Turnieje bounty są dzisiaj niezwykle popularne. Strategia w gry w nich różni się jednak od standardowych turniejów MTT. Oto analiza, która dobrze to pokazuje.
Praktycznie wszystkie turnieje rozgrywane w online, które w nazwie mają „bounty” to dzisiaj eventy progressive knockout. Oznacza to, że wartość bounty nie jest tam stała, ale zmienia się wraz z kolejnymi eliminacjami.
To właśnie dlatego niekiedy w takich turniejach grać trzeba inaczej. Chodzi szczególnie o spoty, w których rywalizujecie z graczem, od którego macie więcej żetonów, zamiast izolować tego, który ma więcej od nas. Jeżeli więc mamy rękę, która może wygrać rozdanie, ale nie zawsze się tak stanie, to chcemy utrzymać w rozdaniu rywala, który ma mniejszego stacka. To strategia, która jest zapewne przeciwieństwem tego, jak chcielibyśmy, aby akcja potoczyła się standardowym turnieju.
Gareth Chantler analizował niedawno dla Pokernews ciekawe rozdanie z turnieju progressive bounty za 55$. Pokazuje ono, jak bounties wpływają na strategiczne decyzje.
Decyzja przed flopem
Rozgrywamy to rozdanie z perspektywy gracza na big blindzie, który ma przed sobą 40 blindów i A7. To środkowa faza turnieju. Bounty są w grze, ale gracze nie są jeszcze w kasie.
Gracz, który ma średnie umiejętności, otwiera na UTG za 2,5 big blinda. Sprawdzony zostaje przez najsłabszego gracza na stole, który ma 30 blindów. Sprawdza także rywal na buttonie. Small blind pasuje, a akcja przechodzi do nas na big blindzie. Gracz, który raisował i button mają od nas więcej żetonów.
W tej sytuacji gracz, który otwierał ma najmocniejszy zakres. Gracz na środkowej pozycji ma drugi najmocniejszy zakres. Pod tym względem button jest najsłabszy. W tej sytuacji 3-betowanie oznaczało będzie, że wyrzucimy z rozdania najsłabsze zakresy i zagram z najmocniejszymi. Co gorsze, nasze bounty będziemy na tacy oferowali rywalom z mocnym zakresem, a wyrzucimy z rozdania tego gracza, który ma mniej żetonów.
Dlatego też squeeze byłby pewnie dobrą opcją, ale w turnieju freezout. W formacie progressive knockout callujecie w takim spocie.
Rozpoznawanie słabych zakresów
Na flopie pojawiają się T84. Mamy więc drawa do nutsowego koloru.
Ten board trafiliśmy bardzo mocno, ale teraz trzeba pomyśleć nad najbardziej opłacalnym rozegraniem. Leadowanie w tym spocie może spotkać się z raisem od najmocniejszych rąk gracza, który podbijał. W ten sposób nasz cel spasuje i nie zdobędziemy jego żetonów. Pozostaniemy przeciwko mocnemu zakresowi i rywalowi, który może nas wyeliminować.
Mamy equity, które nie może być zdominowane, ale z drugiej strony dominujemy też najsłabsze zakresy. Są w nich gorsze drawy. Jeżeli spojrzymy nieco dalej niż na gracza UTG, czyli słabego rywala na środkowej pozycji buttona, to mogą oni mieć coś w rodzaju J8, QJ, 97 i 65. To drawy, które dominujemy, podobnie jak te z dwoma kartami karo. Czekamy więc.
Gracz, który raisował, zagrywa c-beta za 25% puli. Rekreacyjny gracz sprawdza, a button pasuje.
Czasem call mając za sobą kilku graczy oznacza siłę. Taki powinien być. To chyba nie jest jednak jedna z takich sytuacji. Nasz rekreacyjny rywal zapewne podbiłby w tym spocie seta i dwie pary. Wielki draw typu QJ gra podobnie. Jego ręka wydaje się więc dość słaba. Drawuje lub ma coś o słabej sile, typu T9, 55 lub A8.
Tymczasem gracz, który raisował przed flopem, postanowił kontynuować w trzy osoby, ale zagrał za 25% puli. Zakres betowania wymagający ochrony zagrywa tam większego beta, ale nasza logika pozostaje taka sama. Gdy w tym momencie podbijemy, stawiamy pod presją gracza, który ma mniej żetonów. Zostaniemy w rozdaniu z tym rywalem, od którego wygrać możemy tylko żetony, a nie bounty. Ma też mocniejszy zakres.
W momencie, gdy gracz na środkowej pozycji pozostaje w puli, nasze starania w tym rozdaniu nakierowane są na bounty. Gdy ten gracz spasuje, gramy o wszystkie żetony ryzykując eliminację i brak miejsca w kasie. Innymi słowy, mamy tutaj pewną presję ICM, a nasz rywal z większym stackiem dostaje dodatkową zachętę gry o nasze wszystkie żetony. Różnice nie są subtelne, ale bardzo duże!
Ostatnia decyzja
Raise na flopie kusi, ale tylko sprawdzamy. Na turnie nie spodziewamy się, że w jakiejkolwiek sytuacji spasujemy. Możemy trafić parę, drawa do strita i nutsa. Tak się właśnie dzieje, bo pojawia się 6, która daje nam nutsowy kolor.
Znó czekamy. Agresor gra za 2/3 puli. To już całkiem spory bet. Rekreacyjny gracz sprawdza za 40% stacka.
Tutaj nie ma już wielkiej decyzji. Musimy wejść all-in. Rywale sprawdzają. Agresor pokazuje 44. Gracz rekreacyjny ma tam J9. Sprawdził więc mając drawa do koloru z jednej karty i open ended drawem do strita, będąc tak naprawdę drawing dead. Po A na riverze wygrywamy bounty rywala i prawie potrajamy stacka.
Strategia gracza na UTG
Chantler zastanawia się jeszcze, czy gracz na UTG powinien był betować turna. To może trochę zbyt ambitne zagrania. Z drugiej strony jednak, gdyby jakimś cudem był tam z tyłu przeciwko lepszemu setowi, to dostaje re-raise.
Dlatego też betując na turnie dostaje value od graczy z rękami typu J9. Pamiętajcie też jednak, że ma więcej żetonów niż obaj rywale. Zawsze będzie miał dobrą cenę calla przeciwko oponentom, aby trafić jeden ze swoich dziesięciu outów do fulla, aby wygrać z kolorem lub stritem.
Ze względu na to, że lepsze sety nie są w zakresie rywala, ten gracz wie, że ma zawsze żywą rękę, nawet gdy jest z tyłu. Może to nie jest najlepszy spot, ale draw z 20% equity w najgorszym wypadku, szansa na dwa bounty – zagranie jest dość oczywiste.
Dość jasno widać, jak ważna jest walka o duże bounty w środkowej i późnej fazie turniejów. Zawsze trzeba brać ją pod uwagę w kilkuosobowych pulach.