Steffen Sontheimer to obecnie jeden z najlepszych pokerzystów świata. Ubiegłoroczny WSOP był dla niego jednak nieudany. Czy wpłynie to na jego grę w tym roku? O tym i kilku innych ciekawych rzeczach opowiada w drugiej i ostatniej części tego wywiadu.
Na pierwszą część wywiadu zapraszamy TU.
– Powiedz nam coś o swoim teamie, NoLimitGG. Jest to pokerowy, ale także e-sportowy zespół.
– Pomysł ten narodził się w zeszłym roku po WSOP. Jego autorem był Stefan Schillhabel. Odpadłem z Main Eventu, a inni też zakończyli swoje turnieje. Mieliśmy w tamtym momencie nieco dosyć pokera. Po kilku tygodniach gry można być zmęczonym, a tamto lato w Vegas nie było dla nas zbyt udane, więc wszyscy byliśmy nieco wkurzeni. A najbardziej Stefan, dlatego chciał zrobić coś nowego. Od pewnego czasu chodził mu po głowie pomysł na założenie drużyny e-sportowej. Wszystko, co robiliśmy i czego nauczyliśmy się w pokerze, chciał przenieść do e-sportu. To podobne światy. Ludzie mogą grać dla zabawy, a najlepsi mogą się z tego utrzymywać.
Nie chcieliśmy inwestować zbyt dużych pieniędzy, więc szukaliśmy sponsorów streamów na Twitchu. Było to dosyć proste. Wszyscy, do których się odezwaliśmy, byli bardzo pozytywnie nastawieni. Kenny Hallaert, Thomas Muelhoecker, Fedor Holz, Josip Simunic, Reiner Kempe, Ana Marquez, Manig Loeser – wszyscy ci znakomici pokerzyści natychmiast zgodzili się do nas dołączyć. Zrobiliśmy jakieś streamy i testujemy. Nie jest to codzienne zajęcie dla żadnego z nas. Nie możemy być kolejnym Lexem Veldhuisem, jeżeli jednocześnie wciąż chcemy pozostać na pokerowym szczycie. Jest to niemożliwe, gdy streamuje się po 10 godzin dziennie. My robimy to raz lub dwa razy w miesiącu.
Mamy też ekipę grającą w Counter-Strike’a. Kupiliśmy dla nich nowe mieszkanie. Ich sukces w tym momencie nie jest ważny; na razie chcemy dać temu strukturę i zobaczyć jak żyją, jak pracują, jak poprawiają swoją grę. Mamy dla nich trenera i pracujemy nad ich morale – robimy wszystko, żeby pracowali jako drużyna na wspólny cel. Tym jednak głównie zajmuje się Stefan, a ja od czasu do czasu zrobię jakiś pokerowy stream, co jest bardzo fajne.
– Powiedziałeś, że gra cashowa ostatnio podoba ci się nieco bardziej, ale wydaje się, że poker nie wyzwala teraz w tobie zbyt euforycznych emocji. Gdy wygrałeś high rollera na Bahamach organizowanego przez PartyPoker, mówiłeś, że nie było żadnego świętowania potem. Dla wielu ludzi może to być trudne do zrozumienia.
– Żeby odnieść sukces w pokerze, trzeba nieco odciąć się od emocji. Skoro to moja praca, to nie powinienem świętować, że coś wygrałem, tak samo jak nie mogę wkurzać się na to, gdy przegrywam. A większość czasu się przegrywa. Rok 2018 był dla mnie bardzo słaby, ale trzeba się do tego przyzwyczaić. Poza tym wszyscy patrzą na liczby, gdy wygrywasz, ale to nie jest najważniejsze. Większość osób wie jak działają high rollery i że trzeba sprzedawać akcje. Nie zaryzykuję 250.000$ na jeden turniej, ale też nie wygrywam 3.7 mln dolarów tylko dla siebie. To byłoby zupełnie inne uczucie.
W tamtym turnieju było nas chyba 34 i był to turniej, jaki rozgrywamy każdego tygodnia w Vegas. Z tym samym fieldem. W końcu wygrasz któryś z nich. Mi nie robiło większej różnicy, czy wpisowe wynosiło 50.000$, czy 250.000$. Co innego moi backerzy. Pamiętam ostatnią rękę. Był to all in AK vs AQ, taki sam, jak we wcześniejszym turnieju. Pamiętam, że myślałem w tym momencie „niech tym razem mi się uda”. Czułem ulgę – jak piłkarz strzelający gola.
