Doug Polk, na fali popularności najnowszego projektu Mike’a McDonalda – witryny PokerShares, postanowił bliżej przyjrzeć się kwestii zakupu udziałów u topowych pokerzystów.
Wykładanie własnych własnych środków i pokładanie nadziei na duże pieniądze w umiejętności innych zawodników może okazać się bardzo dochodowe, z drugiej strony – pociągnąć nierozważnych inwestorów na dno. W ostatnim odcinku swojego vloga Doug Polk podjął się niełatwego zadania dokładniejszej analizy tego zagadnienia.
Punkt widzenia popularnego streamera jest prosty – im większe straty przy pokerowych stołach ponoszą gracze high stakes, tym chętniej decydują się na sprzedaż swoich udziałów. Ma ich to uchronić przed utratą zbyt dużej ilości środków, jednocześnie zmniejszając ewentualny dochód. Choć najczęściej udziały te kupują inni pokerzyści, dzięki takim platformom, jak wspomniana witryna PokerShares, dostęp do procentów u graczy mają również osoby postronne.
W tym miejscu przechodzimy do meritum – u kogo warto kupować udziały? Zdaniem Polka najlepszą inwestycją będzie zakup procentów u graczy, którzy znakomicie się zapowiadają, ale nie są jeszcze tak bardzo rozpoznawalni, jak czołówka światowego pokera. Co ciekawe, w opinii twórcy strony Upswing Poker nie najlepszym pomysłem jest stawianie na zawodników, którzy regularnie dzielą się swoją wiedzą za pośrednictwem filmów szkoleniowych – ci bowiem często nie są już w stanie utrzymywać się w czołówce i szukają innych źródeł dochodu (coachingi i filmy szkoleniowe są jednym z tych źródeł).
Poniżej możecie zapoznać się z pełną analizą tego zagadnienia, przeprowadzoną przez Douga Polka na jego kanale na Youtubie. Jesteśmy bardzo ciekawi jakie jest Wasze zdanie w tym temacie – podjęlibyście się zakupu udziałów u regularnych uczestników gier na wysokie stawki, czy może uważacie to za zbyt ryzykowne posunięcie?
