W pierwszej części wywiadu Tony Dunst opowiadał o swoich początkach z pokerem, WPT i Mike'u Sextonie. W drugiej części skupia się na różnych aspektach pracy komentatora, a także własnej karierze pokerowej. Jak dzieli obie role i w jaki sposób mogą one na siebie oddziaływać?
– Co jest najtrudniejsze w pracy komentatora?
– Wydaje mi się, że utrzymanie energii przez całą transmisję. Jeżeli komentujesz stół finałowy, możesz zacząć o godz. 13 pełen energii, ale do godz. 20 lub 22, po wielu godzinach oglądania pokera, w którym przez większość czasu nie dzieje się nic ciekawego, łatwo jest obniżyć początkowy poziom energii. Trochę czasu zajmuje, zanim uświadomisz sobie, że musisz utrzymać pewną świadomość i obecność w trakcie transmisji. To może być trudne.
– Twoje relacje oglądają zarówno profesjonalni pokerzyści, jak i kompletni amatorzy lub wręcz jedynie fani pokera. A ty musisz mówić jednocześnie do wszystkich. Jak znajdujesz równowagę, żeby zainteresować wszystkich widzów?
– W przypadku streamów online widownię tworzą już bardziej zaangażowani w pokera ludzie, masz też więcej czasu i miejsca do zapełnienia, dlatego jeżeli czuję potrzebę głębszej analizy danego rozdania, to po prostu to robię. Myślę, że tego właśnie chce widownia. Z kolei w telewizji wszystko robi się zwykle na czas. Mamy np. godzinną transmisję, na którą składają się różne segmenty, osoby i stoły. Wszystko co mówię musi być wypowiedziane w konkretnym czasie i w sposób zrozumiały dla widzów. W takim przypadku trzeba nieco spuścić z tonu, szczególnie mówiąc o pokerowej strategii. Widzowie muszą się przede wszystkim dobrze bawić.
– Jaka była najdziwniejsza ręka, jaką komentowałeś?
– Miało to miejsce w 2016 roku na WPT Borgata. Kolumbijczyk Farid Jattin grał na final table z Jesse Sylvią. Grę na stole finałowym zaczął z połową wszystkich żetonów w grze. Rządził na stole, a Jesse miał drugi co do wielkości stack, gdy wdali się w to szalone rozdanie. Wyglądało to tak: raise, call, squeeze 3-bet Farida z 54o ze small blinda. Jesse zdecydował się na cold 4-bet z AK z big blinda za 1/3 swojego stacku. Gdy akcja doszła z powrotem do Farida, ten 5-betował ze swoim 54o. Jesse sprawdził i wygrał to rozdanie. To było najgłupsze zagranie, jakie kiedykolwiek widziałem w turnieju pokerowym. Wystarczyła jedna chwila i Jattin na własne życzenie stał się short stackiem.
– Sam jesteś graczem. Czy komentowanie pomaga ci poprawić swoją grę?
– Robienie streamu online było bardzo pomocne w pracy nad swoją grą, ponieważ widziałem każdą rękę rozegraną na finałowym stole. Czasem mieliśmy znakomitych graczy, więc razem z nimi analizowaliśmy rozdania; dostajesz w ten sposób rzut okiem na to w jaki sposób grają w najważniejszej dla siebie sytuacji. W telewizji nie widzę wszystkich kart i ciężko jest zrozumieć kontekst dlaczego ktoś podjął taką, a nie inną decyzję, więc to w żaden sposób nie pomaga mi w grze.
– Masz dobre wyniki jako pokerzysta: tytuł WPT i bransoletkę WSOP. Jak znajdujesz czas na pracę nad swoją grą mając tyle innych zajęć?
– Są okresy, w których w ogóle nie pracuję nad grą. Co najwyżej wyślę jakieś rozdania Mike'owi McDonaldowi lub Danowi Smithowi z prośbą o ich ocenę lub wyjaśnienie pewnych konceptów. Co jakiś czas jednak martwię się, że zostanę w tyle, zatrudniam więc jakiegoś trenera lub siadam do gry i codziennie rozmawiam o rozdaniach z innymi pokerzystami. Mam swego rodzaju włącznik i wyłącznik. Poza tym po piętnastu latach gry ciężko utrzymać tę początkową pasję do pokera.
– Co byś poradził osobom, które chciałyby iść twoim przykładem i obrać podobną ścieżkę kariery?
– Pamiętaj o zarządzaniu bankrollem i uważaj na to, gdzie trzymasz pieniądze. Wydarzenie podobne do Black Friday może zabrać ci wszystko, jeżeli zostawisz je w niewłaściwym miejscu.