– Jak radziłeś sobie z downswingami w trakcie kariery?
– Jeśli chcesz odnieść sukces, to musisz potrafić sobie radzić z downswingami. To część gry, która spotyka każdego. Mi zawsze pomagało racjonalne podejście do tego tematu. Wiem, że downswingi w końcu mi się przytrafią i nie powinienem być z tego powodu zły, ale to niestety tak nie działa. W takich sytuacjach trzeba grać jeszcze lepiej niż zwykle.
Czasem zdarza mi się sesja, w trakcie której karty są przeciwko mnie i przegrywam wszystkie all iny. W grach live może to boleć bardziej, ale w pokerze online masz wykresy EV, które pomagają przełknąć tę gorzką pigułkę. Mogę być wtedy dumny, że to nie wina mojej gry. A dobra gra w takich momentach to nie lada wyzwanie. W grach cashowych zaczynam jeszcze ciężej pracować i robię sobie więcej przerw. Moje maksimum to 90 minut, po których robię 5-minutową przerwę. Wychodzę na zewnątrz lub otwieram okno, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Takie małe rzeczy bardzo pomagają.
– Powiedziałeś, że poprzedni rok był dla ciebie bardzo słaby. Po WSOP pokazałeś swoje wyniki, które mówiły, że latem straciłeś prawie 2 mln dolarów. Jaki będzie więc twój grafik w tym roku na WSOP? Wprowadzisz jakieś zmiany?
– W tym roku nie ma One Dropa, więc nie stracę tego miliona! W zeszłym roku byłem w Vegas na dwa tygodnie, wyjechałem na dwa tygodnie i znów wróciłem na dwa tygodnie. Gdy byłem na miejscu, grałem każdego dnia, a podczas drugiego pobytu nie znalazłem się w kasie choćby jednego turnieju. Nie było lekko, ale co zrobić, zdarza się. W tym roku cieszę się, że Aria Super High Roller przeniesiono na grudzień, więc nie będę musiał być w Las Vegas tak wcześnie jak ostatnio. Będę mógł trochę nacieszyć się latem w Europie, a w Vegas wynająłem mieszkanie na 3-16 lipca. Zagram w Main Evencie, 10.000$ 6-Max i turnieju z wpisowym 100.000$, a także w organizowanych przez Arię turniejach.
– Razem z sukcesami w pokerze przyszła popularność. Ludzie i pokerowe media zaczęły obserwować twoje media społecznościowe. A tam na przykład ostro krytykowałeś Phila Hellmutha, mówiąc, że trudno znaleźć jest jakiekolwiek plusy w jego grze. Z kolei na Twitterze masz napisane „zawodowo krytykuję innych pokerzystów”. Potrafisz być krytyczny, kto więc będzie twoim kolejnym celem?
– Moje relacje z Philem Hellmuthem to miłość połączona z nienawiścią. Mamy dla siebie szacunek, a gdy się spotykamy, to świetnie nam się spędza ten czas. Ale jeśli popatrzymy na jego grę w kontekście teorii pokera, to jego zagrania najczęściej nie mają sensu. Nie grałem z nim od jakiegoś czasu, więc nie wiem, czy coś się zmieniło, ale chętnie widziałbym go ponownie przy moim stole.
Jeśli chodzi o drugą część pytania – powinienem to zmienić! To bardzo stary opis. Gdy zakładałem konto na Twitterze, najlepszym dla mnie sposobem nauki było udawanie trenera innych graczy. Robiłem więc notatki: ten c-bet był za mały, jego call na riverze był zbyt thin, jego blef miał złe blokery itd. Z kolei gdy w gronie Niemców rozmawialiśmy o rozdaniach, zawsze miałem coś do powiedzenia. Ludzie zwykle starają się być bardziej dyplomatyczni, żeby być bardziej mili, a tu pojawił się gość, który mówi „nie, nie wydaje mi się; to raczej jest gówniane”. To ja. Prostolinijny, co bardzo podobało się Fedorowi, bo wiedział, że niezależnie od wszystkiego słyszy moją prawdziwą opinię.
Chcesz częściej zaliczać deep runy? Wykorzystaj te 7 wskazówek cz.I