Od niedzielnego wieczora wszyscy mamy kolejny powód do radości. Trzeci Polak w historii sięgnął po zwycięstwo w turnieju EPT wygrywając przy tym ponad 1,1 mln euro. Zwycięstwo przyszło w bólach i chyba każdy oglądający relację z Barcelony ma po niej kilka refleksji. Ja swoje chciałbym dzisiaj opisać w moim felietonie.
Chyba nie tylko ja podczas oglądania finałowych rozdań w Barcelonie odniosłem wrażenie, że coś mi tu nie gra, coś mi nie pasuje. Tym czymś było nienaturalne, dziwne, można wręcz powiedzieć mocno wkurzające zachowania Sebastiana Malca podczas heads upa. Przyznam się bez bicia, że całej relacji nie oglądałem, odpalałem ją co pół godziny, patrzyłem na stacki graczy i ich ilość przy stole, zadowolony z obecności Polaka wyłączałem i wracałem ponownie za jakiś czas. Całość zacząłem obserwować w momencie, gdy zostało już tylko dwóch zawodników i Polak rozpoczął walkę o końcowe zwycięstwo.
Cały „show” Sebastiana rozpoczął się – chyba każdy przyzna, że był to właśnie ten moment – po przerwie obiadowej. Do tej pory nasz gracz miał dość dużą stratę do Niemca, którą musiał odrabiać, grał więc skoncentrowany i wreszcie taka gra się opłaciła – Malec wyszedł na prowadzenie w tym pojedynku. I nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w Polaka wstąpił jakiś demon, który odebrał jemu zdrowy rozum, a nam wszystkim podniósł ciśnienie. Sebastian zaczął bowiem odstawiać szopkę, zamiast skupić się na tym, aby tego heads upa wygrać.
Nie ma co ukrywać – młodemu uderzył do głowy alkohol, którym zaczął się raczyć, aby zabić swój stres. A że Sebastian wygląda jak uczeń szkoły podstawowej, waży pewnie z 30 kg w ubraniu i nie wygląda na zaprawionego w „tych” bojach zawodnika, to skutek mógł być tylko jeden. Odpłynął. I było oto wyraźnie widać w relacji.
Cały ten pojedynek dość mocno komentowałem na bieżąco na Twitterze i wywiązała się z tego potężna dyskusja, w której w zasadzie 100% komentujących popierało moje spostrzeżenia. Również komentatorzy stołu finałowego nie kryli często swego zdumienia zachowaniem Malca. Polak zaczął grać nonszalancko, niepotrzebne pajacowanie kosztowało go mnóstwo żetonów w kilku pulach, a pamiętny call z królem high w zasadzie postawił go w beznadziejnej sytuacji i był bardzo bliski przegranej. Kompletnie nie rozumiałem również kilku zagrań Sebastiana, który łapiąc np. dwie pary lub tripsa z flopa za każdym razem leadował, nie czekając na c-beta rywala, który podbijał preflop. Oczywiście, ktoś zaraz powie – nie rozumiesz jego zagrań i dlatego to on grał na tym FT, a nie Ty. Pewnie jest w tym trochę racji, ale po pierwsze – nie traktuję już siebie w kategorii gracza, bo gram bardzo mało i rzadko, a po drugie – jako dziennikarz znający trochę tę grę mam prawo zadawać pytania. Nieważne czy ciężkie, niepotrzebne czy głupie, ale mogę je zadać. I jeśli ktoś z dobrych graczy wyjaśni mi, że takie zagrania miały sens, to chętnie wysłucham i przyznam rację, jeśli rzeczywiście się mylę.
