2015 – Eclipse

0

Przychodzi taki moment w każdym roku, kiedy to w naszych głowach samoistnie przypominają się wydarzenia jakie miały miejsce w ostatnich 12 miesiącach. Nie wiem, czy wynika to z tego, że wszędzie dookoła słychać o różnego rodzaju podsumowaniach i czy to właśnie poprzez wpływ czynników zewnętrznych, wprowadzamy się dokładnie w ten sam stan.

Drugą sprawą jaka przychodzi nam do głowy to postanowienia jakie mamy zamiar wprowadzić w życie od początku stycznia, czy też po prostu postawienie celów jakie chcemy osiągnąć. Ostatni tegoroczny wpis będzie z oczywistych względów dotyczyć tych dwóch kwestii. Mam też prośbę abyście poświęcili większą uwagę na ostatnich słowach we wpisie, myślę, że pomogą one w dużym stopniu w znalezieniu jeszcze większej siły do działania.

Ale najpierw zacznę od tego, co się działo w moim pokerowym świecie.

Poker

Po odbyciu kolejnego kursu Kuby brt, przystąpiłem do 180-osobowych turniejów za 4.5$. Generalnie większość gier odbywała się bez większej historii a ja byłem w dalszym ciągu zadowolony ze swojej gry. Zaliczyłem mały spadek i wówczas stwierdziłem, że najlepszym sposobem na podreperowanie rolla będzie mały powrót na ulubione knockouty.

To co zabierało w droższych turkach, oddało na 90-kach, w których osiągnąłem ROI w granicach 35%. Środkowa część wykresu pokazuje, że w volume jest siła! Jak widzicie zaliczyłem tutaj spory zjazd, który nie przeszkodził w osiągnięciu profitu. W między czasie zaplanowałem sobie wyjazd do stolicy Czech na turniej cyklu Polish Poker Series.

O szczegółach wyjazdu możecie przeczytać w tej części – klik. Wspomnę tylko, że mimo totalnie nie sprzyjających boardów zająłem wysokie 33 miejsce. Co ciekawe, bardzo dobrze mi się grało na zaregowanym wręcz stoliku, z min. Andrzejeczkiem po lewej stronie. Dodam jeszcze, że po raz pierwszy w turnieju live, udało mi się wygrać 2 flipy pod rząd, które pomogły dojść do kasy :).

Wycieczka do Pragi przyniosła sporą dawkę pozytywnej energii, która przełożyła się na platformę Everest. Na początku marca rozegrałem tam MTT dzięki zaległemu ticketowi z klubu blogera. W turnieju zająłem ponownie 33 miejsce… Ale i tak cieszyłem się ze sporej jak dla mnie nagrody.

W tym samym miesiącu wyjechałem z kolegami na mniejszy turniej Pokertour.pl, który przyniósł niesamowicie sporą ilość stresu. Mały incydent, z którego mogliśmy nie wyjść cało, dał srogą nauczkę na przyszłość. O całym zdarzeniu przeczytacie tutaj – klik. Wracając już do samego wyjazdu, to fajnie było spotkać znajomego, którego poznałem na promie, a także liczną grupę pozytywnie nastawionych pokerzystów. Pomogło to wówczas opanować emocje, a przede wszystkim myśli jakie ciągle chodziły po głowie.

Po pewnym czasie zostałem przekonany do powrotu do gier turbo. Zadecydowała o tym dyspozycyjność oraz bardziej dogodny system rozgrywania sesji. Wtedy też rozpocząłem swoją przygodę z HRC, które ułożyło mi w głowie bardzo dużo spraw. Nawet jeśli sesje bywały na minus, to byłem bardzo zadowolony, że przy analizie push/fold, moje decyzje były bardzo solidne.

Po ponad 500 grach za 1.5$ osiągnąłem ROI 13.5%, co spokojnie otwierało mi drogę do wyższych stawek.

Wejście na poziom 3.5$ nie należał do trudniejszych, z tego względu, że jak już wspomniałem, decyzje push/fold były coraz lepsze. Ale jak to w turbinkach bywa, profit idzie raz w górę, raz w dół. Przez 3/4 wykresu byłem zadowolony, lecz wówczas po prostu przegrywałem wszystkie rozdania jak leciało. No cóż, nad pewnymi rzeczami nie ma się wpływu, nawet się śmiałem, że gdybym we wszystkich tych turniejach grał any two, to w którymś musiał bym stanąć na najwyższym stopniu podium, co przy normalnej grze się nie udało.

Dodam jeszcze, że kilka razy spróbowałem swoich sił w satelitach 3x turbo, które są niesamowicie profitowe, lecz ta forma gier jakoś nie przypadła mi za bardzo do gustu. Warto też odnotować jedną ciekawostkę, kiedy to przez zupełny przypadek, spotkałem Janka Przysuchę, który okazał się być bardzo pozytywną osobą.

