji ligi koszykówki. (…) Poprowadził drużynę Sweetwater aż do turnieju stanowego w tej dyscyplinie. Pewnie mógłby to zrobić nawet samemu, ale dużo większą sławę przyniosło mu to, co robi obecnie. Wszyscy znają ten kapelusz kowbojski z pokerowych wieczorów na ESPN”.