Kompletnie zbędne były również te pogaduszki, w które Polak wciągał swojego przeciwnika. Na doskonałego gracza, jakim jest niewątpliwie Reichenstein to w ogóle nie działało (o ile miała to być jakaś forma trash talkingu), za to Polak „sprzedawał się” według mnie strasznie, pokazując chociażby swoje zdenerwowanie i stres. W tym miejscu trzeba koniecznie powiedzieć o tym, że gra Niemca w tym HU była wręcz genialna i patrzyło się z wielką przyjemnością na jego poczynania na stole. Zrobił w tym finałowym pojedynku chyba tylko jeden błąd i to właśnie on kosztował go zwycięstwo – call all ina Sebastiana z czwartą parą na tripsa Polaka pozwolił naszemu graczowi znowu wyjść na prowadzenie i wygrzebał go praktycznie z piekielnych czeluści, w których już siedział.
Bardzo dziwiłem się również polskiej ekipie siedzącej na trybunach w Barcelonie. Oczywiście, kibicowali Sebastianowi świetnie i był ich tam cały tłum, ale czy naprawdę nikt nie wpadł na to, żeby wciąć młodego „za twarz”, postawić do pionu, ogarnąć i ponownie zaprogramować na dobrą grę? Zamiast tego z miejsc zajmowanych przez naszych chłopaków (samych dobrych, doświadczonych graczy!) leciały uwagi o tym, żeby kończył ten cyrk, bo trzeba już iść opijać sukces. Jeszcze gorzej, że Sebastian zaczął przy tym jeszcze bardziej kozaczyć, pytać o rezerwację stolików itp. No ludzie, błagam…
Nie chcę tu wyjść na jakiegoś starego dziada, pierdzącego coś pod nosem i pouczającego innych, na dodatek lepszych od siebie graczy. Rozumiem absolutnie ciśnienie, nerwy, stres, presję, ogromną kasę, młody wiek naszego gracza i wszystkie inne czynniki, które spowodowały takie, a nie inne zachowanie Sebastiana. Sam nie wiem, jak bym się zachował walcząc o tak potężną kasę, a jestem ponad dwa razy starszy od niego. To znaczy wiem, że też bym pił, i to zapewne dużo! Tyle, że ja chodzę w tych zawodach w kategorii super ciężkiej, i to w kategorii ultra pro… Magiczny napój rodem z Tennessee zadziała jednak na młodego chłopaka jak niezły dopalacz. Wstawał, siadał, kładł się na stole, chodził po sali, cały czas gadał, jednym słowem cudował. I ja nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie to, że jako kibic mocno trzymałem za niego kciuki, a obserwowałem praktycznie poddawanie przez niego tego pojedynku, bo Niemiec czytał z naszego chłopaka jak z otwartej książki. I właśnie ten wspomniany przeze mnie call oraz całe finałowe rozdanie były i są do tej pory dla mnie wielką zagadką, bo… Reichenstein nie miał prawa w tych dwóch rozdaniach sprawdzić Polaka! Nie miał prawa! Malec łapiąc kolor na asie w ostatnim rozdaniu mógłby w zasadzie powiesić sobie na szyi tabliczkę z napisem „Mam nutsa!” i otoczyć ją wianuszkiem neonów podświetlających ten napis we wszystkich kolorach. Tak czytelne telle widziałem w swoim życiu tylko raz, gdy Beth Shak dostała asy w rozdaniu z Hellmuthem i Ritcheyem, gdzie ten ostatni miał króle i również nie miał prawa po takim cyrku sprawdzić. No ale kto lubi wywalać króle preflop, nie?
https://youtube.com/watch?v=bbSspZVhxLo
Ale jest też druga strona tego medalu. Bo co, jeśli… Sebastian to wszystko sobie dokładnie zaplanował? Sam czy przy pomocy grupy siedzących na trybunach Polaków? Może właśnie w tym szaleństwie była jakaś metoda? Może to jakiś nowy, nieodkryty do tej pory pokerowy „geniusz zła” w postaci niewiniątka o wyglądzie Harry’ego Pottera, który swoich „czarów” spróbował akurat w takim momencie na Niemcu w heads upie Main Eventu EPT? Co prawda takie rozwiązanie jakoś mi się nie mieści w głowie, ale również wykluczyć go nie można. Jeśli był to jakiś chytry plan Polaka, to z pewnością zadziałał. Pytanie tylko – co by było, gdyby Malec po takiej szopce tego turnieju nie wygrał? Wyobrażacie sobie falę hejtu, który – pomimo i tak wielkiego sukcesu, jakim by było drugie miejsce i 800k€ – ten młody chłopak przyjąłby na głowę? Znam naszych „kibiców” doskonale i nie wiem, czy ktoś mógłby to wytrzymać, a jestem pewien, że ciągnęłoby się to za nim bardzo długo. A ile ma się w życiu okazji, aby wygrać EPT?
