Ciekawy tekst ukazał się na łamach magazynu E-play. Rafał „Jack Daniels” Gładysz pisze w nim o smutnej sytuacji pokera w Polsce, która nie zmienia się w zasadzie od lat.
Magazyn E-play to miesięcznik, który zajmuje się tematyką szeroko pojętego rynku hazardowego. W najnowszym numerze znaleźć możemy tekst naszego redaktora naczelnego Rafała „Jacka Danielsa” Gładysza zatytułowany wymownie „Wyblefowani”.
Czy poker nie ma wrogów? Właśnie takie pytanie na wstępie zadaje autor tekstu. Okazuje się, że nawet wysoko postawieni pracownicy Totalizatora Sportowego dziwią się, że poker (który w zasadzie nikomu nie przeszkadza) traktowany jest przez ustawodawców, jak kula u nogi. Rozwiązano bowiem sprawę automatów, bukmacherzy mogą oferować swoje usługi, ale pokerzyści nie mogą się doczekać korzystnych zmian w ustawie hazardowej.
Poker został „zesłany w otchłań”, co zaczęło się dziesięć lat temu. Ustawa z 2009 roku wprowadzała wysoki podatek i nie dawała możliwości gry online, bo operatorzy nie mogli się ubiegać o licencje. Jacek Kapica wypowiedział wtedy wojnę pokerzystom, czego efektem były naloty na turnieje. Gracze jednak walczyli, ale kolejne inicjatywy (Wolny Poker, Polska Federacja Poker Sportowego i inne) nie przyniosły efektów.
Pewne nadzieję środowisko pokerzystów miało po zmianie ekipy rządzącej. Autor wspomina tutaj projekt ustawy Jarosława Gowina, która miała uzdrowić sytuację rynku gier w Polsce. Za hazard wziął się jednak minister Wiesław Janczyk i nadzieje legły w gruzach. Jedyną małą zmianą było wprowadzenie możliwości gry poza kasynami, co jest z kolei obwarowane szeregiem wymogów, które utrudniają organizowanie turniejów.
Pokerzyści grają
Sytuacja pokera w Polsce stała się przez lata wręcz kuriozalna. Za naszą południową granicą w samym Ołomuńcu znaleźć można 60 gotowych stołów do gry. W Rozvadovie jest ich jeszcze więcej. Tymczasem w Polsce we wszystkich kasynach dostępnych jest łącznie… 8 lub 10 stołów do gry.
Pokerzyści jednak grają. Autor tekstu pisze, że gracze radzą sobie sami i zeszli już dawno temu do podziemia. Kwitnie też pokerowa emigracja, a pokerzyści w samych Czechach zostawiają miliony złotych i to nie tylko w buy-inach do turniejów, ale też odwiedzając hotele, restauracje i korzystając z rozrywek. Polscy gracze należą do czołówki światowej. Od momentu wprowadzenia ustawy w 2010 roku wygrali cztery tytuły EPT, jeden WPT, dziesięć pierścieni WSOP Circuit. W swoim własnym kraju traktowani są ciągle jak przestępcy, a gdzie indziej byliby gwiazdami.
Czy więc poker nie ma wrogów? – Być może nie ma. Wiem jednak, że na pewno nie ma przyjaciół. I że nikt przez tyle czasu nie wyciągnął do nas pomocnej dłoni – taką smutną konstatacją kończy tekst Jack Daniels.
Cały tekst przeczytacie poniżej: