Już tylko kilka dni zostało do startu długo wyczekiwanego November Nine 2016 – w związku z tym spieszymy z przedstawieniem Wam kolejnego pokerzysty, który już za chwilę walczył będzie o 8.000.000$ głównej nagrody podczas World Series of Poker Main Event.
Jerry Wong to zawodnik, który nie specjalnie lubi się wychylać przed obiektyw kamery – mimo tego, że ma on znaczne osiągnięcia (głównie na scenie pokera online), to w mediach jest o nim bardzo cicho. Przez cały Main Event ciężko było go znaleźć podczas relacji telewizyjnych – dopiero podczas dnia piątego realizator wyłapał kilka rozdań z jego udziałem.
Przyglądając się bliżej wynikom tego zawodnika nie można nie zauważyć jednego, bardzo ciekawego rodzynka w jego wykonaniu – PokerStars Caribbean Adventure w 2013 roku, Main Event i znakomite trzecie miejsce Wonga, który za to osiągnięcie wzbogacił się o 725.000$. Pamiętamy, że triumfatorem tego wydarzenia został ostatecznie Dimitar Danchev z niesamowicie trzęsącymi się rękami…
Wspomniany wynik Jerrego to nie jedyny sukces podczas rozgrywek live godny uwagi. W 2008 i 2009 roku Wong zanotował dwa godne uwagi zwycięstwa turniejowe – najpierw został zwycięzcą turnieju 1.000$ No Limit Holdem podczas World Poker Finals, gdzie zainkasował 113.000$, a rok później wygrał event z identycznym wpisowym podczas Borgata Poker Open – wówczas zasilił swojego konto kwotą 85.500$. Łącznie w swojej dotychczasowej karierze Wong zainkasował blisko 1.400.000$, nie licząc dodatkowego miliona, który ma zagwarantowany podczas Main Eventu WSOP 2016.
Nie możemy przejść obojętnie również wobec wyników online Jerry Wonga. Największe sukcesy notował on na PokerStars, grając pod nickiem „hummylun„. Życiówka w internecie przyszła niedawno, bo w maju tego roku. Wówczas, podczas Spring Championship of Online Poker Main Event 1.000$ zajął on czwarte miejsce wśród ponad czterech tysięcy zawodników, otrzymując w nagrodę prawie 470.000$. To nie jedyne znakomite wyniki tego pokerzysty na scenie pokera online. Kilka lat temu wygrał on m.in. Sunday 500 (87.400$) czy Sunday Second Chance (50.190$). Ciekawostką jest także fakt, że rok rocznie podczas Main Eventu WCOOP z wpisowym 5.200$ notował miejsca w czołówce – w 2012 roku był jedenasty i wygrał 57.000$, a rok później uplasował się dwa oczka niżej wygrywając 56.000$. Well done!
Wróćmy jednak do Main Eventu WSOP – jak Wong radził sobie na przestrzeni poszczególnych dni? Turniej rozpoczął spokojnie, gdzie przez pierwsze cztery dni znajdował się w połowie stawki. Piątego dnia odpalił petardę i skończył dzień jako chip leader. Niestety od tego momentu zaczęły się „schody” i ostatecznie stół finałowy ME rozpocznie mając ósmy co do wysokości stack (10.175.000 żetonów).
Sam zainteresowany twierdzi, że podczas tegorocznego WSOP grało mu się tak dobrze, że wpadł niemal w rutynę: „To były dla mnie bardzo dobre dni, czułem się komfortowo i rzadko podejmowałem ciężkie decyzje. Swoją energię mentalną odpowiednio skierowałem na to, co się dzieje przy stole i dzięki temu jestem tu, gdzie jestem”.
„Wiem, że niektórzy już mnie przekreślili, bowiem dysponując tak skromnym stackiem przy stole finałowym, nie można osiągnąć nic wielkiego. Dla mnie gigantycznym sukcesem jest już to, że zasiadam wśród finałowej dziewiątki Main Eventu. To niesamowite osiągniecie, którego pewnie nigdy nie uda mi się powtórzyć. Ja ze swojej strony mogę zagwarantować obserwującym rywalizację, że zrobię wszystko, aby odnieść końcowy triumf w Main Evencie. Jedno jest pewne – tanio skóry nie sprzedam”.
Mimo tego, że Wong podczas Final Table dysponował będzie skromnym stackiem, to naszym zdaniem będzie on jednym z faworytów całej rywalizacji. Patrząc na jego gigantyczne doświadczenie można dojść do wniosku, że każda z jego decyzji będzie niezwykle przemyślana i podejmowana po dogłębnej analizie. Jak będzie w praktyce? Przekonamy się o tym już za kilka dni.
pomijając suckouty to po obejrzeniu wszystkich epizodów prawie żaden z nich nie zasługuje na FT, banda chamskich płaczków. Kassouf powinien podać do sądu wsop bo kilka razy padł ofiarą ataków od td.
9 parszywych, obrzydliwych gości. Kazdy z nich swoimi suckoutami zadeptał marzenia wielu porządnych ludzi.
… jednocześnie spełniając swoje marzenia 🙂
To trochę jak Hitler.
Trochę Cię chyba poniosło z tą metaforą…
Raczej nie skoro napisałem trochę jak, a nie 100% jak. Po trupach do celu. kilka tysięcy pokrzywdzonych aby johnnybax mógł kupić nowe porsche.
jakich pokrzywdzonych? po jakich trupach? z tego co wiem, to nikt nikomu pistoletu do głowy nie przystawiał, żeby usiadł i grał.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.