Nie chcę tutaj sukcesu Sebastiana w żaden sposób dyskredytować, zrobił fenomenalną rzecz i chwała mu za to po wieki. Nikt mu tego sukcesu już nie zabierze, kasy również (a zarobił więcej, niż ja zarobię do końca życia pewnie), więc może wszystkim komentującym w sposób podobny do mojego pokazać klasycznie „faka” i prosić grzecznie, żebyśmy się wszyscy razem cmoknęli w tyłki. I będzie miał rację. Na dodatek jego zachowanie zostało uznane przez zagranicznych komentatorów za – w pewnym sensie – urocze i oryginalne i nikt go w żaden sposób nie krytykuje (no, może poza komentatorami z Czech, zapraszam do ciekawej dyskusji na fanpage PokerGround na ten temat). Ba, widziałem opinie w stylu „nikt tego jeszcze nie zrobił w ten sposób” i miały one jak najbardziej pozytywny oddźwięk. Więc może tylko my się czepiamy?
Ale jeśli się rzeczywiście czepiamy, to dlaczego? Pewnie dlatego, że do tej pory mieliśmy przed oczami obraz zimnego i opanowanego Dominika Pańki, który podczas gry na FT na Bahamach wyglądał jak głaz, a o jego nieprzeniknionym poker face krążą już legendy. Może dlatego, że mamy w pamięci nieprawdopodobne skupienie Dimy Urbanowicza i przypominamy sobie, jak wszyscy cisnęliśmy bekę z jego rywala z chroniczną zadyszką. Co poniektórzy pamiętają Marcina Horeckiego, który na stołach finałowych EPT meldował się dwa razy i – jak to on – pokazywał wielki spokój i profesjonalizm. A tu nagle wyskakuje nam jakiś młody krasnal w żółtym kubraczku i zaczyna skakać, jakby się opił soku z gumijagód. Ten obraz kłócił się nam po prostu z dotychczasowymi wizualizacjami pokerowego zwycięzcy. Nie znaczy to jednak, że to zły obraz. Trzeba sobie powiedzieć jedno – to był jeden z absolutnie najciekawszych heads upów w historii EPT. Gra była szybka, było sporo akcji, nie brakowało nagłych zwrotów w sytuacji na stole, co chwila ktoś był bliski zwycięstwa i tę szansę przegrywał w kolejnym rozdaniu. Nasz zawodnik dodał niewątpliwie sporo swojego kolorytu i oglądało się to naprawdę dobrze, choć komentarzy w stylu „kurwa, co od odpierdala?” poleciało w polskich domach zapewne setki.
Gdy zobaczyłem na turnie ósemkę kier ucieszyłem się jak dzieciak, bo kilka sekund po pojawieniu się flopa wrzuciłem na Twittera takiego posta:
Za chwilę ta wywołana przeze mnie ósemka wylądowała na turnie i Polak wygrał turniej. I właśnie tuż po zakończeniu turnieju w zasadzie wybaczyłem Sebastianowi całe to jego zachowanie. Popłakał się jak dziecko i było wiadomo, że emocje, które nim targały były olbrzymie. Dał im upust płacząc i wycierając łzy rękawkiem, jak mały chłopczyk, któremu mama w sklepie nie chciała kupić samochodziku. Ten piękny obrazek z pewnością będzie pokazywany milion razy we wszystkich zajawkach i zapowiedziach cyklu EPT. Oby kolejny raz była okazja do jego pokazania przed kolejnym stołem finałowym w wykonaniu Sebastiana. Tego mu bardzo gorąco życzę, ale mam również prośbę – nie pajacuj już. A na lekcje picia Jacka Danielsa zapraszam do siebie. Ja stawiam.