Nadchodziły wakacje a razem z nimi wielka wyprawa, na którą odkładałem przez bardzo długi czas. Początek lipca, to jeden z najlepszych tygodni w moim życiu jakie spędziłem tym razem w Edynburgu. Te przepiękne scenerie, budowle i cała masa innych atrakcji na bardzo długo pozostanie w mojej pamięci. Obszerną relację znajdziecie tu – klik.

Przez wakacje poker poszedł nieco w odstawkę. Otóż znajomi, którzy zaczęli już grać spiny, zaczęli wręcz wymuszać na mnie, abym spróbował swoich sił w tej odmianie, które swoją drogą budziły coraz większe zaciekawienie. Postawiłem jednak jeden warunek, musiałem poznać szczegóły tej odmiany a co się z tym wiązało, znalezienie materiałów szkoleniowych. To był własnie powód, dlaczego tyle czasu nie rozgrywałem żadnych gier na PS.

Na szczęście w końcu się doczekałem i z wielkim zapałem przystąpiłem od lekcji. Oprócz tego sprawiłem sobie licencję na PT4, z czego jestem bardzo zadowolony. O tym co się działo podczas walki w 3-osobowych grach hyperturbo, możecie przeczytać w moich ostatnich wpisach.

Jak więc widzicie, przez ten rok trochę skakałem to tu, to tam aby w końcu odnaleźć odmianę dla siebie. Jeszcze raz podkreślę, możliwość rozgrywania krótkich sesji wtedy kiedy tylko mam czas i chęci jest dla mnie czymś wspaniałym. Teraz już nie muszę dogrywać jednego stolika ciągnącego się przez 3 godziny, po to aby na koniec zaliczyć bad beat.

Wypada poruszyć jeszcze kilka kwestii:

– Nie rozegrałem turnieju organizowanego przez PS. Powód jest prosty, wolałem dotychczas zdobyte punkty odłożyć na przyszły rok, aby wówczas przystąpić do kwalifikacji ze znacznie większą ilością ticketów.

– Na najbliższy czas oprócz miejmy nadzieję, stałego grania na 7$ mam dodatkowy cel. Mianowicie muszę przestać spoglądać w trakcie sesji na mój wykres chipEV. Informacja czy wyrabiam jakieś tam swoje normy w niczym mi nie pomoże, a jedynie powoduje małe rozproszenie. O postępach w tej kwestii będę informować przy okazji kolejnych wpisów.

– Nie wyobrażam sobie, abym w 2016 roku nie wyrabiał regularnie złotego statusu. To jest wręcz obligatoryjny punkt dla kogoś, kto już gra na średnich stawkach. Dlatego gold star jest moim drugim celem jaki zamierzam osiągnąć.

– Następnie chciał bym dołożyć trzeci stolik, który automatycznie pozwoli na bezproblemowe osiągnięcie poprzedniego punktu. Oczywiście nic na siłę i stałą grę na 3 stolikach musiał bym wówczas prowadzić na dobrym poziomie.

– I chyba najtrudniejszy cel jaki sobie stawiam na przyszły rok… Ustabilizowanie gry na 15$ i stawianie pierwszych kroków na 30$, pod warunkiem, że nie będę tam graczem przegrywającym. Na dzień dzisiejszy jest to baaardzo odległy punkt, lecz kto wie co przyniesie nam najbliższy czas.

Sport

Jestem wielkim patriotą i od zawsze cieszyłem się ze zwycięstw rodaków i to w dodatku na każdej możliwej płaszczyźnie. Jeśli chodzi o sprawy sportowe, to jest to już chyba oczywiste, że kibicuję naszym kadrowiczom oraz klubom w każdych możliwych rozgrywkach niezależnie czy pochodzą one z Warszawy, Gdańska lub Poznania.

Takim szczególnym momentem, który zapadł mi w pamięci, było wywalczenie przez piłkarzy ręcznych, brązowego medalu Mistrzostw Świata. Każdy kto choć trochę interesował się tym wydarzeniem, czuł wewnętrzną złość, smutek oraz niemoc spowodowaną absurdalnymi przepisami jakie posiadała światowa federacja. Oczywiście mam tu na myśli drużynę Kataru, która sprawiła wielką niespodziankę docierając do finału. Oczywiście nie miał bym nic przeciwko gdyby „zaciężni” mieli udokumentowane powiązania z tym krajem, np. mieszkali by w tym kraju od dawna, czy też posiadali by rodzinę, której korzenie sięgają własnie tam.

Niestety prawda była inna i ci gracze najzwyczajniej w świecie poszli za kasą. W tym momencie wszystkie wartości jakie płyną z czystej rywalizacji (szczególnie kiedy w grę wchodzi reprezentowanie własnego kraju) legły w gruzach!

