Już 25 lutego w Beverly Hills odbędzie się draft do drużyn, które wystartują w pierwszej edycji Global Poker League. Mimo rozmachu, z jakim realizowany jest ten projekt, znalazły się osoby, dla których sposób jego organizacji jest bulwersujący.
Na twitterze Tristana Wade'a pojawił się wpis dość ostro krytykujący kontrakty, które organizatorzy GPL zawierają z pokerzystami, którzy będą w ramach tej ligi występować. Poddał on pod wątpliwość, czy aby na pewno wszyscy uczestnicy tego show wnikliwie zapoznali się z regulaminem współpracy.
Na szczególną uwagę zasługuje fakt dysponowania danymi osobowymi, wizerunkiem oraz nawet podpisami pokerzystów przez zarządców ligi. Ponadto nakazują oni zawodnikom stawianie GPL ponad uczestnictwo w innych turniejach pokerowych. Jeśli jednak znajdą oni chwilę na zagranie w jednym ze światowych eventów, będą zobowiązani do posiadania reklamy ligi podczas obecności przy stołach pokerowych.
Mimo tych wszystkich obostrzeń wynagrodzenie przewidziane dla pokerzystów z pewnością nie jest adekwatne do ogromnych wymagań postawionych przed nimi. Będą oni otrzymywali po 100$ za godzinę gry, jednak musi być to rzeczywisty czas spędzony przy stole. Wszelkie akcje promocyjne czy inne działania wynikające z kontraktu nie znajdą swojego odzwierciedlenia w wypłatach dla pokerzystów. Co ważniejsze, nawet, gdy dany zawodnik znajdzie się w składzie na mecz, jego osoba może zostać zastąpiona przez gracza wybranego dzięki zasadzie „Ace Selection”. Zasada ta umożliwia organizatorom GPL wytypowanie konkretnego pokerzysty, który weźmie udział w danym meczu.
Na odzew od zainteresowanych wzięciem udziału w lidze nie trzeba było długo czekać. Ari Engel oraz Kevin MacPhee po apelu Tristana Wade'a zaczęli na poważnie rozmyślać, czy podpisanie takiego kontraktu jest dla nich korzystne.
Nie ulega wątpliwości, iż sam projekt Global Poker League rokuje bardzo pozytywnie, jednak jeśli na fali dyskusji o kontraktach z zawodnikami kolejni zainteresowani będą rozważać rezygnację z udziału w takim formacie, cała inicjatywa może stanąć pod dużym znakiem zapytania.