zdjęcia Sebastiana: EPT/pokerstars
tak sobie czytam i tak się zastanawiam, bo nie wierze – czy tobie się czasem przypadkiem, kolego Malec, sufit na łeb nie spadł? kogo to obchodzi, że jadłeś obiad z Pańką albo odwiedzasz Oloriona? siedzenie z nimi przy jednym stole albo wypicie z nimi browara nie oznacza, że masz chociaż 10% ich skilla, a propsy od innych graczy wynikają tylko z osiagniętego wyniku. ogarnij się chłopczyku, bo sodóweczka to ci dobrze do łba strzeliła, a takich jak ty to już wielu przepadlo i słuch o nich dawno zaginął
Nie zrozumiał Szanowny Pan meritum mojej wypowiedzi ani jej kontekstu, a mianowicie tego, że ci sami gracze, których wymieniał Szanowny Pan Stanko jako tych, którzy sobie na sukces sobie „zasłużyli” (myślenie w takich kategoriach o pokerze zupełnie mija się z celem chociaż osobiście uważam, że jak najbardziej sobie na ów sukces zasłużyli po tysiąckroć). są również moimi dobrymi znajomymi, którzy wspierali mnie przez cały turniej i wiem z pierwszej ręki (co również było celem mojego posta – chciałem się podzielić wiedzą na temat turnieju z Szanownym Państwem), że ani Pańskiego ani Szanownego Pana Stanka zdania nie podzielają. Jest też oczywistością, że jako gracze deklasują mnie na każdej możliwej do wyobrażenia płaszczyźnie mającej cokolwiek wspólnego z pokerem. Z całym szacunkiem, o swoją głowę będę się martwił sam, ale dziękuję serdecznie za troskę i jeśli będę miał jakieś problemy natychmiast zgłoszę się do Szanownego Pana z błaganiem o pomoc i mentorstwo w swoim życiu. Pozdrawiam Szanownego Pana i całą rodzinę Szanownego Pana oraz wszystkich innych użytkowników tego świetnego portalu.
Sebastian „EPT Champion” Malec
Sebastian, prawie z maturą EPT champion:) Jaja niesamowite, gościu jadł obiad z Pańką i Olorem, aż się przypomniały czasy kiedy Huck Seed witał się z Panem Stanko ale co tam przecież Stanko nie wygrał ept, jedynie grał cashe na stawkach które obecnie nawet nie istnieją;P
Zdziwiłbyś się, nie jest źle 🙂
O ile to nie fake to widzimy siłę Stanko, nawet wielki mistrz EPT dał się wyblefować i wziął trollowanie na poważnie:) Aż zrobię screena.
To nie to. Gdybym ja wchodzil na pokertexas raz na 2 miesiace czy rzadziej to tez pomyslalbym ze to nie troll. Dla stalych bywalcow, ktorzy widza Twoje codzienne wygrane/przegrane/suckouty/colery/przechowe rozdania to jest gra w otwarte karty ziom – albo jestes chory psychicznie albo trolujesz, albo jedno i drugie 😀
A później ci co tutaj piszą callują all ina z k6 off robią suckouta i myślą że są wielcy;)
adjust skierowany na podkrecenie wariancji, wyprowadzenie przeciwnika (ktory byl duzo lepszy ode mnie) z rownowagi, skierowany na to zeby nie wiedzial co ja robie, ktory po prostu pod wieloma wzgledami zadzialal. Chuj z tym ze ja zrobilem dwa grube bledy jak on odwdzieczyl sie tym samym. To byl moj 4 main event ept (rok temu za pierwszym razem zrobilem day 4), ktos kto nie gral ani jednego starsowego 1ka na zywo nie moze miec zadnego pojecia o czym mowi. Artykul fajny, a nie wiem skad sie biora tacy ludzie jak panstanko. Chyba po prostu urodzil sie niedojebany czy cos. Pozdrawiam wszytkich i dziekuje za kibicowanie.
