Sytuacja pokera na żywo w Polsce od prawie dziewięciu lat wygląda beznadziejnie. Ustawa hazardowa z 2009 roku zniszczyła praktycznie wszelką legalną grę. Czy w związku z tym jesteśmy już w przysłowiowej „czarnej dupie”, czy może są rozwiązania, które mogą postawić pokera live na nogi? No cóż, miałbym kilka pomysłów, którymi chciałbym się z Wami dzisiaj podzielić.
Badanie
Nie wiem, czy są jeszcze wśród nas takie osoby, które nie znają bliżej sytuacji pokera po ustawie Jacka Kapicy, ale dla przypomnienia rzucę tylko kilkoma podstawowymi faktami:
– podatek od wygranych w turniejach w wysokości 25% (najwyższy na świecie, totalnie absurdalny – dla porównania trzeba tu koniecznie podać, że w prawie całej Europie praktycznie gra się wszędzie bez podatku, a w samej Polsce najwyższe podatki od wygranych hazardowych wynoszą 10-12%)
– absolutny zakaz gier cashowych (kolejny ewenement na skalę światową)
– minimalna ilość osób w turnieju wynosi 10 (czemu akurat tyle? to już pytanie do Jacka K.)
– absolutny zakaz reklamy wszystkiego, co związane jest z pokerem (pod groźbą horrendalnych kar)
Wraz z wprowadzeniem ustawy w dniu 1 stycznia 2010 roku poker zniknął z polskich kasyn. Zamknięto wszystko na cztery spusty, klucz wyrzucono do śmietnika. Dopiero po kilku/kilkunastu miesiącach w paru miejscach w Polsce (np. w warszawskim Olympicu) rozpoczęto ponownie prowadzenie pokerowych turniejów, ale – co logiczne – nie osiągały one poziomu tych sprzed 2010 roku. Zbierały one raczej pokerowych amatorów, graczy rekreacyjnych i pasjonatów, którzy grali, żeby tylko grać, bo i tak innej opcji nie mieli.
Po kilku latach wydawało się, że coś się w tym temacie może delikatnie zmienić, bo na pokera mocno postawiła sieć kasyn Hit i Crystal (należących do sieci Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych). W kilku miastach w Polsce grano regularnie turnieje, a dość szybko powstał cykl Polish Poker Series, który zaczął święcić triumfy i gromadził na finałach tłumy ludzi (mogliście z nich czytać kilka razy moje relacje). Firma ZPR nie została jednak bohaterem polskich pokerzystów, bo tak jak szybko cykl urósł w siłę, tak szybko umarł śmiercią tragiczną, zaduszony i zniszczony w najlepszym swoim momencie (i tak w listopadzie 2015 roku zagrało 639 osób, a w ostatnich finałach ciężko jest skompletować 50 graczy). Pisałem już o tym kilka razy na łamach Pokertexas.
Po zamknięciu kasyna Olympic po kilku miesiącach otwarto tam nowe, tym razem należące już do sieci Casinos Poland (tej samej, do której należało kiedyś najbardziej przyjazne pokerowi kasyno w hotelu Hyatt i wciąż należy kasyno w hotelu Marriott, gdzie notabene też kiedyś był poker). Tym razem jednak o turniejach nikt tam nie myślał i choć pojawiły się informacje (sam je Wam podawałem), że poker może wrócić do Hiltona, to wciąż nic się tam nie dzieje (i nie wiadomo już, czy się w ogóle coś zacznie dziać).
W innych miastach Polski nie jest wcale lepiej i kasyna po kolei zamykają stoły pokerowe, turnieje znikają z oferty i grać nie ma gdzie. Kilka miesięcy temu piałem o tym artykuł i po moich badaniach rynku wyszło, że w pokera można zagrać jeszcze w czterech kasynach w Polsce. A i to jest już chyba nieaktualne, bo w jednym z tych miast pokera zamknięto. Określenie „kibel” jest tu chyba najbardziej na miejscu…
Diagnoza
Nasuwa się tu więc pytanie – po jaką cholerę nam te kasyna są potrzebne do szczęścia? Przecież sama historia pokazuje nam dobitnie, że nawet jak jest w nich przez moment dobrze i jest gdzie grać, to za chwilę kasyno/sieć pokazuje nam wała i zostajemy na lodzie! Póki co są nam niestety niezbędne, bo po prostu według prawa nie można organizować gry na pieniądze w żadnym innym miejscu. Zaznaczam – na pieniądze, bo nowa ustawa Janczyka pozwoliła na organizację turniejów na przysłowiowe zapałki (z czego korzysta obecnie Legalny Poker organizując eventy z niskim wpisowym, ale bez nagród finansowych). Jeśli jednak mówimy o turniejach z wpisowym i nagrodami, to sytuacja jest katastrofalna.