– Ponieważ działasz po obu stronach pokerowego przemysłu, myślisz, że pokerzyści nie widzą lub nie uświadamiają sobie czegoś na temat tego przemysłu?
– Myślę, że niektórzy pokerzyści są zdolni do wytknięcia każdego błędu i szybkiego potępienia tych, którzy go zrobili, a nie zdają sobie sprawy, że za kulisami jest mnóstwo ciężko pracujących osób, którzy starają się, żeby wszystko wyszło dobrze. Czasem obrywa się niewłaściwej osobie, bo to nie ona była za to odpowiedzialna, dlatego uważam, że pokerzyści mogliby być nieco bardziej cierpliwi w stosunku do innych. Ludzie w większości bardzo troszczą się o pokera i robią wszystko, żeby turnieje czy relacje przebiegały bez zarzutu; chcą, żeby wszystko było dobrze, ale zawsze coś może pójść nie tak. Przydałoby się więcej cierpliwości i zrozumienia.
– Co najbardziej przeszkadza ci w pokerowym świecie?
– Oczywiście oszuści jak np. ludzie pożyczający pieniądze, których wiedzą, że nie będą w stanie oddać. Ogólnie ludzie robiący rzeczy, przez które pokerzyści źle wyglądają w opinii publicznej. Za każdym razem, gdy duża firma pokerowa zrobi coś, co jest nieprzyjazne graczom, stawia to przemysł pokerowy w bardzo negatywnym świetle. Podobnie, gdy znany pokerzysta systematycznie oszukuje swoich backerów i informacja o tym dostaje się do prasy – całe środowisko wygląda wtedy bardzo źle. Tego typu rzeczy są bardzo frustrujące.
– Spośród wszystkich ludzi, których poznałeś przez lata, kto zrobił na tobie największe wrażenie?
– Wielu old schoolowych pokerzystów to niesamowite osoby. Na myśl przychodzą mi również Gavin Smith i Daniel Negreanu. Mark Vos jest już zapomniany, ale był niesamowity. To są ludzie, którzy znani są ze swojej osobowości na równi co ze swoich pokerowych umiejętności. Zawsze fajnie jest mieć ich przy stole.
– A z bardziej prywatnej perspektywy: kto jest twoim największym pokerowym przyjacielem?
– Mike McDonald, Dan Smith, Mike Watson, Scott Seiver. Nie gram w tych samych turniejach co oni, ale trzymamy się blisko.
– Jakie masz cele jako pokerzysta?
– W tym momencie? Nie zostało mi wiele celów; zawsze chciałem wygrać Aussie Millions. I byłem blisko! Potrzeba dużo szczęścia, żeby wygrać turniej, w którym gra ok. 800 osób. Fajnie byłoby wygrać kolejny turniej WPT – szczególnie biorąc pod uwagę moją obecną rolę. Scementowałoby to moją pozycję i oznaczałoby wygraną dużych pieniędzy. Chciałbym jednak przede wszystkim dobrze grać, żeby nie być tylko komentatorem.
– Jakie będą dla ciebie największe eventy w tym roku? Dla gracza i komentatora?
– Największy będzie chyba LAPC w Commerce Casino. Duży turniej odbędzie się również na Florydzie w Seminole Hard Rock. Zagra tam 4500 osób, a turniej transmitowany będzie w telewizji. W maju robimy Bobby Baldwin Classic w Vegas, również w telewizji. Nie mogę się już doczekać!
– Wiele podróżowałeś i mieszkałeś w różnych miejscach, m.in. Chinach i Australii. Co dały ci te doświadczenia lub jak cię zmieniły?
– To ciekawość świata popchnęła mnie do tych podróży. Dorastałem w bardzo małym miasteczku, przez co zrodziła się we mnie ciekawość tego, jak wygląda życie w innych częściach świata. Zawsze podobała mi się część podróżnicza pokera – myśl, że możesz zacząć życie w dowolnym zakątku świata grając online. To, czego się nauczyłem, to że mimo znaczących różnic kulturalnych, ludzie to po prostu ludzie. Wiem, że brzmi to jak banał, ale mamy o wiele więcej wspólnego niż nam się wydaje. W zdecydowanej większość przypadków ludzie na całym świecie chcą tego samego. Ostatnio często pojawiają się w mediach głosy przeciwko napływie innych narodowości do krajów, ale moje podróże nauczyły mnie, że wszyscy jesteśmy praktycznie tacy sami.