Dzięki za komentarz i feedback, ale chyba trochę Cię poniosło, że piszesz o Pokertexas, największym portalu pokerowym w Polsce „strona, której prawie nikt nie czyta” 🙂
Za to przepraszam, nie miałem niczego złego na myśli, sam przecież jak widać wchodzę na pokertexas. Bardziej mi chodziło o bezproduktywność trollowania w sekcjach komentarzy na portalach internetowych ogólnie, nie tylko pokerowych.
Oraz o generalną niską popularność pokera w naszym kraju i fakt, że jest to raczej zamknięte środowisko.
Cóż, trzeba więc walczyć, żeby to się zmieniło 🙂
@JD z całym szacunkiem do pokertexas (sam uważam, że jest to obecnie najlepszy pokerowy portal w Polsce), ale prawda jest taka, że polskie środowisko jest hermetyczne i bardzo małe. Nie wiem ile jest unikalnych wejść na stronę, ale podejrzewam, że te liczby nie robią wrażenia. Walka jest ważna tylko siły w niej nie są wyrównane. Poker ma przeciwko sobie Państwo i tak naprawdę wszystkie duże media w Polsce.
@Sebastian – gratuluje wygranej! trollami nie ma się co zajmować, większość oglądających i tak Ci kibicowała do ostatniego rozdania!
Siema wszystkim, pierwszy raz tu piszę ale panstanko, który tylko kiedyś mi kilka razy mignął na tej stronie trochę mnie rozśmieszył. Husajn (czyli Jarek Sikora) powiedział mi na miejscu w Barcelonie, że to był najlepszy hu jaki oglądał w historii EPT. Z Dominikiem jadłem 4 dni temu obiad i generalnie zajebiście się nam rozmawiało. Olorionek jest moim zajebistym ziomkiem i zapraszał mnie do siebie na weekend do Gdyni. Dima, który jest w moim wieku sprawił mi dużą przyjemność publikując gratulacje na swoim fanpagu. Nie wiem kim jest panstanko i w sumie mam na to wyjebane, ale z tego co rozumiem nie jest pokerzystą, nie grał nigdy żadnego turnieju na żywo z wpisowym większym niż 50pln, nie grał turnieju online grubszego niż big11. Mogę się mylić, ale raczej mam rację bo jaki kompetenty pokerzysta traci swój czas trollując pod kązdym artykułem na pokertexas, czyli na stornie, której generalnie prawie nikt nie czyta. Łatwo się pewnie ogląda streama z odkrytymi kartami i krytkuje zagrania innych graczy, ale poza dwoma mega chujowymi po chipsach callami z A9o i KJo cały turniej grałem bardzo dobrze. Pratyusha Buddige w dniu 2 dojechalem tak ze sie pytal na twitterze jaki jest moj nick online. Jason Koon, z ktorym tez gralem na stole (dzien 3) tez dawal mi duze propsy. Zgadywalem karty Merciera, nie wiem co mam jeszcze napisac. Wygralem ten turniej druzynowo dla calej polskiej ekipy, ktora byla na miejscu. Wszyscy sie przyjaznimy i wszyscy szanujemy swoja gre. Przed dniem finalowym rozkmnialem strategie na ft pod katem icma z Remim i mega nam to zajebiscie to wyszlo. Mialem swapa z olorionkiem ktory swapuje sie z schemionem i mustapha kanitem. Nikt do mnie nie podszedl i nie powiedzial zebym sie ogarnal bo wszyscy ktorzy siedzieli na railu we mnie wierzyli (przez pare dni pisalem na czaci grupowym takie sick rozdania ze wszyscy mieli wow) i rozumieli jak trudno jest grac takuego hu. Specjalnie wzialem wczesniej dinner break zeby zobaczyc jak gral Uri. Poszedl tak mocny…
Pan Stanko jest kimś kto ma klasę i skończył najbardziej prestiżową uczelnię w Polsce a nie burakiem który nie umie się zachować i skończył jakieś prywatne lo dla dzieci mniej zdolnych. Tyle w temacie PANA STANKO!