Wiele razy już o tym mówiłem, ale przypomnę raz jeszcze – żadnemu kasynu w Polsce trzymanie pokera się nie opłaca. Bez gier cashowych, na których kasyno mogłoby zarabiać na nas pieniądze z pewnością nic z tego nie będzie. Nawet nasze tłumaczenia, że przecież gracze i tak pójdą (po części) grać na ruletkach czy black jackach do nikogo nie trafi, bo jak nie my, to przyjdą inni. My jesteśmy jedynie kosztem bez przychodu – z turniejowych opłat przy niskich wpisowych kasyno zarobi tyle co nic, a kilku krupierom za kilka godzin pracy zapłacić trzeba (a w tym czasie mogą przecież kosić frajerów na grach kasynowych). Rachunek ekonomiczny jest prosty.
Pytanie tylko, czy gdyby te gry cashowe naprawdę kiedyś wróciły do łask, to czy kasyna na pewno będą chciały organizować gry pokerowe? A jeśli nawet tak, to na jak długo starczy im chęci i zapału? Widziałem już dużo w swoim pokerowym życiu i jeśli coś wiem na pewno, to że kasyna lubią graczy do siebie przyciągać ciekawymi ofertami i promocjami (darmowy parking, darmowy alkohol czy jedzenie), a potem wajcha przeskakuje w drugą stronę i rozpoczyna się tryb „dojenie”. A że pokerzyści nie lubią być dojeni, to głosują nogami i takie miejsca opuszczają.
Recepta
Jakie więc jest optymalne rozwiązanie dla pokera na żywo? No bo przecież jakieś musi być, jeśli ludzie na całym świecie w pokera grają, a komuś się opłaca trzymanie ich pod własnym dachem? Oto moja recepta na pokera live w Polsce:
– rząd zmienia ustawę hazardową i wywala z niej wszystkie idiotyczne punkty dotyczące pokera (podatek, zakaz cash games, zakaz reklamy itd.), jednocześnie wprowadzając zdrowe, logiczne zasady organizacji i gry w pokera na żywo, które polski gracz jest w stanie zrozumieć i przełknąć – to jest punkt pierwszy i niestety absolutnie niezbędny
– jednocześnie w ustawie hazardowej oddaje pokera „we władanie” Totalizatorowi Sportowemu, który jest i tak wykonawcą ustawy hazardowej w zakresie monopolu państwa na automaty czy kasyno internetowe (w tym potencjalnie/teoretycznie na „polski” poker room)
– Totalizator Sportowy na mocy swoich uprawnień nadanych przez ustawę hazardową zaczyna otwierać kluby pokerowe (tak, jak robi to z salonami z automatami)
– opcje na kluby pokerowe są dwie – albo TS robi to sam z własnych środków i całość prowadzi pod własnym szyldem, albo zajmuje się tym tematem na zasadzie udzielanych licencji dla podmiotów gospodarczych, które takie kluby chciałyby prowadzić w polskich miastach (i taką osobiście ja bym wolał, bo wzięliby się za to ludzie kompetentni, z pasją, znający środowisko, kochający pokera i cały ten pokerowy cyrk)
– kluby pokerowe oferują graczom wszystkie możliwe opcje gry w pokera (turnieje i cash games), prowadzą bary/restauracje, mają dodatkowe atrakcje dla klientów, a w zamian za to płacą do budżetu państwa podatki, tak samo, jak robią to np. kluby bilardowe, kręgielnie czy… kasyna (a nawet Legalny Poker, który też przecież odprowadza podatki od swojej działalności)
– organizacja klubów pokerowych może obejmować takie zaostrzenia (bo przecież nasze państwo wciąż się boi o tych biednych uzależnionych od hazardu), jak Karta Gracza czy wstęp tylko dla pełnoletnich
– jednocześnie Totalizator Sportowy może sobie w ramach prowadzenia klubów pokerowych powstawiać w nich swoje automaty (wbrew pozorom nie jest to takie głupie rozwiązania, bo mają dla siebie nowe lokalizacje do zarabiania na tym kasy, a może dzięki temu koszty utrzymania takiego klubu byłyby zdecydowanie mniejsze)
– kasyna, które dotychczas miały możliwość posiadania pokera w swojej ofercie nadal mogą go mieć, ale tym razem nie są już monopolistami w tej dziedzinie na rynku i muszą walczyć z wolną konkurencją, a co za tym idzie nie mogą doić pokerzystów swoimi „promocjami”, a gracze mimo wszystko odpływają z miejsc, gdzie grożą im „torby” na ruletce czy innych grach kasynowych
– wszyscy są szczęśliwi – gracze mają gdzie grać, państwo ma nad pokerem kontrolę, budżet ma dopływ kasy z podatków, Totalizator Sportowy zarabia i spełnia funkcję wyznaczoną mu w ustawie hazardowej
I co o tym myślicie? Dobry plan? Według mnie jest to chyba najlepsze ze wszystkich obecnych rozwiązań, jakie możemy sobie wymarzyć. I niestety wciąż jest ono w sferze naszych marzeń, bo nikt jeszcze chorej ustawy hazardowej od wielu lat nie zmienił…