Dzisiaj Mark Newhouse ma 29 lat i mieszka w Las Vegas. Kariera pokerzysty, który zagrał w finałach dwóch Main Eventów WSOP nie była jednak niczym z bajki. Po drodze zdarzyły mu się problemy.
Był listopad 2014 roku. Mark Newhouse ponownie grał na stole finałowym Main Eventu WSOP. Szansa na takie osiągnięcie dwa lata z rzędu wynosi 1 do 524 tysięcy.
Newhouse miał parę dziesiątek. W rozdaniu rywalizował z Williamem Tonkingiem. Ten miał parę dziesiątek. Tonking betował na flopie, a na turnie inicjatywę przejął Newhouse betując. Tonking na riverze czekał do Newhouse, który zagrał all-ina. Gdzieś minutę zajęło Tonkingowi sprawdzenie tego blefu. Damy były lepsza, a to oznaczało, że Newhouse znów zajmie dziesiąte miejsce.
Sukces, czy wielki pech?
Pokerzysta wygrał wtedy 730.000$. Rok wcześniej wygrał podobną sumę za pierwszy taki wynik. Dwa stoły finałowe z rzędu to wspaniały wynik, który przeszedł do historii. Newhouse jednak zapamiętał to całkiem inaczej.
– Podchodzą do mnie ciągle nieznajomi i chcą mi gratulować za chyba najgorszą rzecz, jaka mi się kiedykolwiek przydarzyła – mówi.
Newhouse zaczął karierę w czasach pokerowego boomu. Pewnego dnia przyszedł do swojego taty i oznajmił mu, że rezygnuje ze studiów na rzecz pokera. Ten spodziewał się, że w ciągu kilku miesięcy powróci na uniwersytet.
Początek zawodoej gry był całkiem niezły. Mark miał 200.000$ wygrane online i zabrał gotówkę do Atlantic City. Wtedy właśnie (był 2006 rok) wygrał swój pierwszy tytuł World Poker Tour. Miał 2.000.000$ w banku i oznajmił tacie, że teraz „wygra konkretną kasę”.
Kilka miesięcy później Newhouse walczył online z jednym z rywali. Startował mając 60.000$ i wygrywał ponad 100.000$. Jeden z jego znajomych zasugerował, aby zrezygnował będąc na plusie. On jednak powiedział, że to nieetyczne zachowanie. Niecałą godzinę później był 280.000$ na minusie.
– Wiele z pokerowych lekcji doświadczyłem na własnej skórze – mówi.
Wkrótce Newhouse zaczął tracić swój pokerowy kapitał. Gra mu się nie układała, a on wspomina, że zdecydowanie za duzo imprezował i przegrywał na innych grach. Mówi, że wtedy zrozumiał też perspektywę tego, gdzie był i gdzie się znalazł. Kiedy ktoś nie ma nic i wygrywa 5.000$ czuje się dobrze. Gorzej jeżeli ktoś wygra 2.000.000$ i nagle z tej sumy zostaje mu tylko część.
Musiał się odbudować
Mark wspomina, że ostatnie 400.000$ także stracił na przestrzeni roku. To była duża nauczka. Musiał wrócić do korzeni i zaczął grindować niskie stawki. Robił to przez sześć lat i w tym czasie pomagali mu też profesjonaliści tacy jak Huck Seed.
Zagrał w Main Evencie w 2013 roku i zajął dziewiąte miejsce. Rok później znów był dziewiąty. Wygraną z 2013 roku przeznaczył na oddanie starych długów. Rok później wiedział, że każde kolejne miejsce to setki tysięcy dolarów.
– Kiedy weźmiesz pod uwagę pieniądze, to chyba największy błąd mojej pokerowej kariery – wspomina rozdanie z Tonkingiem.
Gdzieś po drodze Newhouse zrozumiał, że swoje życie zmienić może tylko pozbywając się starych nawyków. Rzucił palenie, zaczął ćwiczyć. W listopadzie tego roku mijają dwa lata od momentu, kiedy zapalił ostatniego papierosa. Teraz codziennie chodzi na siłownie i podnosi ciężary. Zdrowiej się odżywia. Ten rok jest jednym z najlepszych w jego karierze.
– Gram w mniejszych grach niż ponad 10 lat temu, ale jeżeli chodzi o postępy w moim życiu, to najlepszy okres od 2006 roku – mówi. Dzisiaj zdecydowanie poprawił swoje zarządzanie bankrollem i selekcję gier. Mówi, że pozbycie się ego jest kluczem do przetrwania w pokerze.