Swoją drogą niezły atak na gościa który grał stawki gdzie dzienne swingi były większe niż nagrody za ept, trochę szacunku i pokory się przyda bo widzę że tyle dni minęło i nadal nie rozumiesz. DLa mnie EOT bo szkoda mi czasu na patologię nawet jeśli patologia wysuckoutowała 1,2mln euro.
„Ale jest też druga strona tego medalu. Bo co, jeśli… Sebastian to wszystko sobie dokładnie zaplanował?”
Czy naprawdę nikt nie widział wywiadu przeprowadzonego z nim zaraz po ostatnim rozdaniu?
-I want to ask you about your strategy here at the end. There was a lot of standing, lot of muttering, and there was some drinking involved.
– Basically what happend, was that at the dinner break I didn’t feel that good, I thought that the other player was better than me, and that he was crushing me. After my friends told me some hands, the way he played, I had to change my strategy, I had to adjust.
W wolnym tłumaczeniu:
– Chciałem zapytać o twoją strategię pod koniec gry. Było dużo stania, dużo mamrotania, trochę alkoholu.
– W czasie przerwy obiadowej nie czułem sę zbyt dobrze, czułem że przeciwnik jest lepszy od mnie, że robi ze mną co chce. Po tym jak znajomi opowiedzieli mi o niektórych rozdaniach, o tym jak je rozegrałem, musiałem się dostosować i zmienić strategię.
„Reichenstein nie miał prawa w tych dwóch rozdaniach sprawdzić Polaka! Nie miał prawa! Malec łapiąc kolor na asie w ostatnim rozdaniu mógłby w zasadzie powiesić sobie na szyi tabliczkę z napisem „Mam nutsa!” i otoczyć ją wianuszkiem neonów..” bla bla bla
Łatwo mówić jak się ogląda relacje z odkrytymi kartami
odezwał się ten co nie pajacuje przy stole. a jak chłopakowi chce się pajacować to niech robi co chce. jego życie
ciekawe czy bana na 5 lat dostanie 😀
Świetnie napisane. Zgadzam się w pełni. Bardzo podobnie odbierałem zachowanie Malca. Picie wódy musi jeszcze poćwiczyć
Zacytuję siebie z komentarzy i dodam coś dodatkowego.
Jako Polakowi jest mi wsty za to jak się zachowywał, jako pokerzyście jest mi wstyd za to jak grał. A teraz jeszcze dodam że jest mi wstyd za naszych innych graczy którzy zamiast ostentacyjnie wyjść i odciąć się od buractwa wyrazili swoje poparcie. No trudno, może mam inny system wartości i lizanie fiuta komuś bo wysuckoutował ept jest modne ale dla mnie jest to słabe.
Szkoda Stanko, szkoda….. Powiem ci, że chyba jako jeden z nielicznych na tym forum nawet cię lubiłem. W formie online odstawiałeś tu szopki niegorsze niż Malec na EPT. Czasem tak „dawałeś”, że aż się dziwiłem, że JD nie banuje cię w trybie natychmiastowym. Cóż, pewnie on też rozumie po co królowie trzymają błaznów na swoich dworach..
Szkoda, że w końcu wyszła z ciebie taka mała, bezdennie żałosna gnida.
Szkoda…
Gnida bo co? Nie podniecam się wynikiem, kompletnie nie zasłużył, to nie jest Pańka, Olor, Sikora czy nawet Dima…
Masz wyjątkową zdolność obserwacji i wyciągania z tego fajnych wniosków. Dlatego te Twoje teksty tak dobrze się czyta. Znowu good job!
W pewnym momencie Niemiec w ogóle zaprzestał 3betować preflop i czekał, aż Polak sam się wykrwawi. Chłop miał pecha
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.