Wracając do sedna, gdy rozpoczynał się mecz o 3 miejsce, każdy zdawał sobie sprawę, że o medal będzie niezwykle ciężko. Na szczęście nasi walczyli do końca i dzięki ogromnemu zaangażowaniu wywalczyli upragniony brąz. Bardzo dobrze pamiętam emocje jakie mi wówczas towarzyszyły. Tak na prawdę gdy sędzia zakończył spotkanie, cieszyłem się jak bym również stanął na podium razem z chłopakami. O ile w dogrywce emocje sięgały zenitu, chciałem jednak przypomnieć coś co wydarzyło się trochę wcześniej. Moment, w którym krzyknąłem z całym sił.

Jeśli chodzi o rugby, odnośnie mojej gry nie ma za bardzo o czym pisać. Rozegrałem kilka turniejów 7-osobowych i w sumie na tym wypada poprzestać ponieważ z formą bywało różnie. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja od strony trenerskiej. W czerwcu prowadziłem udaną konsultację kadry U19 a w sierpniu oficjalnie rozstałem się ze swoją damską drużyną. Po siedmiu latach przyszła pora na zmiany i obecnie szkolę najmłodszych adeptów w moim klubie, co pod wieloma względami dostarcza sporej dawki satysfakcji.

Pora też przedstawić moje cele na następny rok:

– Doprowadzenie się do dobrej dyspozycji startowej, aby podczas lipcowych Mistrzostw Polski zdobyć z drużyną kolejny medal, a samemu rozgrywać mecze na poziomie jak chociażby jeszcze rok temu.

– Jeśli chodzi o sprawy trenerskie, to na początku roku będę składać swoją ofertę w konkursie na trenera reprezentacji kobiet. Jest to funkcja, której nie przyjąłem dwa lata temu, lecz obecnie mam wielkie nadzieje, że dostanę swoją szansę.

Muzyka

Pod względem muzycznego dorobku, ten rok był po prostu jak z bajki. W pierwszym półroczu wraz z kolegami zorganizowaliśmy dwie imprezy, na których wystąpił DJ W. Co więcej, otrzymałem też możliwość zagrania w moim ulubionym miejscu, czyli w Nieborowie. Po tych pozytywnych momentach, człowiek czuł się na swój sposób spełniony.

W wakacje odwiedziłem oczywiście Płock, gdzie podczas Audioriver mogłem cieszyć się muzyką przez kilka dni. Po raz pierwszy posiadałem bilet również na niedzielny after, który okazał się prawdziwą petardą. Ten klimat i cała otoczka była wręcz idealna na zakończenie jakże udanego weekendu. Jako dowód przedstawiam wam zdjęcie oraz link, w którym znajdziecie chyba najlepszy moment jaki został uwieczniony (sprawdźcie to koniecznie) – klik!

Gdy w październiku zagrałem w jednym z warszawskich klubów, nie sądziłem, że czeka mnie jeszcze tak duża ilość atrakcji.

Listopad był bardzo pracowity, najpierw udało się nawiązać współpracę z miejskim radio, dzięki czemu posiadamy własną audycję przedstawiającą różne oblicza muzyki elektroniczne. Następnie pojechałem na koncert grupy Brit Floyd, który odbył się w Poznaniu. Nie minęła jeszcze połowa miesiąca a ja wracałem już z kolejnej edycji Mayday, także w tym krótkim czasie działo się na prawdę dużo.

Po tym wszystkim gdy człowiek myślami odbiegał już w stronę Świąt, wówczas w dosyć nieoczekiwany sposób, bardzo szybko zorganizowaliśmy kolejną dużą imprezę, tym razem w roli głównej wystąpił Angelo Mike. Jak sami widzicie, muzycznie był to wręcz rok przełomowy, a co ciekawe mamy jeszcze w głowach trochę pomysłów.

Jakie plany?:

– Spróbowanie swoich sił w kilku cenionych konkursach, gdzie nagrodą główną są występy podczas ciekawych eventów muzycznych.

– Zorganizowanie małego eventu, który może nie przyciągnie wielkich nazwisk, lecz pozwoli na przedstawienie naszej pracy szerszej grupie ludzi.

– Oczywiście muszę też zrobić wszystko, aby w lipcu zjawić się na Audioriver.

A jaki dla was był 2015 rok? Zrealizowaliście swoje pokerowe oraz życiowe cele? Zdaje sobie sprawę, że w styczniu wszyscy są pełni zapału, lecz później czas weryfikuje wszystko. Nawet jeśli nie zdołaliście zdobyć swoich wymarzonych $, nie poddawajcie się i postawcie sobie nowe cele, do których przyłożycie się już za chwilę. Przy okazji chciałem podziękować za kolejny rok działania na Pokertexas, za wszystkie komentarze, za prywatne wiadomości, które pokazywały, że warto pisać dalej. Dużo zdrowia i sukcesów w nadchodzącym roku :).

I na koniec, cytując fragment jednego z moich ulubionych filmów, pamiętajcie „Nadzieja to dobra rzecz, może najlepsza ze wszystkich, a takie nigdy nie umierają”.

Poprzedni artykułMachina ruszyła – sytuacja pokera w Polsce w Polsacie
Następny artykułLegalizacja pokera w Kolumbii coraz bliżej